Recenzja filmu

Włóczęgi (1979)
Philip Kaufman
Ken Wahl
John Friedrich

Klub włóczykijów

"The Wanderers" to pełen symboli obraz o poczuciu wspólnoty oraz sile, jaką daje przynależność.
Młodzi mężczyźni lubią się bić. Zbierają się w grupy i walczą o terytoria, tworząc tzw. gangi. Taka przynajmniej była rzeczywistość lat 60. w USA. Historię jednego z takich gangów przedstawia film "The Wanderers". Tytułowe Włóczęgi to grupa wyrostków włoskiego pochodzenia, których największą zbrodnią było obmacywanie panienek na ulicy. Czas spędzali na imprezach, szkolnym boisku czy po prostu włócząc się po okolicy. Stąd też tytułowa nazwa ich bandy - "Włóczęgi". Bohaterami tej historii są w równej mierze Joey (John Friedrich), Richie (Ken Wahl) i Perry (Tony Ganios). Rywalizują oni z żyjącymi w sąsiedztwie ekipami. Przynależność do nich zależy w głównej mierze od pochodzenia. Jest zatem gang Azjatów, gang Czarnych, gang Irlandczyków czy w końcu gang Łysoli, których jedynym kryterium członkostwa zdawał się brak włosów. Wojują oni ze sobą w niezbyt brutalny sposób, głównie wyzywając się na ulicy. Sytuację zmienia pojawienie się nowego zagrożenia. Jest to niebezpieczeństwo tak duże, że zaczyna czyhać na życie całej lokalnej społeczności. Ta pozornie nieskomplikowana opowieść niesie ze sobą ważny przekaz. Mówi o tym, jak ludzie stawiają wokół siebie mury, których fundamentem są oparte na niechęci oraz braku wiedzy, stereotypy. Film podkreśla, iż dzieląc z innymi to samo otoczenie, pomimo odmiennej rasy czy różnych stylów życia, nie należy zapominać, że przede wszystkim są oni zwykłymi ludźmi.

Pewnego dnia do ich świata wkroczyła prawdziwa groźba. Nieme zło w postaci gangu o niepozornej nazwie "Ducky Boys". Byli to niewiadomego pochodzenia niebezpieczni zwyrodnialcy z innej części miasta. Ich cechą charakterystyczną był fakt, iż nie wypowiadają w filmie żadnych kwestii. Określały ich czyny, nie słowa. A były one karygodne, łącznie ze spowodowaniem śmiertelnego wypadku. Ci goście nie przebierali w środkach. Na mecze przychodzili z nożami sprężynowymi i sztachetami. Motywy ich działania nie są w dziele wyjaśnione, lecz rola ich była zaiste symboliczna. Personifikowali oni archetypowe zło, które zagraża ludzkiej społeczności jako ogółowi ludzkiemu bez podziału na urodzenie, kolor skóry czy wyznanie. Idealnie oddaje to kulminacyjna scena bitwy Ducky Boys ze zjednoczonymi siłami Włochów, Czarnych i Azjatów. Film zatem niesie przesłanie do zjednoczenia ludzi w obronie wyższych wartości. Mimo to unika patetycznych tonów i jest bardzo swojski. Ducky Boys, pomimo że w ostatecznej batalii pokonani dają przykład, jak powinno wyglądać metaforyczne zło w czystej postaci. Takie, które nie wybiera i zagraża wszystkim jednakowo bez względu na rasę czy pochodzenie.

Ważnym elementem filmu jest muzyka. Na skład ścieżki dźwiękowej składają się głównie hity tamtej epoki. Na pierwszy plan wybija się oczywiście przebój Diona "The Wanderer". Inny ważny symbol ukazany w obrazie to występ Boba Dylana, zwiastujący przyjście nowej ery i nowej Ameryki. Gdy Richie widzi przez szybę występ śpiewaka, dociera do niego, że nie jest częścią tej nadchodzącej rzeczywistości tak jak sympatyzująca z nim Nina i dlatego nie mogą być razem. Powraca więc do tego, co dobrze zna i tam, gdzie jego miejsce. "The Wanderers" zatem to pełen symboli obraz o poczuciu wspólnoty oraz sile, jaką daje przynależność.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones