Indyjscy twórcy kolejny raz postanowili udowodnić, że potrafią robić horrory. Wyszło jak zwykle, czyli przeciętnie. W marcu 2013 do kin wchodzi "3G - A Killer Connection". Rzadko kiedy zdarza
Indyjscy twórcy kolejny raz postanowili udowodnić, że potrafią robić horrory. Wyszło jak zwykle, czyli przeciętnie. W marcu 2013 do kin wchodzi "3G - A Killer Connection". Rzadko kiedy zdarza się, żeby film miał tak adekwatnie dobrany tytuł, bowiem horror naśladujący japoński styl z domieszką romansu i śpiewu to istne "zabójcze połączenie".
Akcja rozgrywa się na Fiji. Tam też poznajemy głównego bohatera Sama (Neil Nitin Mukesh) i jego dziewczynę Sheenę (Sonal Chauhan). W chwili miłosnych uniesień Sam upuszcza swój telefon do wody. Nie przejmując się tym zbytnio, wybiera się do sklepu po nowy. Jego uwagę zwraca używany aparat z technologią 3G. W nocy dzwoni do niego nieznajoma dziewczyna. Od tego czasu z Samem zaczynają dziać się niepokojące rzeczy (przekłuwa uszy i maluje oczy kredką!). Postanawia też oświadczyć się Sheenie, po czym próbuje ją utopić. Para zdaje sobie sprawę, że winien jest telefon i postanawiają się go pozbyć, co okazuje się nie być takie łatwe.
Od strony technicznej nie mam filmowi nic do zarzucenia, sporadycznie pojawiały się piosenki, które nie trwały jednak tak długo jak w przeciętnym filmie Bollywood. Jedyny zarzut, jaki mam to scenariusz. Kto wymyślił tak tandetny i oklepany pomysł z odrąbaną głową na tacy? Ten moment sprawił, że zaczęłam śmiać się na głos. Można by pomyśleć, że oglądam komedię. Sam zarys fabuły wydaje się bardzo dobry, ale scenariusz pozostawia wiele do życzenia. Niektóre sytuacje są zbyt absurdalne (nawet jak na gatunek Sci-Fi), a niektóre wątki niepotrzebne. Zakończenie natomiast jest najsłabszym ogniwem całego obrazu. Plusem jest na pewno gra Neila Nitina Mukesha, a męską część widowni zadowoli widok ciała pięknej Sonal Chauhan. To jednak trochę za mało aby film spełnił oczekiwania publiczności.
Uważam, że film ma potencjał, który nie do końca został przez twórców wykorzystany. Gdyby zmienić kilka scen i wątków oraz przede wszystkim dosyć "nietypowe" zakończenie to byłoby dużo lepiej. Jako zaletę dla antyfanów Bollywood można uznać krótki czas trwania, aczkolwiek nie polecałabym takim osobom tego filmu. Nie każdy musi Bollywood doceniać, a ten film nie był aż taki najgorszy. Osoby lubujące tego typu kino na pewno ocenią "Zabójcze połączenie" bardziej przychylnym okiem.