Filmy tego reżysera, przedstawiają jedno i to samo - kruchość wartości i ich upadek. Co w takim razie ma istnieć co jest ważne ? Reżyser przestawia ogromną destrukcyjną siłe, siłę niszczącą moralność człowieka. Wniwecz obracającą zasady i normy. Można to pokazywać i to jest na plus. Ale nie to stanowi istotę dzisiejszego świata. Isotą jest budowanie tego co trwałe i dobre.
Czy - przykładowo - "Hanna i jej siostry". "Zelig", "Wszyscy mówią: kocham Cię" na pewno pasują do Twojego opisu?
Nie widziałem tych filmów. Ale żeby nie budzić jakichkolwiek wątpliwości powiem, że mój opis jest odnosi się do filmów "Vicky Cristina Barcelona" i 'Co nas kręci..."
l. poj - film
l. mnoga - filmy
liczba mnoga oznacza zazwyczaj ilość, grupę, zbiór większą niż jeden, nie sprecyzowałem o jaką ilość mi chodzi ale odniosłem ją do doświadczenia polegającego na obejrzeniu filmów w ilości większej niż jeden (do grupy filmów o nieokreślonej ilości). Ta grupa filmów według mojej opinii przedstawia jedno i to samo. Oczywiście poza danym zbiorem istnieją pozostałe filmy, których nie brałem pod uwagę.
Pozdrawiam
Tylko czemu nie było tego dopowiedzenia w temacie założycielskim? "Jedno i to samo" to raczej nie jest zdanie, ktore dopuszcza wyjatki i wątpliwości
Dopuszcza jeżeli mówimy o danej grupie, zbiorze, którego definicja dotyczy.
Bądź co bądź chyba sobie wyjaśniliśmy istotę całej rzeczy.
Chyba nie bardzo. Bo kiedy czytam Twój pierwszy post nic, zupełnie nic nie wskazuje, że nie piszesz - globalnie - o kinie Allena. Trudno uznać. że piszesz zaledwie o 2 (!) filmach, skoro nie wspominasz nawet tytułów - żeby odbiorca wziął to w ogóle pod rozwagę, musiałeś dopowiedzieć i dookreślić, o czym chciałeś - tak naprawdę - napisać.
Tylko nie wiem, czy bronisz swoich racji dlatego, że tego nie dostrzegasz, czy może dlatego, że udajesz, że tego nie dostrzegasz. :)
Dopowiedziałem i określiłem liczbę filmów w swojej drugiej wypowiedzi.
Co więcej, zauważ proszę, że w tejże wypowiedzi podałem tytuły wyczerpując już twoje pierwsze pytanie jednocześnie można było na tym zakończyć dyskusję.
Natomiast powyższą wiadomością przeinaczasz fakty bowiem nie bronię żadnych racji ani niczego nie udaję. Po prostu nie napisałem od razu tytułów, co zauważ zrobiłem natychmiast po twoim zapytaniu. Tym samym chyba zakończymy nasz spór.
Miłego dnia życzę. :)
Milego dnia, jak najbardziej, owszem.
Co do reszty, znowu nie do konca. Napisanie (az 2!) tytulow dookreslaja rzecz jasna Twoja wypowiedz, ale co z pozostalymi dzielami Allena? Czy potwierdzaja Twoje obserwacje? Czy fraza "przedstawija jedno i to samo" nie wydaje sie nieco... apodyktyczna? Szczegolnie w sytuacji, gdy nie znasz i nie mozesz odniesc sie do masy innych?
Zauwaz, ze -co troche zaskakuje - nie interesuje Cie wcale, czy inne filmy potwierdzaja Twoja teze, czy tez moze jej przecza. Pomijajc juz dyskusyjnosc samego zalozenia, skromniutki oparcie go na 2 filmach jest nieco watlym fundamentem (ze tak to nazwe nieco na wyrost, bo gdzie tu fundament, jesli budowa zaczyna sie od komina? ;) Dlaczego wlasciwie, skoro tylko dwa filmy bierzesz pod uwage, nie umiesciles tej tezy na stronie ktoregos z nich lub obu? To byloby chyba bardziej logiczne, bo przeciez nie piszesz o kinie Allena "w ogole" (na manowce prowadzi bowiem Twoj post nr 1), a tylko o 2 filmach, reszta jest milczeniem.
Powinienem był umieścić komentarze na stronach odpowiadających danym filmom. Nie uczyniłem tego gdyż w danym momencie nie posiadałem jeszcze rozeznania w poruszaniu się po tym rozległym portalu jakim jest filmweb (dopiero niedawno do niego dołączyłem). Niestety czasu nie da się już cofnąć. Chociaż nie sądze aby była to sytuacja, która przyniesie komukolwiek zły skutek zważywszy także i na to, że wyjaśniliśmy sobie istotę sprawy w pierwszej wymianie zdań tej jakże długiej dyskusji. Dlatego też nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że jakobym prowadził kogokolwiek na manowce.
Pozdrawiam Cię i życzę miłego dnia. :)
Ale Twoja opinia opiera się na podstawie tych dwóch filmów? Bo jeśli tak to warto dodać, że reżyser nakręcił ich ponad 30..
Mixail, piszę w odniesieniu do filmu "Vicky Cristina Barcelona".
"Wniwecz obracającą zasady i normy"
Szokuje cię ta scena? http://www.youtube.com/watch?v=ih6Baoop5G4
Tysiąc lat temu przodkowie obecnych "mężczyzn" byli w stanie zmierzyć się z niedźwiedziem w pojedynkę.
Obecnie większość facetów boi się podejść do kobiety i powiedzieć jej wprost: "Słuchaj jesteś piękna, podoba mi się twój tyłek, chcę się z tobą kochać tej nocy."
Normy o których piszesz, to najczęściej zwykła hipokryzja do której zmusza się mężczyzn. Jeżeli podchodzisz do kobiety, robisz to dlatego, że chcesz ją zerżnąć i one wszystkie dobrze o tym wiedzą.
"Reżyser przestawia ogromną destrukcyjną siłe, siłę niszczącą moralność człowieka."
Siła o której piszesz to instynkt.
W wyniku przeintelektualizowania kwestii damsko-męskich obecnie masa mężczyzn ma problem z nawiązywaniem relacji seksualnych z kobietami.
Paradoksalnie im głupszy i prymitywny mężczyzna, tym mniej ma problemów z kobietami.
Nie czujesz się przymuszony do udawania grzecznego chłopca, który ma ochotę na platoniczne relacje z kobietami?
Naprawdę naiwnie twierdzisz, że 20-latek podziwiający kobiecy biust myśli: "Ależ piękne piersi, cóż za pośladki, bardzo chciałbym mieć z nią dziecko i się z nią zestarzeć"?!
Obecny świat wciska mężczyzn na siłę w jakieś normy, odbierając im prawo do nieskrępowanego wyrażania swojego pożądania.
W ten sposób masy młodych chłopaków zamiast korzystać z tej potężnej siły jaką jest instynkt, uczy się technik manipulacji, które tworząc iluzję na temat ich osoby mają zwabić kobietę do łóżka.
Posądzasz Woody Allena o zgniliznę a nie potrafisz zidentyfikować kłamstwa jakie proponuje się dzisiaj mężczyznom?
"Isotą jest budowanie tego co trwałe i dobre."
Jeżeli masz ochotę na budowanie długotrwałych monogamicznych związków (bo pewnie to masz na myśli), droga wolna. Jednak nie zmuszaj do tego innych mężczyzn. Im przychodzi na to ochota dopiero gdy są naprawdę dojrzali.
mamakin
Mówisz, że normy to hipokryzja. Czy uważasz, że w dzisiejszym świecie nie ma miejsca na moralność i jakiekolwiek zasady ? Czy Twoja wypowiedź nie jest zbyt subiektywna ? Nikomu nic nie narzucam ani nikogo do niczego nie zmuszam. Prezentuje swoje stanowisko, swój pogląd na sprawę.
Pisząc o destruktywnej sile miałem rzeczywiście na myśli instynkt. Ale chyba mnie źle zrozumiałaś. Instynkt sam w sobie jest rzeczą naturalną i to nie podlega żadnej dyskusji. Instynkt mają ludzie, mają go też zwierzęta. Ale tutaj taki szczegół - człowiek musi go kontrolować, ograniczać w imię wartości i zasad moralnych, które nabył w drodze rozwoju i kształcenia. Trzeba zachować trzeźwość w myśleniu bo potem może być już za późno. Bo potem może być problem z odróżnieniem człowieka od psa. Oto jeden ze skutków "nieskrępowanego wyrażania swojego pożądania".
мixail
Nie zrozumiałeś mnie, nie uważam norm za hipokryzję (zresztą te dwa pojęcia nawet nie pasują do siebie semantycznie).
Normy mogą być źródłem hipokryzji, gdy człowiek stosuje się do tych, które nie są dla niego autentyczne.
Ja np. wyznaję zasadę, że będąc gdzieś zaproszonym szanuję i respektuję gospodarza.
Wobec tego, w jego domu bezdyskusyjnie stosuję się do wszystkich norm które uznaje on za stosowne. Normalnie mógłbym mieć niektóre z tych norm w poważaniu.
Załóżmy, że widzisz piękną kobietę, która daje ci sygnały zainteresowania (bo właściwie to kobiety inicjują spotkanie).
Jeżeli faktycznie twoją intencją jest spotykanie się z nią dla samego spędzania czasu, dla realizowania jakiejś dziwnej koncepcji przyjaźni, wtedy faktycznie powiedz jej, że chcesz się z nią zaprzyjaźnić i zacznij rozmowę o pogodzie.
Natomiast jeżeli masz ochotę wsadzić jej do buzi i zaczynasz gadkę szmatkę o muzyce, bo taka jest norma, wtedy stajesz się hipokrytą. Możesz też się powstrzymać i nie podchodzić do niej, wtedy unikniesz zakłamania i tych wszystkich gierek.
Może jeszcze się nie przekonałeś o tym na własnej skórze, ale duża część kobiet PODŚWIADOMIE traktuje swoje ciało jak walutę, za którą może kupić sobie uległość mężczyzn.
Z tego właśnie powodu są tak zszokowane i oburzone, gdy mężczyzna składa otwartą propozycję seksu po kilku minutach znajomości.
Mężczyźni jedzą im z ręki, kupują im drinki i wystawne obiady, fundują wyjazdy i różne podarki. Dopiero po takim wstępie łaskawie godzą się na seks lub nie.
Naprawdę uważasz naszą zakłamaną rzeczywistość za moralną? Naprawdę chcesz funkcjonować w takim układzie jako mężczyzna? Naprawdę uważasz że każda kobieta jest bardziej wartościowa od ciebie?
Zresztą jakie normy moralne masz na myśli?
Uważasz, że facet nie może sypiać z wieloma kobietami? Masz do tego prawo.
Chcesz się powstrzymywać np. ze względów religijnych? Skoro reguły wyznawanej przez ciebie religii są dla ciebie ważniejsze od przyjemności posiadania wielu kobiet, nic w tym dziwnego. Ja bardzo szanuję takie decyzje.
Może powstrzymywać się nie musisz, ponieważ czujesz, że to jest prymitywne, brudne, złe (ciężko mi dobrać odpowiednie określenia, ja sam nie czuję w tym nic negatywnego).
Ja osobiście jestem honorowy, to jest jedna z wartości którą wyznaję.
Nigdy nie starałbym się stworzyć iluzji wyłączności przed kobietą, gdyby nie była to prawda. Jeżeli obiecałem jej wierność, będzie ją miała. Dla mnie znaczy to wiele, ponieważ przeciwnie do hipokrytów wyznaję wyłącznie te wartości w które autentycznie wierzę. Jestem z tego w jakiś sposób dumny, dodaje mi to siły.
Niemoralni są mężczyźni zdradzający kobiety. Jakimś przejawem niemoralności jest również samo stwarzanie pozorów. (Np. spotykasz kobietę którą wabisz deklaracją długiego monogamicznego związku, a tak naprawdę kochasz się z 3 innymi kobietami, a tej potrzebujesz tylko na ten weekend.)
>>>>"Bo potem może być problem z odróżnieniem człowieka od psa."
To stwierdzenie jest naprawdę rozśmieszające. Od nadmiaru seksu wyrasta ogon?
>>>>"Instynkt mają ludzie, mają go też zwierzęta. Ale tutaj taki szczegół - człowiek musi go kontrolować"
W jakim stopniu i w jakich sytuacjach? Pies nie byłby w stanie na czas dojechać do pracy, dorwałby jakąś szuczkę po drodze. Gdybyś był psem, wąchałbyś tyłek sekretarki w gabinecie swojego szefa. To jest oczywiste, że w pewnych sytuacjach musimy kontrolować instynkt.
Zauważ, że to czy masz erekcję również jest kontrolowane przez naturę. Czy również podczas stosunku nie dajesz się ponieść naturze? Również wtedy używasz swojego intelektu?
Mężczyzna, który nie spuszcza własnego instynktu z wodzy podczas podrywania kobiety, kończy w jej łóżku wyłącznie z jej litości, w wyniku jej decyzji.
Chcesz by twoje życie było owocem norm a nie twojej woli? Co z ciebie za mężczyzna.
(Ja nie jestem chrześcijaninem, jestem deistą, żebyś nie miał wątpliwości.)