Recenzja wyd. DVD filmu

Ściana (1982)
Alan Parker
Bob Geldof
Christine Hargreaves

My, budowniczowie

Nie będę pisał o wpływie, jaki "The Wall", jedenasty album studyjny w karierze grupy Pink Floyd, wywarł na nurt rocka progresywnego. To, że jest to bez cienia wątpliwości jedna z
Nie będę pisał o wpływie, jaki "The Wall", jedenasty album studyjny w karierze grupy Pink Floyd, wywarł na nurt rocka progresywnego. To, że jest to bez cienia wątpliwości jedna z najwybitniejszych płyt w dziejach muzyki popularnej, wie każdy. A przynajmniej wiedzieć każdy powinien. Grupa pod przewodnictwem Rogera Watersa stworzyła dzieło wielowątkowe, bogate w znaczenia, dopracowane pod względem realizatorskimi i nade wszystko dowodzące kompozytorskiego geniuszu lidera formacji. 23-krotna platyna i status najlepiej sprzedającej się podwójnej płyty w historii rocka.

Wydany w 1979 roku concept album stał się w trzy lata później inspiracja dla nakręcenia filmu kinowego pod tym samym tytułem. Za kamerą stanął Alan Parker, wsławiony realizacją opartego na faktach dramatu "Midnight Express" i musicalu "Sława". Nakręcone przez niego sekwencje fabularne posłużyły za ilustrację dla porywającej muzyki Floydów, w połączeniu z animacjami Geralda Scarfe'a przynosząc spełnienie snu o idealnej rock-operze. Obraz opowiada historię Pinky'ego (w tej roli Bob Geldof, muzyk, znany zwłaszcza ze swego zaangażowania w działalność charytatywną, inicjator imprezy Live Aid), gwiazdora pop, który w pewnym momencie swego życia zamyka się samotnie w pokoju hotelowym i całkowicie odcina od świata zewnętrznego.

Tytułowy mur działa tu przede wszystkim jako symbol alienacji głównego bohatera, ale obok mamy również wątki antywojenne i komentarz odnośnie opresyjnej roli, jaką odgrywa w życiu jednostki społeczeństwo (niezapomniane "Another brick in the wall pt.2", z wyśpiewanym przez chór dziecięcy, pełnym gniewu: "We don't need no education"). W przypadku niektórych "wizualizacji" reżyser co prawda niebezpiecznie ociera się o banał (m.in. song "Mother"), niemniej nie ulega wątpliwości, że "Ściana" to dzieło unikatowe. Pełnometrażowy teledysk, który ogląda się z ciarkami na plecach, w niesłabnącym napięciu. Poszczególne sekwencje łączą się w porywający wizualnie spektakl, który przemawia przede wszystkim na poziomie komunikowania się z wyobraźnią widza, za pomocą sugestywnych obrazów i mocnych, miejscami zahaczających o poezję, tekstów Watersa. Niektóre fragmenty, jak na przykład chwytający za gardło "Comfortably numb", ogląda się bez tchu i zapamiętuje już na zawsze. Dialogi okazują się zbędne, podobnie jak linearna akcja. Fonia i wizja w perfekcyjnej konsolidacji.

Pomimo pewnych naiwności, dzieło twórcy "Ptaśka" wciąż zadziwia i porusza, dowodząc, że mariaż rocka i X muzy, potrafi przynosić efekty niezwyczajne, wykraczające poza ramy, którymi zwykle ograniczone jest kino gatunków. Eklektyzm, formalne szaleństwo i uniwersalna pod każdą szerokością geograficzną wymowa czynią ów "mur" prawdziwie Wielkim.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Więc spodziewasz się typowej recenzji, w której robię z siebie zarozumiałego bufona, aroganckiego osła do... czytaj więcej
"The Wall" jest opowieścią o samotności. Opowieścią o Pinku, który przez lata otacza się murem izolacji.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones