Recenzja filmu

Kiedy umieram (2013)
James Franco
James Franco
Tim Blake Nelson

Bundrenowie, ogarnijcie się wreszcie!

Latem słońce prażyło karki uwijających się na polach rolników, którzy rozcierali nagrzaną skórę szyi suchymi dłońmi. Biegałam dzielnie po farmie, wyciągając ręce do bliskich, aby usadzili mnie na
Latem słońce prażyło karki uwijających się na polach rolników, którzy rozcierali nagrzaną skórę szyi suchymi dłońmi. Biegałam dzielnie po farmie, wyciągając ręce do bliskich, aby usadzili mnie na kołyszącym się wozie pachnącym sianem. Po zmroku celebrowaniu życia nie było końca. Te familijne obrazy mogły być częścią "Kiedy umieram", ale tam los nie rozpieszcza rolniczej rodziny. Natura płata figle, wóz kołysze się pod ciężarem trumny, a Bundrenowie patrzą na siebie głównie znakami zapytania. Dramat serca nie ogrzeje, ale uznaję go za przyjemnie poruszający.

Addie Bundren (Beth Grant) dogorywa na łożu śmierci. Jest matką piątki dzieci, które kręcą się wokół niej z twarzami pełnymi cierpienia i innych uczuć, którymi starają się maskować ból. Kiedy kobieta umiera, rodzina zabiera się za realizację ostatniej woli nieboszczki, która chciała być pochowana w miejscu swojego urodzenia. Wyprawa z upartym jak osioł ojcem na czele do leżącego nie tak daleko miasta okazuje się karkołomna dla bohaterów. Głowa rodziny, Asne (Tim Blake Nelson) nie uznaje sprzeciwów i tylko zaognia napięte relacje ze swoimi dziećmi, których punkty widzenia poznajemy po kolei w miarę przebywanych mil. W upale, z trumną na wozie rodzina Bundrenów stara się stawić czoła napotykanym problemom i własnym demonom.



Szczerze mówiąc, nigdy nie widziałam podobnej pozycji. Fabuła to nic wielkiego, ale realizacja to już inna historia. Reżyserem i scenarzystą "Kiedy umieram" jest James Franco, który zagrał jednego z synów Addie i Asne. Film nakręcono na podstawie powieści pod tym samym tytułem z 1930, której autorem jest noblista William Faulkner. Książka napisana trudnym językiem nie jest prosta w odbiorze i to samo spotyka nas podczas seansu kinowego. Powieść ma piętnastu narratorów, w filmie również każdy ma prawo do głosu. Ta mnogość perspektyw ubogaca filmowe doznania i wzbudza ciekawość. Bundrenowie po kolei, patrząc prosto w kamerę, opowiadają nam lokalną gwarą to o budowie trumien, to o górnolotnych przemyśleniach na temat życia. Ten dobrze zrealizowany dramat o "ludziach, dla których słowo miłość jest słowem jak wszystkie inne, kształtem wypełniającym brak" to historia ich snów, koszmarów, wspomnień oraz marzeń i jednocześnie odświeżające doświadczenie filmowe.

Do pary dla niespiesznej narracji dobrano niecodzienną technikę pokazywania zdjęć. Ekran jest często podzielony na pół, dzięki czemu możemy pozostać w teraźniejszości i jednocześnie zajrzeć w przyszłość, aby poznać kolejne ruchy bohaterów. Oglądamy ich od przodu i od tyłu jednocześnie, a niekiedy wydaje się nawet, że zaserwowana zostaje nam alternatywna przyszłość. Slow motion i zbliżenia na wyczerpaną rodzinę czynią ich podróż w upale jeszcze bliższą naszym myślom. Operator filmowy dopieścił Jamesa Franco, który to kadry ze swoim udziałem spokojnie może zamieszczać na portalach randkowych.
 
Obstaję przy dobrej stronie mocy "Kiedy umieram", ale zdarzały mi się momenty, kiedy byłam kompletnie zagubiona. Vardaman (Brady Permenter), najmłodszy syn, pyta starszych, dokąd odeszła mama. Dziecięcy żal porusza, by za chwilę pozostawić nas w osłupieniu, kiedy malec stwierdza, że jego mama jest teraz rybą. Podobnych smaczków jest więcej, ja starałam się traktować je jako otwartą bramę do tworzenia własnych teorii – urok literatury. Dobrze odwzorowane postacie mają do powiedzenia wiele intrygujących, ale pobudzających zdań. "Potrzeba dwojga ludzi, by powołać życie, jednego, aby umrzeć" – stwierdza Darl (James Franco) i tak to widzę. Po śmierci Addie, wśród szarpaniny emocjonalnej największym i jednocześnie najambitniejszym do zrealizowania pragnieniem Bundrenów jest scalenie rodziny, co skutecznie utrudniają sekrety oraz kłamstwa jednostek. Po seansie, który serdecznie polecam dla poszerzenia wiedzy o tym, jak można tworzyć filmy, aż miło głęboko odetchnąć i zadbać o lekkość żywota.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
James Franco żyje tak, jakby ktoś przystawił mu do skroni pistolet. Gra i kręci, pisze i czyta, przemawia... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones