Seriale
Gry
Rankingi
VOD
Mój Filmweb
Program TV
Zobacz sekcję

Recenzja filmu

Człowiek człowiekowi wilkiem

Najnowszy film Wojtka Smarzowskiego otwiera scena wesela: oto piękna Polka wychodzi za mąż za młodego Ukraińca ku – jak mogłoby się wydawać – radości wszystkich zgromadzonych gości. Jednak podobnie jak w "Demonietto (1917)Demonie" Marcina Wrony weselnicy zdają się być zajęci tysiącem innych spraw niż samą zabawą: a to przybysz ze Lwowa zaczyna podburzać swoich współbraci przeciwko Polakom, a to siostra panny młodej, świeżutka jak poranek Zosia (Michalina Łabacz), traci cnotę ze ślicznym jak z obrazka młodym Ukraińcem (Vasili Vasylyk), a to jej rodzice postanawiają jednak wydać ją za mąż za sołtysa Skibę (Arkadiusz Jakubik), a to wciąż wybuchają jakieś niesnaski. Losy bohaterów na zawsze zmieni Historia, a ich rodzinna wieś stanie się niemym świadkiem przerażających wydarzeń.



Choć mogłoby się wydawać, że widz będzie śledził losy Zosi i jej wybranego przez ojca męża, tak nie jest. "Wołyń" ma bohatera zbiorowego: pomieszanych narodowościowo, wyznaniowo, językowo i ekonomicznie mieszkańców małej wsi na kresach w województwie wołyńskim. Ci właśnie ludzi podzielą się między sobą, żeby zwalczać się nawzajem i zabijać w imię wolności i sprawiedliwości, a rację oczywiście będzie miał każdy i nikt. O "swoje" upomną się także Rosjanie i Niemcy. Z wiru makabrycznych wydarzeń co jakiś czas wynurzy się Zosia, metafora Polski rozdzieranej przez najeźdźców i personifikacja Matki Polki z dzieckiem na rękach, żeby wciąż wracać na swoje i uciekać jak najdalej. Zwłaszcza pod koniec filmu śledzimy jej dramatyczne losy i towarzyszymy jej aż do finału.



Smarzowski opowiedział krwawy epizod z historii współczesnej Polski, sięgając po niełatwy temat: rzeź wołyńską. Nie pokazuje jednak winnych palcem, a z zacięciem niemal kronikarskim ukazuje koleje losów ludzi z pogranicza ziem i kultur. Nie jest łatwo nadążyć za tym, kto kogo teraz morduje i właściwie za co. Mężczyźni sięgają po broń, żeby walczyć, a kobiety po dzieci, żeby je chronić nawet za cenę własnego życia. "Wołyń" nie jest łatwy w odbiorze, reżyser pozostawia niewiele wyobraźni, a trup ścieli się krwawo i gęsto.



Otwierająca film sekwencja wesela mocno kontrastuje w późniejszymi wydarzeniami ukazanymi w fabule, co daje ciekawy efekt i sprawia, że widz zaczyna się zastanawiać, czy sielskie zaślubiny naprawdę się odbyły. Bohater zbiorowy w tej ekspozycji zostaje na krótko zastąpiony jednostkami, żeby po chwili znowu każde z nich wtopiło się w roztańczony, pijany tłumek, który już wkrótce zacznie podrzynać sobie gardła i okradać wzajemnie z dobytku.

Wojtek Smarzowski dobrze wybrał obsadę swojego filmu. Debiutująca na kinie Michalina Łabacz nasunęła mi na myśl urodą i charyzmą Jennifer Lawrence, świetnie sprawdzając się w swojej roli. Arkadiusz Jakubik i Jacek Braciak również wypadli przekonująco, chociaż ekranu dla siebie nie skradł nikt (nawet Łabacz), co oczywiście ma związek z taką, a nie inną formą opowiadanej historii. "Wołyń" można śmiało postawić obok "Pokłosia": kolejny obraz, którego twórca nie boi się rozdrapywać brzydko zabliźnionych ran Historii naszego kraju, a to już wystarczający powód, żeby wybrać się do kina.

Moja ocena:
7
Pani na Internetach. Nadinterpretatorka. Osobista asystentka Jeremy'ego Rennera. Minimalistka. Typ wiecznej studentki. Sherlockianka. Gryfonka. Zombi(e)olożka. Filmoznawczyni z dyplomem, ale w... przejdź do profilu
Udostępnij:
Przejdź na Filmweb.pl

najnowsze recenzje