Recenzja filmu

Citizenfour (2014)
Laura Poitras

Alarm dla świata

Po obejrzeniu filmu "Citizenfour" szybko mija wrażenie, że przecież nikomu nie trzeba tłumaczyć, kim jest Edward Snowden. Po chwili refleksji dociera do nas smutna prawda, że po tym, jak media
Po obejrzeniu filmu "Citizenfour" szybko mija wrażenie, że przecież nikomu nie trzeba tłumaczyć, kim jest Edward Snowden. Po chwili refleksji dociera do nas smutna prawda, że po tym, jak media przetrawiły jego rewelacje dotyczące amerykańskiej agencji NSA, która szpieguje niczego nieświadomych obywateli świata, jego osoba i poświęcenie zostają w większości skwitowane: "Już dawno wiedziałem, że nas wszystkich podsłuchują!".

Warto się więc zastanowić, jakie mechanizmy odsłania, dlaczego to robi i kim jest. I o tym jest właściwie ten film w warstwie literalnej. Pod powierzchnią tej historii rozpoczyna się jednak swoiste filozoficzne śledztwo dotyczące ludzkiej natury, kondycji i świadomości. Kim tak naprawdę się staliśmy, jeżeli potrafi nas zdefiniować garść informacji zwanych metadanymi, a garść specjalistów uzbrojonych w potężne komputery analizuje to i składuje w potężnych bazach danych w rozsianych po całym świecie bazach NSA? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, jak łatwo podatni jesteśmy na manipulację, jak bardzo poddawani kontroli i wreszcie – jak bardzo jesteśmy przez to zniewalani? Czy wiemy, jak bardzo internet przestał być przyjemnym, przyjaznym i gościnnym miejscem do zamieszkania dla naszych umysłów?

Widać to na przykładzie Snowdena, z którego los zakpił okrutnie. Będąc pracownikiem NSA, de facto zajmował się ograniczaniem wolności i prawa do anonimowości w internecie. Dzisiaj ten sam ograniczany internet jest w zasadzie jego jedyną prawdziwą przepustką do wolnego świata. W tym kontekście znamienne są słowa wypowiedziane przez Jacoba Appelbauma, który zwraca uwagę na to, jakiej redefinicji (właśnie ze względu na istnienie internetu) poddane dzisiaj zostało pojęcie wolności. "Wolność" oznacza dzisiaj bowiem tyle, co prawo do prywatności, prawo do swobodnego, anonimowego wyrażania swoich opinii.

Film Laury Poitras można też potraktować jako portret dwóch przeciwstawnych obliczy ludzkiej natury. Na jednym z obrazów widzimy Edwarda Snowdena, może idealistę, może bohatera, z pewnością jednak – jak na swój wiek – człowieka zaskakująco dojrzałego i odważnego. Z pomocą dziennikarzy "Guardiana" rzuca rękawice jednej z najbardziej tajemniczych i przerażających sił na świecie. Trudno wyobrazić mi sobie, kim trzeba być i jakimi racjami uzasadniać swoją postawę, jeżeli nie wyraża się do niego sympatii. Z drugiej strony mamy ludzi, którzy zamiast dbać o bezpieczeństwo i służyć obywatelom, cynicznie wykorzystują wszelkie przepisy i prawa (sławetny Patriot Act, ustanowiony przez George'a W. Busha po atakach 9/11, który "uzasadnia" wojny, skrytobójcze ataki, inwigilacje etc.), aby poddać ich kontroli i zniewolić. Ten dualizm nie jest na szczęście nachalny – historia jest bowiem na tyle ciekawa, że sprowadzanie jej na dwubiegunowe tory mogłoby jej tylko zaszkodzić.

Dwie sceny zapadają szczególnie w pamięć. W pierwszej z nich uśmiechnięty Snowden, opisując system działania NSA, mówi do przerażonego Glenna Greenwalda "To nie jest żadne science fiction. To dzieje się naprawdę". Druga z nich pokazuje, że śmiech w wydaniu Snowdena jest tak naprawdę psychiczną reakcją na niepewność jutra. Kiedy w hotelu kilkakrotnie włącza się niespodziewanie alarm przeciwpożarowy, widzimy, jak po zdjęciu maski uśmiechu wygląda człowiek samotny...

Brakuje tylko jednego – tych kilku dodatkowych minut, kiedy twórcy powinni zdjąć odium wszelkiego zła z Amerykanów oraz NSA i pokazać, że w zasadzie nie istnieją dzisiaj kraje, które nie zajmują się kontrolowaniem informacji, selekcjonowaniem wolności i naruszaniem prywatności. W tym kontekście hybrydowa wojna tocząca się na Ukrainie, internetowa wojna Państwa Islamskiego, kontrola internetu w Chinach i Rosji i wiele, wiele innych zjawisk są wyrazem tego samego ślepego dążenia do władzy nad umysłami ludzi.

Nie jest to wszystko przyjemne i nie wygląda dobrze. Najgorsze jest jednak to, że kiedy całą historię – zaledwie kilka miesięcy po tym, jak się wydarzyła – kwitujemy jednym "Już dawno wiedziałem...", implicite wyrażamy jednocześnie smutną rezygnację i przyznanie do tego, że właściwie nic nie można już zrobić. Czy nie ironią losu jest fakt, że Snowden (i jego sojusznicy) jest symbolem czegoś zupełnie przeciwnego?
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Citizenfour" to nie tyle "film dokumentalny", co po prostu "dokument". Trochę wbrew doskonałej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones