Film greckiego reżysera łączy w sobie wszystkie elementy, które mogą spodobać się widzom oczekującym lekkiego, uroczego i zabawnego seansu. Jest w nim księżniczka, Quasimodo, romans, tajemnica,
Zimno, mokro i wieje. Chciałoby się nad Morze Egejskie, Kaspijskie albo chociaż Bałtyk. Tymczasem zamiast dzikich plaż są dzikie tłumy w tramwajach, trzy pary skarpet na nogach i ostry mróz w nosie. Synoptycy nie zapowiadają ocieplenia przez najbliższych 120 dni, jest jednak sposób, żeby poradzić sobie z postępującym zimowym przygnębieniem. Ciepłolubni już za kilkanaście złotych mogą wyczarować sobie wycieczkę do Grecji – z romansem, niebieskimi okiennicami i zbrodnią w tle. Muszą się jednak liczyć z "Małymi grzeszkami", i to całkiem przyjemnymi.
Leonidas to młody ambitny policjant, któremu marzy się tropienie niebezpiecznych przestępców i rozwiązywanie prawdziwych zbrodni. Jak na złość na wyspie, na której mieszka, jedynymi recydywistami są dwunastoletni kierowcy pickupów i kozy przekraczające jezdnię w niedozwolonych miejscach. W życiu bohatera coś w końcu zacznie się dziać, kiedy na stromym urwisku znalezione zostanie ciało miejscowego pijaczka. W tym samym czasie do domu wróci lokalna gwiazda, piękna Angeliki, która napędzi akcję, wprowadzając do fabuły sporo nowych wątków.
"Małe grzeszki" w pierwszej kolejności potraktować można jako miłe wspomnienie lata, choć słońce i błękitna woda nie są jego jedynymi atutami. Film greckiego reżysera łączy w sobie wszystkie elementy, które mogą spodobać się widzom oczekującym lekkiego, uroczego i zabawnego seansu. Jest w nim księżniczka, Quasimodo, romans, tajemnica, intryga i nie byle jaki trup. Dodatkowo, za sprawą odtwórcy głównej roli – Arisa Servetalisa – "Małe grzeszki" nabierają komediowej nuty, co z kolei sprawia, że bez problemu można przełknąć niedociągnięcia scenariusza i jednowymiarowe postaci – co zresztą w kontekście kina rozrywkowego i tak nie ma większego znaczenia. Najważniejsze, że Christos Georgiou prowadzi swoich bohaterów z dużą czułością, a ich zmagania ogląda się z beztroską uciechą.
Chociaż "Małe grzeszki" nie grzeszą logicznym rozwojem akcji, urok, jaki w sobie mają, oraz wakacyjne scenerie sprawiają, że warto załapać się na wycieczkę, którą oferują.
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu