Recenzja filmu

Free Guy (2021)
Shawn Levy
Paweł Ciołkosz
Ryan Reynolds
Jodie Comer

Czego pragną NPCe?

NPCe (non-playable characters – postacie niegrywalne) to najliczniejsza i najtańsza siła robocza gier wideo. Choć większość z nich jest tylko tłem dla naszych popisów w wirtualnym świecie i
Czego pragną NPCe?
NPCe (non-playable characters - postacie niegrywalne) to najliczniejsza i najtańsza siła robocza gier wideo. Choć większość z nich jest tylko tłem dla naszych popisów w wirtualnym świecie i zwykle nie zwracamy na nich uwagi, ich brak jest odczuwalny i burzy fundamenty wykreowanej rzeczywistości (vide "Fallout 76"). NPCe chodzą jak po sznurku, wypowiadają w kółko te same kwestie i choćbyśmy zrzucali im na głowy bomby atomowe, zmartwychwstają na zawołanie. A co gdyby było inaczej?



Guy (Ryan Reynolds) jest mieszkańcem wirtualnego Free City, w którym rozgrywa się akcja sieciowej gry na wzór "Grand Theft Auto Online". Guy wstaje każdego ranka, je te same płatki, zakłada tą samą koszulę, pije tę samą kawę z tej samej kawiarni i rusza odbębnić ustawowe osiem godzin w banku. Każdy dzień to kilka wypłat pieniędzy, kilka napadów z bronią w ręku i piwko z kumplem na plaży. Kiedy jednak Guy spotyka miłość swojego życia, kierowaną przez Milly (Jodie Comer) wirtualną bohaterkę, coś zaczyna zgrzytać w napędzających go skryptach. Guy zaczyna podejmować samodzielne decyzje i zbaczać z wyznaczonej przez algorytm ścieżki. Reakcja graczy i deweloperów jest oczywista: to na pewno jakiś haker, który nałożył na siebie skórkę NPCa. Prawda jest oczywiście dużo bardziej skomplikowana – oś fabularną filmu twórcy budują wokół wątku napisanego przez Millie i Keysa (Joe Keery) i zaimplementowanego przez twórcę gry Antoine'a (Taika Waititi) kodu źródłowego. To skradzione linijki zer i jedynek odpowiadają za zachowanie Guya.  



Temat samoświadomej sztucznej inteligencji, która nie tylko chłonie informacje, ale i sama zaczyna tworzyć dane, podejmować decyzje i rozwiązywać problemy bez udziału człowieka, jest we "Free Guy" poruszony mimochodem. Czy sztuczna inteligencja wie, że jest sztuczną inteligencją? Czy świadomość bycia czyimś tworem wpływa na jej rozwój? Większość ciekawych pytań pozostaje bez odpowiedzi, mówimy w końcu o kinie stricte rozrywkowym. Choć po zakończonym seansie w głowie kłębią się intrygujące refleksje, w trakcie seansu twórcy maskują intelektualne aspiracje gęstą akcją, efekciarstwem i żarciochami o przepastnych kieszeniach Guya. 



"Free Guy" wygląda doskonale. Świetne CGI z masą rewelacyjnych efektów oraz aktorami precyzyjnie wyciętymi z zielonego tła to jedno. Najważniejsze jednak, że w samym stylu wizualnym czuć ogromną miłość do gier wideo. Cyfrowe awatary rzadko wpisują się w ogólnie przyjęty kanon piękna (co idealnie odzwierciedla nasze osiągnięcia w kreatorach postaci), zaś w najmniej oczekiwanych momentach na ulicach Free City pojawiają się efektowne atrakcje (wielki mech? samolot? czołg? wóz opancerzony?). Nie zabrakło nawet niechlubnej i naturalnej dla graczy praktyki tea-bagowania pokonanego przeciwnika. Wirtualne miasto tętni życiem i jest skarbnicą "growych" tropów: starsza pani zleca misję poboczną polegającą na znalezieniu jej zaginionych kotów, handlarz informacjami czai się w najciemniejszej z alejek, a rozrzucone po ulicach apteczki nie tylko odnawiają pasek życia, ale i usuwają wszelkie plamy na ubraniach. Wszystko to idealnie zgrywa się z vis comica Ryana Reynoldsa, dla którego podobny chaos wydaje się normalnością. To aktor, który prawdopodobnie urodził się we Free City.

Paradoksalnie brak jakichkolwiek związków ze znaną marką okazał się największą siłą tego filmu. "Free Guy" nie musi nic udowadniać i ścigać się z wirtualnym oryginałem, a twórcy nie są skazani na kokietowanie fandomu. To wciągająca i zabawna historia, pełna ożywczej, narracyjnej swobody. Oczywiście, w filmie znalazło się też kilka przyjemnych epizodów oraz easter eggów. Spokojna głowa, nie mam serca psuć Wam tej niespodzianki. Jak to w przypadku dobrych gier i jeszcze lepszych filmów bywa, po prostu musicie sprawdzić je sami.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones