Recenzja filmu

Gremliny rozrabiają (1984)
Joe Dante
Zach Galligan
Phoebe Cates

Gizmo wspaniały

Gremliny to stworki, które spokojnie można uznać za kultowe. Mają swoje figurki, komiksy, pojawiają się w dziesiątkach odwołań, w filmach naprawdę różnej maści. Mimo tego filmu, który
Gremliny to stworki, które spokojnie można uznać za kultowe. Mają swoje figurki, komiksy, pojawiają się w dziesiątkach odwołań, w filmach naprawdę różnej maści. Mimo tego filmu, który zapoczątkował fenomen - "Gremlins", dotąd nie widziałem. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie znaczy to, że były mi to postaci nieznane. Bynajmniej, kojarzyłem je bardzo dobrze, ale widziałem tylko kontynuacje oryginału. I może tkwiłbym w tej nieświadomości, gdybym nagle nie zaczął się interesować twórczością Jerry'ego Goldsmitha. Legendarny kompozytor stworzył dziesiątki znakomitych podkładów, bogatych, różnorodnych, i to do chyba każdego gatunku, jakie kino wymyśliło. Jest przy tym jednak chyba najbardziej niedocenionym twórcą w dziejach kina. Na osiemnaście nominacji do Oscara otrzymał jednego (ale przynajmniej zasłużonego, po dziś dzień jak sobie przypomnę muzykę do "Omena", to ciarki mnie przechodzą). Na siedemnaście nominacji do Saturn Award też jedna wygrana, na trzy do Złotej Maliny także jeden "triumf" (cóż, nagroda jest nagrodą). Bez statuetki cztery nominacje do nagrody Brytyjskiej Akademii Filmowej i dziewięć do Złotych Globów. To jeśli chodzi o muzykę filmową, bo telewizja Goldsmitha kochała - na siedem nominacji pięć statuetek Emmy. Jak widać z tej listy filmowy score Goldsmitha, który (zawczasu) doceniła krytyka to ewenement. A tak właśnie jest z komedio-horrorem "Gremlins", który dał kompozytorowi jedyną nagrodę Saturn Award. Nie wiem, czy słusznie, Jerry napisał bowiem lepsze partytury, które zostały zignorowane. W tej ścieżce widać powtarzanie rozwiązań z "Omena" (tam lirycznie wykorzystał "Happy Birthday", tutaj "Cichą Noc"), melodia bicia serca gremlina wyraźnie nawiązuje do słynnego Herrmannowskiego "Murder", a tematów nie ma za wiele. To jednak uwagi na boku oceny samego filmu. Ten ogląda się dobrze, ale tylko dobrze. Wina w tym przede wszystkim głównego bohatera opowieści, Billy'ego Peltzera. Niestety, jest to typowa postać amerykańskiego kina familijnego, czyli kompletny niedołęga. Mało rozgarnięty, mało inteligentny, z marną pracą (w której nierzadko jest poniżany), bez przyjaciół, bez dziewczyny. Tak, tak, grad nieszczęść, jaki spada na bohaterów amerykańskich filmów, jest niewiarygodny. Każdy inny pewnie by się załamał i zgodnie ze skrajnie politycznie niepoprawną teorią Darwina doszedł do wniosku, że jest, łagodnie rzecz ujmując, egzemplarzem nieprzystosowanym. Ale nie oni. Z opuszczonym czołem i ledwo się wlekąc, cały czas przekonują, że w miernocie siła. Nie wiem, jakim cudem to działa, ale w tyle zostawia nawet Karola Wielkiego i jego zatrzymywanie Słońca. Jak widać, jakie czasy, takie cuda. Niektórzy mogą powiedzieć, że przesadzam. Istotnie, Peltzer nie jest jeszcze najgorszy. Nie zmienia to jednak faktu, że właśnie w ten typ "bohatera" się wpisuje. Po obejrzeniu już paru takich postaci różniących się tylko stopniem upośledzenia pojawia się oczywiste pytanie, po co ktokolwiek miałby promować taką postać? Ja wiem, że dobra praca odczłowiecza, a kobiety to tylko źródło rozpusty wszelakiej, ale jak tu wierzyć bohaterowi, który o jednym i drugim tylko marzy? Niepoprawna logika podpowiada mi, że odrzucanie "pustego blichtru" ma sens tylko wtedy, gdy jest on chociaż w naszym zasięgu. Dość jednak o filmowych supermenach, tutaj najważniejsze są Gremliny! To one napędzają całą akcję i to między nimi rozgrywa się ostateczny pojedynek. Znaczy, co ja mówię, między mowgaiem Gizmo a gremlinem Czubkiem. W tym jednak starciu mogę uczciwie przyznać, że chciałem, aby powiodło się Gizmowi. Ten mały futrzak był taki sympatyczny, tak fajnie pomrukiwał, a do tego świetnie prowadzi (lepiej niż ja). Jak widać jest dużo zdolniejszy od Billy'ego i nic dziwnego, że dominuje aktorsko. O jego popularności decyduje jednak głównie prostota. Gremliny są złe, ponieważ to bezmózgie szkodniki, mowgai natomiast to przeurocze, uczuciowe stworzonko. Proste i skuteczne, nieprawdaż?
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones