Recenzja filmu

Babylon A.D. (2008)
Mathieu Kassovitz
Vin Diesel
Michelle Yeoh

Babylon i zmarnowany potencjał

Zdarzyło mi się już w życiu zobaczyć niejeden film, którego myślą przewodnią była mroczna wizja świata znajdującego się gdzieś na schyłku egzystencji, przed mimowolnie nadciągającą apokalipsą.
Zdarzyło mi się już w życiu zobaczyć niejeden film, którego myślą przewodnią była mroczna wizja świata znajdującego się gdzieś na schyłku egzystencji, przed mimowolnie nadciągającą apokalipsą. Autorzy "Babylon A.D." również postanowili obrać tą mało oryginalną ścieżkę. Zanim jednak przejdę do detali, zaznaczę, że za reżyserię tejże produkcji odpowiedzialny jest wielce utalentowany i szanowany na całym świecie Francuz Mathieu Kassovitz, znany ze stworzenia takich tytułów, jak "Nienawiść" czy też "Purpurowych rzek". Akcja jego najnowszego filmu umiejscowiona jest w niedalekiej przyszłości, która zgotowała ludzkości całą masę różnorakich konfliktów. W dodatku zamachy terrorystyczne w niektórych miejscach są codziennością, a wszystko to dzieje się wraz  z olbrzymim postępem technologicznym. Jakby tego było mało, należy jeszcze zaznaczyć, iż światem rządzą nie tylko terroryści, ale także religijni fanatycy, zakładający własne sekty. Teoretycznie można rzec, że nadciąga apokalipsa - jednak fabuła "Babylon A.D." nie skupia się na upadku ludzkości i zagładzie Ziemi. Opowiada za to historię twardego, pozornie pozbawionego uczuć najemnika o dziwnie brzmiącym imieniu Toorop. Wedle wykonywanego fachu, twardziel nie stoi po żadnej stronie, a zabija jedynie dla pieniędzy. Pewnego słodkiego dnia dostaje kolejną fuchę. Tym razem musi dostarczyć w ciągu niecałego tygodnia tajemniczą przesyłkę z Azji do Nowego Jorku. Ową przesyłką okazuje się dziewczyna o intrygującym imieniu Aurora, której towarzyszy starsza opiekunka Rebeka. W tym momencie rozpoczyna się właściwa akcja. Początek filmu jest naprawdę dobry i nie ukrywam, że dość szybko wkręciłem się w charakterystyczny klimat. Bardzo spodobało mi się przedstawienie przyszłości - zniszczone budynki, ludzie zachowujący się jak zwierzęta, a jednocześnie coraz większa dominacja nowych technologii - dość ciekawa hybryda. Potem jednak szybko otrząsnąłem się i pogodziłem się z tym, czym tak naprawdę jest "Babylon A.D.". Autorzy filmu, pomimo całkiem niezłego wątku fabularnego, przede wszystkim postawili na akcję. Wszelakie wątki są traktowane po macoszemu, ewentualnie dostajemy pytania bez odpowiedzi, a jeżeli takowe się pojawiają, to pełnią rolę tak zwanych krótkich migawek pomiędzy kolejnymi efektownymi scenami akcji. Bardzo smuci mnie ten fakt, ponieważ produkcja Mathieu Kassovitza miała według mnie bardzo duży potencjał, nie tylko w roli filmu akcji. Szkoda, że autorzy nie uraczyli nas większą ilością informacji w związku z wątkiem miłosnym Aurory z Tooropem - wszak chyba każdy zauważył, że dwójka ta czuła coś do siebie, a autorzy zamiast pokazać nam romantyczne sceny, zaserwowali nam dość tandetną scenę w łazience, podczas której nie doszło do pocałunku z powodu "nagłego i nieoczekiwanego" wejścia pani Rebeki. Podsumowując, wątki w "Babylon A.D." zostały zamordowane przez nieudolność i głupotę autorów, którzy tylko i wyłącznie skupili się na bombardowaniu widza efektami specjalnymi. Wielka szkoda, bo potencjał na opowiedzenie ciekawej historii był. Wracając jeszcze na moment do poprzedniego akapitu, zaznaczę, że ogólnie scenariusz oparty jest na prostym schemacie i można nawet odnieść wrażenie, że został niestarannie napisany na kolanie. Sam finał pozostawia niedosyt i razi sztucznością. Zresztą nawet dialogi uważam za wyjątkowo drewniane i denne. Jako ciekawostkę podam fakt, iż sam reżyser ponoć publicznie twierdzi, że nie jest zadowolony z "Babylon A.D.", a w kinach hula wersja, która w stosunku do oryginalnej (reżyserskiej) została obcięta o prawie całą godzinę! Być może autorzy filmu przestraszyli się, że jeżeli wydadzą coś bardziej złożonego od zwykłego filmu akcji klasy B, to odniosą kasową klapę? Dość już mojego psioczenia na wątek fabularny, pora rzec parę słów o grze aktorskiej. W głównej roli obsadzono Vina Diesela, co oznacza, że autorzy z góry musieli założyć, iż "Babylon A.D." będzie efektownym filmem akcji i niczym więcej. Faktycznie, Diesel całkiem nieźle zgrywa twardziela, ale już w bardziej cywilizowanych scenach wychodzą na jaw jego braki (podczas finałowej sceny chciało mi się po prostu śmiać, może jednak do tego filmu nadawałby się bardziej jakiś inny aktor?). W postać Aurory wcieliła się Mélanie Thierry. Zagrała według mnie naprawdę dobrze, w dodatku posiada co nieco seksapilu, dzięki czemu sceny z jej udziałem oglądało mi się naprawdę przyjemnie. W filmie pojawił się też Gérard Depardieu. Wykreowana przez niego postać w moim odczuciu była przesiąknięta ironią i uważam, że francuski aktor dobrze postąpił, bo inaczej mógłby ośmieszyć się na oczach widzów. Michelle Yeoh w roli siostry Rebeki wypadła poprawnie, acz kung fu w jej wykonaniu bardziej śmieszyło, aniżeli wzbudzało respekt. Reszta aktorów nie wybiła się ponad przeciętność. Głupio bym się czuł nie wspominając o bardzo dobrych efektach specjalnych, które są w praktyce główną esencją filmu. Autorzy co moment raczyli mnie wszelakimi bajerami i wybuchami, ja jednak wolałbym gdyby więcej pracy włożyli w scenariusz, a nie w owe efekty. Nieźle wypadła też oprawa dźwiękowa, a i nie mogę psioczyć na scenografię czy reżyserię - te elementy filmu również trzymają poprawny poziom. Ciężko mi jednoznacznie ocenić "Babylon A.D.". Z jednej strony jest to zwykły film akcji naszpikowany efektami specjalnymi i pozbawiony wszelakich rozwinięć wątków, które są traktowane po macoszemu. Czuję głęboki niedosyt w związku z kiepskim i niedopracowanym scenariuszem - przecież ten film mógł opowiadać naprawdę piękną historię, tymczasem stał się zwykłym widowiskiem dla mas. Z drugiej strony nie mogę uznać tej produkcji za totalne badziewie, wszak w postaci filmu akcji prezentuje się poprawnie, a i fakt niezłego wystąpienia Mélanie Thierry w roli Aurory jest też małą zaletą w gąszczu wad. Reasumując, dawno nie widziałem produkcji posiadającej tak wielce niewykorzystany potencjał. Tak więc "Babylon A.D." jest produkcją, którą można, ale nie trzeba koniecznie zobaczyć. Ocena: 5/10
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Filmów poruszających tematykę zagłady ludzkości bądź apokalipsy było już tysiące. Zapewne widzieliście... czytaj więcej
Recenzja zawiera spojlery. Jeśli o chodzi o Mathieu Kassovitza, ja wciąż żyję "Nienawiścią". Film o... czytaj więcej
Mathieu Kassovitz próbuje swoich sił w amerykańskim kinie rozrywkowym. Jeśli wierzyć doniesieniom,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones