Ścieżki chwały?

Największą zasługą Jacksona okazuje się jego empatia. Reżyser pozostawia pole do popisu naszej wyobraźni, a każdy sugestywny opis wojennej makabry czytamy przez pryzmat poobijanych sumień młodych
Zwiedził Śródziemie, zarażał "Martwicą mózgu", spojrzał w oczy "King Kongowi". Teraz Peter Jackson zagląda w sam środek wojennego piekła. Na stulecie zakończenia I wojny światowej ekipa Nowozelandczyka wyczyściła 100-godzinny materiał filmowy z archiwum Imperial War Museum, przejrzała 600 godzin wywiadów BBC sprzed pół wieku przeprowadzonych z 200 weteranami (ostatecznie wykorzystując wypowiedzi 120 z nich). Jakby tego było mało, Jackson zintegrował kilometry dokumentalnego obrazu, polecił oczyścić go ze skaz, pokolorować, dopełnić pędzący klatkaż, nadając mu pożądaną dziś płynność. Z widzianych na ekranie niemych ust wyczytał słowa, drugoplanowemu otoczeniu również nadał dźwięki. Techniczne manipulacje archiwalnymi materiałami swoim rozmachem onieśmielają, lecz dopiero reżysersko-montażowe mistrzostwo czyni z pourywanych dokumentów atrakcyjną poznawczo, pełną dramatycznych detali opowieść.


"I młodzi pozostaną" to dokument o Wielkiej Wojnie przyjmujący żabią perspektywę. Pojedyncze emocje anonimów na froncie zachodnim składają się na wielką opowieść o ludzkim doświadczeniu; są dalece ważniejsze niż geopolityka, odezwy generałów, statystyki potyczek i plany zrównanych z ziemią miast. Nie słychać tu jednak ckliwego tonu i romantycznego patosu. Nie czuć też, że ktoś szantażuje nas martyrologią lub przekonuje do jedynie słusznej wersji historii. To raczej prywatne – wolne zarówno od maniery Hollywoodu, jak i od historycznej nomeklatury – doświadczenie pionków na wojennej szachownicy zajmuje pierwszy plan.

Jedną warstwę stanowią żołnierskie przeboje (przede wszystkim brytyjskich, głównie nastoletnich) rekrutów. Prowadząca na manowce gorączka wojenna, ekspresowe szkolenie, okopy, nieokreślona linia frontu, bezsensowna hekatomba, a następnie powrót do domu i wyparcie przelanej krwi przez witające w ojczyźnie społeczeństwo. Warstwa druga to już wrażenia i reminiscencje, szaleństwo zmysłów i czysta fizyczność: wszędobylski hałas, który nie chce ustać, zgrzyt czołgów, śmiercionośne bagno zamiast pola bitwy, krzyki przypadkowych ofiar, piski podżerających leżące ciała szczurów, walka z wszami, walka o pozory higieny, walka z chorobą, zimnem i strachem. Obrazki, których nie da się zapomnieć. I czyny, o których nie chce się mówić.


W tym smutnym kontekście największą zasługą Jacksona okazuje się jego empatia. Reżyser pozostawia pole do popisu naszej wyobraźni, a każdy sugestywny opis wojennej makabry czytamy przez pryzmat poobijanych sumień młodych zagubionych żołnierzy. Suma pracy anonimowych operatorów sprzed wieku ukazuje próby zachowania człowieczeństwa na wojnie. W "I młodzi pozostaną" nieposiadające imienia i nazwiska ludzkie pionki są tylko narzędziem, trzciną na wietrze historii, ofiarą nieświadomą politycznej sytuacji i pozbawioną nienawiści do przeciwnika. Choć można wkładać w kij mrowisko, pytając, czy hurraoptymistyczny patriotyzm rekrutów świadczy o nich najlepiej, to już etyczna podszewka samego filmu nie pozostawia wątpliwości. Jackson podtrzymuje autorytet wypowiadających się, lecz niewidocznych na ekranie gadających starców. Poprzez próbę twórczego przyjrzenia się dokumentom historii, z szacunkiem ożywia duchy przeszłości.

Dyskusję wzbudzi forma filmu. Dla jednych podejrzanie niezarośnięte, wygładzone, jak gdyby zdjęte z porcelany twarze oraz dziwnie "doklejone" do kadru, nazbyt płaskie kolory zbudują dystans. Dla innych, przeciwnie, nawet niedoskonałe odejście od czerni i bieli dokumentalnych nagrań pogłębi niepokój i przerażenie. Podobnie jak w efekcie tzw. "doliny niesamowitości", tolerowanie cyfrowych ingerencji zależy od indywidualnej percepcji widza. Cudowne jest jednak, że w filmie Jacksona nawet technologiczne wątpliwości świetnie tematyzują dylematy wyruszającego w przeszłość dokumentalisty. Ile jest w stanie wyciągnąć z historii? Czy jej egzotyczność da się wiernie oddać na ekranie? W jakim stopniu kino pomaga, a na ile zapośrednicza przekaz? Wreszcie: czy daje jakąkolwiek pewność poznania?
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones