Dominik (Jakub Gierszał) pada ofiarą szykan ze strony szkolnych rówieśników, którzy wyśmiewają go na internetowym portalu społecznościowym. Chłopak wpada w rozpacz i zamyka się w swoim pokoju. W
Dominik (Jakub Gierszał) pada ofiarą szykan ze strony szkolnych rówieśników, którzy wyśmiewają go na internetowym portalu społecznościowym. Chłopak wpada w rozpacz i zamyka się w swoim pokoju. W internecie spotyka tajemniczą Sylwię (Roma Gąsiorowska), która okazuje się jego pokrewną duszą i zaprasza go do "Sali samobójców". Z czasem Dominik zatraca się w wirtualnym świcie, a owa Sala staje się jego nowym domem.
"Sala Samobójców" jest swoistą soczewką skupiającą całe spektrum chorób cywilizacyjnych i przywar współczesnego człowieka. Świat wykreowany przez reżysera Jana Komasę jest niczym obraz naszej rzeczywistości zamknięty w wyjątkowo gorzkiej pigułce. Obraz bezwzględnie wartościujący człowieka jedynie podłóg zasobności portfela, pozycji zawodowej i społecznej. Nie ma tu miejsca na sentymenty i słabości, błędy nie są wybaczane, bez względu na uwielbienie dla danej jednostki. Kontestacja otaczającej rzeczywistości nie popłaca, a wyłamywanie się z ogólnie przyjętych norm grozi towarzyską anatemą. W tak brutalnym świecie ktoś taki jak Dominik nie ma łatwo, jego naiwność, młodzieńcze zagubienie i wrażliwość bardzo szybko prowadzą go na manowce. Sylwia, wciąga głównego bohatera do swojego królestwa, gdzie rządzi niepodzielnie i ustala własne zasady. Choć to postać kluczowa, prawie do samego końca pozostaje enigmatycznym Demiurgiem. "Sala samobójców", azyl dla osób wycofanych z życia, staje się dla głównego bohatera ucieczką od problemów, substytutem rodziny i miłosnych uniesień. Panaceum jednak okazuje się być wirtualną pomocą sensu stricto, a w ostateczności śmiertelną pułapką. Rodzice Dominika, całkowicie pochłonięci realizacją własnych karier, panicznie trzymający się salonowych konwenansów, są niczym immanentna część złowrogiego systemu, od którego ucieka Dominik. Zrośli się z tym specyficznym ekosystemem tak bardzo, że nie potrafią funkcjonować poza nim, a nagle wyjęci z niego stają się zupełnie bezbronni. Nie potrafią wniknąć w nieznany im świat własnego syna, świat rozdarty, targany uczuciami. Obie strony nie są w stanie nawiązać ze sobą nici porozumienia, porzucić dzierżone przez siebie maski, zdobyć się na szczerość i zrozumienie. Maski rozsypują się dopiero w ostatnich minutach, odsłaniając prawdziwe, skryte oblicze głównych bohaterów dramatu.
Film ma charakter komplementarny - gra aktorska przeplatana jest animacją komputerową. Jest to zabieg dość odważny i ryzykowny, gdyż można by się obawiać, czy aby nie zinfantylizuje to tematu i nie osłabi siły wyrazu. Na szczęście film wychodzi z tego pojedynku obronną ręką, a świetnie wykonana kolorowa animacja wymownie kontrastuje z chłodną i nieprzyjazną kolorystyką pokoju głównego bohatera. "Sala samobójców" obfituje w dość bogate spektrum muzyczne, od muzyki poważanej, po elektroniczne brzmienia. Nie przeszkadza, raczej tworzy tło i współgra z obrazem. Jakub Gierszał, wcielający się w postać głównego bohatera, z pewnością zasługuje na pochwałę, choć można mu zarzucić miejscami nieco karykaturalną nadekspresję. Kontrast pomiędzy zadziwiająco powściągliwym zachowaniem rodziców (Agata Kulesza, Krzysztof Pieczyński), a wyjącym realizmem ich syna, może przyprawić o lekkie wrażenie teatralności. Nie przeszkadza to jednak na tyle, aby zaburzyć odbiór filmu. "Sala samobójców" porusza cały szereg ważkich zagadnień stanowiących o kondycji współczesnego człowieka. Mówi o konsekwencjach braku więzi rodzinnych, ślepej pogoni za pieniądzem, o wyobcowaniu i nie umiejętności radzenia sobie z emocjami. Posługuje się w tym celu nowoczesną narracją i ujmuje problematykę w oparciu o obraz współczesności, tak niemodny i praktycznie niewykorzystywany w naszym rodzimym kinie. Nie banalizuje problemów, ale też nie poddaje ich głębokim rozważaniom, nie moralizuje, a stawia widzów w obliczu narastającego dramatu i ukazuje jego rozmiary.