Recenzja filmu

Nie żałuję swojej młodości (1946)
Akira Kurosawa
Setsuko Hara
Susumu Fujita

Rozrachunek z przeszłością

Ten film to zwrot o 180 stopni w filmografii Akiry Kurosawy, jeśli chodzi o podejmowaną tematykę, zapowiada nurt neorealistyczny w kinie japońskim. Zastanawiam się, czy nagłe przestawienie się na
Ten film to zwrot o 180 stopni w filmografii Akiry Kurosawy, jeśli chodzi o podejmowaną tematykę, zapowiada nurt neorealistyczny w kinie japońskim. Zastanawiam się, czy nagłe przestawienie się na portretowanie sfery obyczajowo - politycznej z perspektywy niedawnej klęski w wojnie nie było manewrem zbyt gwałtownym i emocjonalnym. Oś znaczeniową obrazu stanowią dwa motywy myślowe. W pierwszym reżyser podejmuje próbę rozrachunku z militarystyczno-nacjonalistyczną historią Japonii lat 30. i 40., ze skutkiem połowicznie udanym, głównie za sprawą lekko odczuwanej sztuczności i bałaganu myślowego. Wkładane w usta studenta Noge, idealisty walczącego o wolność słowa w czasach wojskowej dyktatury, coraz to nowsze lotne, pełne patosu sentencje o ideałach wolnościowych i rewolucyjnych rażą okrutnie dydaktyzmem. Wypowiedzi bohaterów pełne są złotych maksym ideowych, które mimo iż są wygłaszane wśród towarzyszy, irytują sztucznością i nachalnością. Kurosawa starał się podjąć tematykę wolności słowa w państwie totalitarnym, jednak w prezentowanej formie mamy papierowe frazesy, atakujące swoją zbyt wielką mnogością i kumulacją. Do tego w pierwszej części filmu mamy do czynienia z paskudnym chaosem, od wątków dedukcyjnych począwszy, aż do warstwy beznadziejnego montażu. Powtórzyła się wada "Sagi o dżudo 2" - abstrakcyjnie, połączone kompletnie bez konsekwencji epizody, wybijające z rozważań nad problematyką. Taki chaos totalnie burzy spójność dzieła, ukazuje w jakim pośpiechu, z jak wielkimi emocjami, tworzono film. Przydałoby się trochę dystansu do obrazowanych wydarzeń, ale trudno tego wymagać, jeżeli film nakręcono rok po upadku ustroju. Można wybaczyć ten negatywny aspekt, ale mimo wszystko pozbawia on całokształtu wyraźnego przesłania, znacznie obniża jego wartość artystyczną. Aktorstwu także jeszcze wiele brakuje. Nie mówię tu o Susumu Fujicie, który stworzył wybitnie postać bojownika o wolność, ale już Setsuko Hara gra momentami beznadziejnie, zupełnie bez realizmu w warstwie psychologicznej. Płacze, jakby na zawołanie, wpada w odmienny nastrój bardzo nagle, tak że widz za nic nie jest w stanie uwierzyć w graną przez nią postać. Pierwsza połowa "Nie żałuję...", naznaczona impulsywnością rozprawa społeczno-polityczna, przemówiła do mnie tylko po części. Reżyser zdaje się podejmować także po części sąd na temat własnej drogi twórczości - wszakże w czasie wojny kręcił głównie propagandówki, w 1946 przerzucił się na całkowicie odmienne tory, tworząc oskarżenie wobec modelu państwa, dla którego wcześniej robił filmy. Trochę to pretensjonalne tak nagle obrzucać błotem dawne czasy, co wcale nie służy wiernemu pokazaniu prawdy. Jednak obok tak krytykowanej przeze mnie pierwszej części filmu mamy także drugi wątek tematyczny - motywy humanistyczne, grunt na którym Kurosawa czuje się niezwykle pewnie. W tym obrazie także stanowi on atut fabuły. Drugi człon dzieła traktuje o wkraczaniu w dorosłe życie, samodzielności, radzeniu sobie wypuszczonych na szeroką wodę młodych ludzi w świecie prawdziwego życia w trudnej dla obywatela rzeczywistości lat 30. Psychologicznie i realizacyjnie reżyser pokazuje wielką klasę. Kreacja bohaterów, ich rozterki, trudności natury psychicznej czy to w personalnym systemie wartościowania, czy w burzliwych uczuciach i doświadczeniach, jest niesamowicie pasjonująca. Odejście od ideologizowania, dydaktycznego tonu na rzecz porządnej historii egzystencjalnej sprawiło, że "Nie żałuję..." stanowi kolejny postęp w warstwie myślowej twórczości Kurosawy. Mamy tu motyw rozchwiania emocjonalnego, podejmowania trudnych decyzji, miłości, cierpienia, ideologicznej indoktrynacji i odkupienia. Najpiękniejsza część obrazu to niewątpliwie pokazanie pracy Yukie na wsi, cudowna w swej metaforyce, w kadrowaniu poszczególnych modeli zachowań ludzkich. Mimo wyklęcia i poniżania przez otoczenie za rzekome szpiegostwo (walka ideowa Noge, zduszenie jednostki przez machinę systemu) matka Noge wraz z synową uprawiają dalej ryż, przezwyciężając słabości, dążąc do normalności i osiągnięcia elementarnych praw do normalnego życia. Wątek przemiany Yukie z młodej, słabej dziewczyny w kobietę z krwi i kości, uodpornienia psychiczne w trudnych warunkach, poczucia odnalezienia wartości własnego życia, ukazany przez pryzmat wybitnych scen czy nawet wielce wymownych pojedynczych ujęć, uderza siłą ukrytego wyrazu. Odpowiedzialność, poczucie celu istnienia, walka o byt na świecie pełnym ludzkiej nienawiści - te problemy dziś nadal są aktualne, a te o wolności młodości w znaczeniu ideowym straciły na znaczeniu. "Należy żyć tak, by niczego nie żałować", bez wyrzutów sumienia, z pełną satysfakcją. Niech ta wypowiedź Noge stanowi credo przesłania. "Nie żałuję..." z pewnością nie należy do najwybitniejszych dzieł mistrza, a to ze względu na parę poważnych uchybień, głównie oddzielenia grubą kreską podejmowanej problematyki. Jednak można go traktować jako istotny przełom, zarówno pod względem realizmu w kreacji bohaterów, jak i w sile tonu humanistycznego, strony ludzkiej natury w pasjonujących motywach twórczości Kurosawy. Jest to jednak olbrzymi krok na przód, początek dramatycznej panoramy zniszczonego wojną kraju w ujęciu genialnej metaforycznej kamery.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones