Recenzja filmu

Fighting (2009)
Dito Montiel
Channing Tatum
Terrence Howard

Uroki obrywania po gębie

Tatum jest ładnie zbudowany, ale nie przypomina ofiar sterydów. Na jego twarzy widać krew, pot i łzy, gdy tłucze się z przeciwnikami.
Opowiedziana w "Fighting" historia nie należy do wyjątkowo skomplikowanych. Pochodzący z prowincji Sean (Tatum) handluje czym popadnie w nowojorskim parku. Pewnego dnia chłopak zostaje napadnięty przez grupę ulicznych rzezimieszków, ale bez problemu ich pokonuje. Świadkiem zajścia jest Harvey Boarden (Howard) - zgorzkniały cwaniaczek próbujący zaistnieć w światku promotorów nielegalnych walk. Mężczyzna składa Seanowi ofertę: w zamian za udział w zyskach, ustawi mu pojedynek. Sean zdejmuje więc bluzę, odsłania mięśnie i daje wycisk konkurentom. Reżyser i współautor scenariusza Dito Montiel zaczął karierę w biznesie filmowym od nakręcenia docenionego przez krytykę niskobudżetowego obrazka obyczajowego "Wszyscy twoi święci". Zrealizowany trzy lata później "Fighting" jest przedsięwzięciem nieco mniej ambitnym - portrety emocjonalne bohaterów zostały najprawdopodobniej sporządzone na podstawie wnikliwej analizy tekstów uciskanych raperów z Queensbridge. Z kolei szkielet fabularny wraz ze zwrotami akcji wycięto chyba z opakowania po anabolikach, a potem pokolorowano w niektórych miejscach różowym flamastrem (wątek romansu Seana z dzieciatą hostessą). Sam film nie jest jednak tak zły, jak można by się tego spodziewać. Bronią się przede wszystkim barwne obserwacje społeczne - kamera penetruje niedostępne dla turystów zaułki Nowego Jorku. "Fighting" pod względem klimatu przypomina nieco "Ulice nędzy" Scorsesego, gdzie śledziliśmy losy małych kanciarzy próbujących zgarnąć łatwą kasę. A zna B, który grał w karty z C, zaś ten ma szmal, który A mógłby szybko podwoić i spłacić wierzycieli. A jak prezentuje się tytułowa walka? Ano widać, że Montiel starał się ograniczać pracę choreografów dbających o efektowne skoki i kopnięcia. Choć mordobicie wygląda tu równie subtelnie co rozjechany kot włożony do pucharka z lodami śmietankowymi, nie można odmówić mu ekranowego testosteronu. Tatum jest ładnie zbudowany, ale nie przypomina ofiar sterydów. Na jego twarzy widać krew, pot i łzy, gdy tłucze się z przeciwnikami. Areny pojedynków są zresztą dość nietypowe: zaplecze sklepu, opuszczony magazyn czy też taras wieżowca. Bojowo nastraja świetna ścieżka dźwiękowa, złożona głównie z hip-hopowych brzmień wspartych ostrą elektroniką. Po seansie człowiek ma ochotę jak najszybciej wrócić do domu i sprawdzić w Internecie, czyje piosenki robiły w filmie za wojenne marsze metropolii.
1 10
Moja ocena:
5
Redaktor naczelny Filmwebu. Członek Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI oraz Koła Piśmiennictwa w Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. O kinie opowiada regularnie na antenach... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Recenzja Fighting
"Fighting", jak sama nazwa wskazuje, opowiada o walce: o przetrwanie, o miłość, o pieniądze i o uznanie.... czytaj więcej