Recenzja filmu

12:08 na wschód od Bukaresztu (2006)
Corneliu Porumboiu
Mircea Andreescu
Teodor Corban

Rewolucja po rumuńsku

Od stuleci przez Europę Środkową przetacza się walec historii. Szczególnie boleśnie dało się to odczuć w minionym stuleciu. W pierwszej jego połowie: dwie wojny, a pomiędzy nimi przewroty, które
Od stuleci przez Europę Środkową przetacza się walec historii. Szczególnie boleśnie dało się to odczuć w minionym stuleciu. W pierwszej jego połowie: dwie wojny, a pomiędzy nimi przewroty, które wyniosły do władzy rządy autorytarne. A w 1945 roku rzekome wyzwolenie przywiezione wraz z radziecką armią okazało się kolejnym zniewoleniem, na niemal pół wieku. A jednak, to co jeden z bohaterów filmu Porumboiu nazywa "komunistycznym koszmarem", inni dziś wspominają jako czas młodości, udanego i godnego życia, dobrej pracy, spokoju. Wydawać by się mogło, że w 1989 roku zwyciężyli zwolennicy pierwszego z wymienionych poglądów. Przez region środkowoeuropejski znów przetoczył się walec historii, tym razem jednak przynosząc mu wolność i demokratyczne swobody. Nie milkną jednak spory o ocenę tamtych wydarzeń. Część polskich opozycjonistów, tych najbardziej antykomunistycznych, z pewnym specyficznym podziwem i zazdrością spoglądają na Rumunów, którzy w grudniu owego pamiętnego roku potrafili radykalnie zerwać z przeszłością, pozbawiając życia obalonego dyktatora Nicolae Ceausescu. Nigdzie indziej komunistyczny przywódca nie poniósł tak strasznej kary. Niektórzy, spokojnie zmarli na emigracji, jak Honecker. Procesy innych, jak Jaruzelski, ciągną się latami, a ich końca nie widać. Co z tego jednak, że Ceausescu nie żyje? Czy Rumunia byłaby dziś inna, gdyby wypadki z przełomu lat 80. i 90. potoczyły się inaczej? Tam na pewno owa słynna "jesień ludów" przybrała najbardziej dramatyczną formę. W Polsce czy na Węgrzech obie strony barykady osiągnęły konsensus w drodze długich negocjacji, choć np. u nas głośno te kompromisy atakują opozycjoniści, którzy nie przystąpili do stołu negocjacyjnego. W Czechosłowacji władza "uciekła" wskutek "aksamitnej rewolucji". W większości tych krajów po władzę pozostawioną przez komunistów sięgnęli opozycjoniści. W Rumunii w tym czasie lała się krew. Po stronie opozycji stanęła część wojska. Partii i rządu broniła złowroga służba bezpieczeństwa - Securitate. Walki trwały także po upadku Ceausescu i jego błyskawicznej egzekucji. Zwycięzcą rewolucji okazał się jednak nie opozycjonista, ale były partyjny aparatczyk, Ion Iliescu, który za czasów Ceausescu popadł w niełaskę i utracił wpływy w partii. Kilkanaście lat po tych wydarzeniach Rumunia wstąpiła do Unii Europejskiej. To mogłoby oznaczać, że reformy, zarówno polityczne, jak i gospodarcze, wolnorynkowe, powiodły się. A jednak do dziś, choćby i w Polsce, panują o Rumunii krzywdzące stereotypy, widzące w tym kraju skansen biedy i głodu, kojarzący się z żebrzącymi na ulicach romskimi dziećmi. Jak zwykle prawda leży pewnie gdzieś pośrodku. Dzisiejsza Rumunia nie jest ani tak biedna, jak chcieliby szydercy, ani nie jest też oazą dobrobytu. Od kilkunastu lat Rumuni z mozołem pracują na poprawę warunków życia - tak jak i miliony mieszkańców innych krajów dawnego "bloku wschodniego". Ale i dziś, nawet po wstąpieniu do UE, punktem odniesienia pozostaje rewolucja z 1989 roku. Corneliu Porumboiu nie rekonstruuje tych wydarzeń, nie pokazuje ich głównych ośrodków - Timisoary czy Bukaresztu. Fabułę swego filmu umieścił współcześnie, na prowincji, której wygląd odpowiada właśnie najczęstszym powszechnym skojarzeniom: rozpadające się bloki, stare dacie na ulicach, zwykli, by nie powiedzieć nijacy ludzie. A na tym tle trzech głównych bohaterów: Jderescu - właściciel i prezenter lokalnej telewizji, pracującej amatorskimi metodami, pozujący jednak na profesjonalistę i intelektualistę; Piscoci - staruszek dorabiający od lat rolą Świętego Mikołaja (a w "słusznych" czasach - Dziadka Mroza) oraz Manescu - zniechęcony do życia nauczyciel historii, alkoholik i notoryczny dłużnik, przypisujący sobie udział w rewolucji. W rocznicę wydarzeń z 1989 roku Jderescu organizuje w swojej stacji debatę z dwoma pozostałymi bohaterami. Chce dowiedzieć się, czy w ich miasteczku była rewolucja i co jego goście wówczas robili. Manescu utrzymuje, że tamtego dnia, 22 grudnia 1989 r. wraz z kolegami był na głównym placu miasta i próbował wedrzeć się do budynku partii. Dzwoniący do programu telewidzowie podważają jego wersję wydarzeń. Piscoci z kolei nie kreuje się na bohatera, opowiada historię siebie jako zwykłego człowieka, który wziął udział w manifestacji, aby zaimponować żonie. W dyskusji trzech panów w studiu i głosach dzwoniących padają wzajemne oskarżenia, ten jest pijakiem, inny kłamie, a jeszcze inny był agentem bezpieki. Brzmi znajomo? W pewnym momencie audycja Jderescu zaczyna przypominać znane i Polakom debaty, w których dawni solidarnościowcy kłócą się o wydarzenia sprzed lat: Gwiazda zarzuca Wałęsie współpracę z SB, a ten nazywa Wyszkowskiego "małpą z brzytwą". Spory o najnowszą historię i o rolę w niej poszczególnych bohaterów nie są więc tylko polską specjalnością. A film Porumboiu pokazuje, że nie dotyczą tylko postaci z pierwszych stron gazet, ale czasem także mieszkańców prowincji. Manescu do końca trzyma się swojej wersji, w jego nieciekawym życiorysie udział w rewolucji może być najjaśniejszym wydarzeniem. Wreszcie w obronie jego dobrego imienia staje człowiek niemal obcy - chiński imigrant prowadzący lokalny sklepik. I właśnie ten człowiek wydaje się być "testerem" jakości rumuńskiej rewolucji. Miała ona przynieść krajowi demokratyczne, europejskie standardy, uczynić z jego mieszkańców ludzi wolnych, otwarte i tolerancyjne społeczeństwo. Chińczyka spotykają jednak przykrości i upokorzenia. Mimo to broni Manescu jak człowieka godnego szacunku. On nie zna rumuńskich realiów, nie liczą się dla niego dawne, zapomniane wydarzenia, ale osobista ludzka uczciwość. A gdy debata w studiu telewizyjnym zaostrza się, po raz ostatni dzwoni telefon, odzywa się głos kobiety, która w trakcie rewolucji straciła syna. I to właśnie jej głos przynosi otrzeźwienie i uspokojenie. Uczestnicy debaty rozchodzą się do domów, by przygotować się do nadchodzących Świąt.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones