Smocza desynchronizacja

Seria "Shining" należy do tytanów japońskiego przemysłu growego. Pierwsza część, "Shining in the Darkness", ukazała się na Segę Genesis w 1991 r., zyskując przychylność zarówno krytyków, jak i
"Shining Resonance Refrain" - recenzja
Seria "Shining" należy do tytanów japońskiego przemysłu growego. Pierwsza część, "Shining in the Darkness", ukazała się na Segę Genesis w 1991 r., zyskując przychylność zarówno krytyków, jak i fanów gatunku. Dobra passa trwała na tyle długo, że kolejne gry z cyklu ukazywały się na Zachodzie bez większych opóźnień do 2007 r. Wraz z końcem ery PlayStation 2 przyszedł kres "romansu" Segi z zachodnimi graczami. Dopiero po latach moloch zdecydował się na ponowne podjęcie ryzyka i wydanie poza Japonią zremasterowanej wersji "Shining Resonance" (oryginalnie wydanej na PlayStation 3 w 2014 r.).



Smoki świata "Shining Resonance Refrain" zostały przetrzebione. Ostatnim żyjącym przedstawicielem gatunku jest Yuma. Młody chłopak, który od najmłodszych lat jest obiektem eksperymentów przeprowadzanych na nim przez Imperium Lombardzkie. Do czasu, gdy z pomocą przybywa mu dziedziczka tronu Astorii, Sonia Blanche. Oboje wpadają w kołowrót zdarzeń obejmujących swoim zasięgiem nie tylko wiszącą na włosku wojnę pomiędzy królestwami kontynentu Alfheim, ale i starcie z fanatycznym ruchem religijnym. Każda ze stron próbuje wykorzystać drzemiącą w Yumie moc do własnych celów. Świat dysponuje potęgą sztucznych Drachomachin, przywróconych do życia smoczych dusz, jednak nic nie jest w stanie mierzyć się z potencjałem Shining Dragona. By ujarzmić nieokiełznaną i zdezorientowaną jaźń Yumy, konieczne staje się skompletowanie drużyny walecznych śmiałków. Sprostać temu zadaniu mogą tylko Dragonersi i "Magiczne Divy". Wyraźnie widać, że gracz od samego początku nie jest oszczędzany, a im dalej w las, tym więcej pojęć ukutych na potrzeby kreacji tego rozległego świata. 



Ten prosty prolog to tylko przygrywka do przedstawienia głębi bohaterów, relacji tworzących się między nimi oraz spirali przywiązań. Każda interakcja z członkami drużyny wpływa na ich nastrój, a to pociąga za sobą zmianę w statystykach, zdolnościach oraz przydatności w walce. Tu właśnie ma miejsce tytułowe "rezonowanie". Członkowie drużyny, niczym instrumenty, których używają, współgrają i oddziałują wzajemnie na siebie. Wszystko zaczyna się od krótkich wymian zdań, przechodzi przez dyskusje światopoglądowe i kończy na możliwości randkowania. To od gracza zależy, czy rozkocha w sobie eteryczną elfią Kirikę, zawziętą Marion, czy też królewnę Sonię. Dodatkowy tryb przygody pozwala również na romansowanie z wrogo nastawioną Excelą.

Zaskakujące jest to, że pomimo ciekawie rozbudowanych zależności między postaciami nie do końca wypaliły pozostałe aspekty fabularne gry. Bazą wypadową do zadań pobocznych będzie stolica Astorii, Marga. I to by było na tyle, gdyż jest to jedyne dostępne w grze miasto. Z niego drużyna wysyłana jest na szereg zadań wykonanych metodą kopiuj-wklej. "Zniszcz tyle potworków, przynieś mi tyle i tyle jabłuszek". Wszystko to nie ma głębszego wymiaru, jest monotonne i nie nagradza w satysfakcjonujący sposób.



Czymże jednak byłby jRPG bez wciągającej walki? "Shining Resonance Refrain" zdaje się czerpać z najlepszych dostępnych wzorców w zakresie action RPG. Podpięcie różnych ataków pod poszczególne guziki od razu przywodzi na myśl serię "Tales of...". Podczas dynamicznych starć przejmujemy kontrolę nad jednym z czterech bohaterów. Nie jest on z góry narzucony, gdyż gra pozwala na swobodne przenoszenie się między postaciami. Poza nowymi atakami członkowie drużyny rozwijają się w ledwo dostrzegalnym tempie. Nie ma tu drzewek umiejętności, nowych elementów ekwipunku, statystyk wymagających szczególnych analiz. Najistotniejszym urozmaiceniem rozgrywki jest główna zdolność protagonisty. Otóż Yuma potrafi zmieniać się w smoka. Zakres jego mocy ograniczony jest przede wszystkim pieśniami nuconymi przez Kirikę. Głos elfki ma kojący wpływ na bohatera. Dzięki niemu Yuma nie popada w szał, a rozgniewany smok to najgorsze, co może przytrafić się w trakcie walki. Nie reaguje on na komendy, przestaje odróżniać wrogów od przyjaciół, co w ciągu kilku sekund może zakończyć się nokautem pozostałych członków drużyny. Kluczem do panowania nad smokiem jest umiejętne łączenie dostępnych pieśni i utrzymywanie punktów magii Yumy na wysokim poziomie. To, co jest zaletą smoczego trybu, może stanowić również jego wadę. Przemiana w to mityczne stworzenie może być wytrychem do szybkiego i pozbawionego większego wysiłku przechodzenia gry. Normalni przeciwnicy nie są w stanie przeciwstawić się transformacji Yumy, a i walki z bossami ściągają graczowi z barków potrzebę grindowania i stosowania wymyślnych taktyk.



Mam mieszane odczucia co do produkcji SEGI. Spędziłam w różnych jRPG-ach setki, jeśli nie tysiące godzin. Były to zarówno produkcje, które wciągały od pierwszych minut, jak i tytuły, które potrzebowały czasu na rozbudzenie mojego zainteresowania i zachwytu. "Shining Resonance Refrain" zaintrygowało mnie fabułą, lecz nieumiejętne obudowanie tego szkieletu – chociażby przez słabe zadania poboczne czy schematyczny projekt lokacji – spowodowało, że bardziej męczyłam się, niż znajdywałam satysfakcję podczas grania. Z pewnością osoby, które dopiero zaczynają przygodę z jRPG-ami i nie mają jeszcze sprecyzowanych oczekiwań co do świata przedstawionego, mogą znaleźć w tej grze lekką dozę przyjemności. W mojej opinii remaster ten funkcjonuje bardziej jako nieudany klon wszystkich cudownych aspektów, do których przyzwyczaiła mnie seria "Tales of…", niż jako samodzielny, pełnowartościowy twór.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones