Recenzja filmu

Godzilla vs. Kong (2021)
Adam Wingard
Alexander Skarsgård
Millie Bobby Brown

Pozwólcie im walczyć

"Godzilla vs. Kong" to kino skrojone pod postpandemiczne potrzeby, a Adam Wingard jest właściwym człowiekiem na krześle reżysera. 
Z kaiju jest trochę jak z porno – nikt nie ogląda ich dla fabuły ani błyskotliwych dialogów. Wielkie potwory mają rozdeptywać samochody, odganiać odrzutowce jak natrętne owady i przewracać drapacze chmur, jakby chodziło o domki z kart. Stojący za sterami widowiska "Godzilla vs. Kong" Adam Wingard dobrze rozumie tę konwencję, nie sili się więc na realizowanie arcydzieła mającego zmienić oblicze X muzy. Za tło dla starcia tytułowych tytanów służy niepozbawiona absurdów, a jednocześnie całkiem przyjemna gatunkowa mozaika. Kino Nowej Przygody spotyka się z satyrą na wszechobecne w globalnej wiosce teorie spiskowe, a świat wypełniony futurystyczną technologią i wynalazkami, które nie śniły się Elonowi Muskowi, wywodzi się w prostej linii z dzieł Juliusza Verne'a

Oczywiście "Godzila vs. Kong" to raczej film fantastyczny niż naukowy. Co wrażliwsi na zgodność przedstawionych na ekranie zdarzeń z obowiązującymi powszechnie prawami fizyki widzowie kilka razy chwycą się pewnie za głowę, nie przekreśla to jednak filmu Wingarda jako pierwszorzędnej rozrywki. Wszystko jest tu na swoim miejscu: losy świata wiszą na włosku, efekty specjalne wciskają w fotel, a ulice Hongkongu pełnią funkcję oktagonu dla dwóch przerośniętych wrestlerów. Tak, w tej walce wszystkie chwyty są dozwolone.


Choć Wingard chętnie nawiązuje do klasyki gatunku, widać, że równie dużą przyjemność sprawia mu zabawa wizerunkiem tytułowych bohaterów. Kong, który w obliczu niespodziewanego ataku Godzilli na amerykański oddział skrywającej mroczne sekrety korporacji zostaje wytypowany na obrońcę ludzkości, to właściwie nasz kumpel. Sekwencja otwierająca, przedstawiająca jego codzienność w stworzonym dla niego symulakrum, pokazuje go jako istotę zarazem świadomą swej potęgi, jak i skłonną do refleksji. Reżyser idzie tym tropem, wyposażając go w szereg cech czyniących go bardziej "ludzkim": nie tylko instynkt opiekuńczy wobec młodziutkiej Jii (Kaylee Hottle), ale też umiejętność posługiwania się narzędziami, a nawet komunikowania się za pomocą języka migowego. 

Tym samym pojedynek Konga z Godzillą to symboliczne starcie między cywilizacją a nieokiełznaną (i nie do końca przez nas rozumianą) naturą. Wingard nie wskazuje jednoznacznie wroga – a w każdym razie nie szuka go tam, gdzie moglibyśmy się go spodziewać. Atomowy jaszczur, choć dysponujący niszczycielską mocą, koniec końców jest stworzeniem, które może funkcjonować obok, nie stanowiąc większego zagrożenia dla naszego świata. Nieprowokowany – czy to przez podobnej klasy tytana, czy to przez pragnących stać się dla niego godnym przeciwnikiem ludzi – na lata zaszyje się w swej kryjówce, rozbudzając wyobraźnię buntujących się nastolatków, niedocenionych przez kolegów po fachu naukowców czy mających poczucie misji podcasterów. 


"Godzilla vs. Kong" to kino skrojone pod postpandemiczne potrzeby, a Adam Wingard jest właściwym człowiekiem na krześle reżysera. W przeciwieństwie do odpowiedzialnego za "Króla potworów" Michaela Dougherty’ego dobrze odnajduje się w gatunkowej konwencji, sprowadzając uniwersum na właściwe tory. Zapewnia nam przy tym rozrywkę stworzoną do oglądania na wielkim ekranie, w okularach 3D i z kubełkiem popcornu w zanadrzu – taką, za jaką tęskniliśmy w ciągu długich tygodni spędzanych w odosobnieniu. Istnieje więc spora szansa, że jeśli wyłączycie myślenie i podejdziecie do filmu bez wygórowanych oczekiwań względem fabuły, czeka Was całkiem udany seans.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '89. Absolwentka filmoznawstwa i wiedzy o nowych mediach na Uniwersytecie Jagiellońskim. Napisała pracę magisterską na temat bardzo złych filmów o rekinach. Dopóki nie została laureatką VII... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones