Recenzja wyd. DVD filmu

Athadu - Poszukiwany (2005)
Trivikram Srinivas
Mahesh Babu
Trisha Krishnan

Szlachetni dranie śpiewają

<b>"<a href="http://www.filmweb.pl/f335858/Athadu+-+Poszukiwany,(2005)" class="n">Athadu - Poszukiwany</a>"</b> to kolejna propozycja kina indyjskiego. Tym razem jednak nie z Bollywood, a z
"Athadu - Poszukiwany" to kolejna propozycja kina indyjskiego. Tym razem jednak nie z Bollywood, a z siostrzanego Tollywood. Dla nas w Polsce różnica żadna, a i w Indiach poza językiem i nieco skromniejszymi budżetami trudno jest je od siebie odróżnic. Obraz Trivikrama Srinivasa w Polsce można jednak polecić jedynie osobom już znającym kino hinduskie. Jest to bowiem produkcja bardzo typowa dla tamtejszej kinematografii, co oznacza, że neofitów może zdumieć swoją naiwnością i nagromadzeniem nieprawdopodobieństw. Bohaterem filmu jest Nandu, wychowany przez ulicę, teraz zajmujący się mordowaniem na zlecenie. Jego najnowsze zadanie to sfingowanie zamachu na szefa partii, która ostatnio ignorowana jest przez wyborców. Zamach ma pomóc partii wygrać w nadchodzących wyborach. Coś jednak poszło nie tak, szef partii ginie naprawdę, a Nandu jest ścigany przez policję. W pociągu spotyka mężczyznę, który po latach zamierza wrócić do domu. Niestety mężczyzna ten ginie, co Nandu skrzętnie wykorzystuje, przyjmując jego tożsamość. W ten oto sposób zyska rodzinę, której nigdy nie miał i miłość, o której nawet nie śmiał marzyć. Film zrobiony jest z dużym rozmachem, ale nie może równać się z superprodukcjami z Bombaju. Całość jest bardzo konserwatywna, jeśli chodzi o pokazanie relacji męsko-damskich, a piosenki i kolejne punkty kulminacyjne są realizowane podług sprawdzonego klucza. Czyni to z "Athadu" bardzo dobrą rozrywkę, pod warunkiem, że widz wie, czego się spodziewać i nie lubi być zaskakiwany formalnymi eksperymentami. Piosenki są rytmiczne i łatwo wpadają w ucho. Choreografia niewyszukana, ale bohaterowie pokazani są w sposób sympatyczny i przez to bliscy widzom. Niestety taka konstrukcja "Athadu" ma też swoje wady, które sprawiają, że film nie należy pokazywać osobom mało doświadczonym z Bollywood (czy Tollywood). Logika narracji w wielu momentach szwankuje. Potrzeba wzbudzenia określonych emocji sprawia, że sceny są naiwne bądź ledwie zarysowane. Widz przyzwyczajony do zachodniego realizmu, będzie ze zdumieniem kręcił głową i politowaniem patrzył na każdego, kto stwierdzić po obejrzeniu "Atrhadu", że kino hinduskie to świetna rozrywka. Obraz Trivikrama Srinivasa z czystym sumieniem mogę polecić jedynie zatwardziałym fanom Tollywood. To film zrobiony specjalnie dla was, co z całą pewnością docenicie.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones