Jakie Święta są, każdy widzi. W dziesiątka świątecznych filmów. W niekończących się reklamach i reportażach w wiadomościach zalewających stacje telewizyjne już od listopada. W witrynach
Jakie Święta są, każdy widzi. W dziesiątka świątecznych filmów. W niekończących się reklamach i reportażach w wiadomościach zalewających stacje telewizyjne już od listopada. W witrynach sklepowych. Na kartkach pocztowych. W mediach społecznościowych. Zewsząd spozierają na nas kolorowe dekoracje, uśmiechnięte twarze, wizje puszystego bielusieńkiego śniegu, ciepłego kominka i suto zastawionych stołów. Ile jednak te zakorzenione w masowej świadomości obrazy mają wspólnego z rzeczywistymi świętami? Na to pytanie daje odpowiedź irlandzki dokument "To właśnie święta".
Ken Wardrop zabiera widzów do małego irlandzkiego miasteczka. Na pozór wszystko jest tu jak z bożonarodzeniowego obrazka lub Hallmarkowej świątecznej komedii. Ale wystarczy chwila, byśmy zorientowali się, że grudniowa sielanka maskuje zupełnie inny świat. Nie ma on wiele wspólnego z intensywnie kolorowymi obrazkami uśmiechniętych ludzi. Każda z głównych postaci filmu to osoba naznaczona osobistym dramatem. Jest tu pogrążony w żałobie ojciec dwóch synów i porzucona przez męża matka trojga, która żyje na granicy ubóstwa. Są osoby mieszkające samotnie, dla których święta ograniczają się do wystawienia na półce plastikowej miniaturowej choinki, a w oknie lampki.
Reżyser nieprzypadkowo wybrał akurat taki zestaw bohaterów. Pozwala mu to spojrzeć na święta z innej perspektywy i pokazać, że ten czas życzliwości i wspólnoty dla wielu ludzi jest okresem niezwykłego stresu i psychicznego dyskomfortu, z których oglądający dokument widzowie mogą sobie nawet nie zdawać sprawy. Fascynujące jest patrzeć na Boże Narodzenie przez pryzmat osoby cierpiącej na zaburzenia jedzenia. Nagle wszystkie rozmowy o tym, co pojawi się na wigilijnym stole, zaczynają nabierać innego, traumatycznego znaczenia. Do żywego poruszają obrazy kobiety bardzo skrzywdzonej przez życie, która nauczyła się egzystować. Niestety jej strategia przetrwania polega na separacji od świata, co w okresie Bożego Narodzenia wcale nie wygląda na skuteczny sposób radzenia sobie z egzystencjalnym bólem.
Ken Wardrop wchodzi w życie swoich bohaterów z szacunkiem. Pozwala im opowiadać historie na ich warunkach. Reżyser dostarcza jedynie kontekstu poprzez obrazy przygotowującego się do świąt miasteczka. To wystarcza, by wciągnąć widzów na tyle głęboko w intymną przestrzeń osobistych doświadczeń, by troski i radości bohaterów stały się naszymi troskami i radościami. "To właśnie święta" chwyta za serce i już nie puszcza.
Jednak prawdziwą siłą dokumentu jest to, że choć opowiada o ludziach, którzy zostali poranieni przez życie, nie jest to kino dołującego pesymizmu. Wardrop potrafi nasycić opowieść humorem i nadzieją. "To właśnie miłość" opowiada o sile ludzkiego ducha, o zdolności człowieka do przetrwania, do walki o swoje dobro, do poświęcania się dla innych. Bohaterowie filmu może nie są typowymi postaciami z tradycyjnych opowieści o Bożym Narodzeniu, ale z całą pewnością przesiąknięci są duchem świąt. A to sprawia, że widzowie z kina wyjdą wzruszeni i zarazem pokrzepieni. A może też nieco wrażliwsi na cudzą perspektywę. To wystarczy, by uznać "To właśnie święta" za film po prostu piękny
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu