Recenzja filmu

Noc świętego Mikołaja (2000)
Janusz Kondratiuk
Zbigniew Buczkowski
Leszek Zduń

Można ukraść wszystko, oprócz ciupagi

"Noc świętego Mikołaja" jest drugą częścią cyklu telewizyjnego "Święta polskie". Często produkcje realizowane przez telewizje nie cieszą się dużym uznaniem kinomanów, ich wartość bywa
"Noc świętego Mikołaja" jest drugą częścią cyklu telewizyjnego "Święta polskie". Często produkcje realizowane przez telewizje nie cieszą się dużym uznaniem kinomanów, ich wartość bywa deprecjonowana i bagatelizowana, co umacnia powszechne przekonanie o wyższości realizacji kinowych. Jednak takie obrazy jak ten czy bliźniaczy film z cyklu - "Żółty szalik" pokazują, że to nie jest reguła, za którą wiernie i bezrefleksyjnie należy podążać.

Jesteśmy w zakładzie karnym, w którym więźniowie uczestnicząc między innymi w zajęciach integracyjnych tudzież mszach czy biorąc udział w akcjach resocjalizacyjnych próbują możliwie najłagodniejszym krokiem przejść przez mało chlubny etap w ich życiu. Nasi główni bohaterowie Lucjan (Zbigniew Buczkowski) i Jędruś (Leszek Zduń) zobowiązują się, żeby w dzień świętego Mikołaja udać się do jednego z okolicznych domów dziecka i wręczyć dzieciom prezenty. Naczelnik zakładu karnego aprobuje ich pomysł. I tak Lucjan, przebrany za św. Mikołaja, i Jędruś, w roli anioła, wraz z towarzyszącym im kapelanem więziennym dostają szansę, żeby zrealizować swój zbożny cel. Jednak przedsiębiorca, który miał zasponosorować podarki, nie do końca spełnia swoją obietnicę, co znacznie komplikuje dobroczynne plany bohaterów.

Już sama atmosfera panująca w więzieniu łamie utarty w polskim kinie obraz brudnej codzienności więziennej, brutalnych i pogardliwych strażników, i wulgarnych i ordynarnych osadzonych. Widz w zasadzie nie dostaje argumentów do negatywnej oceny bohaterów. Nawet mimo tego, że dobroczynna wizyta staje się dla Lucjana pretekstem do wyjaśnienia swoich drobnych spraw osobistych, a Jędruś w swoim działaniu wykazuje się bardziej naiwnością i zobojętnieniem niż zaangażowaniem i świadomym, rezolutnym postępowaniem, to na końcu panowie nie mają wątpliwości, że w taki dzień i w takiej okoliczności ich zadanie ma rangę większą niż cokolwiek innego. Widz dostaje bohaterów szczerych, dobrodusznych, prostolinijnych , wrażliwych na krzywdę innych - i przede wszystkim - autentycznych. To wszystko opowiedziane jest humorystycznie i zabawnie, co sprawia, że film nie jest zbyt ceremonialny i naiwny ( jak mogłoby wynikać z poprzedniego zdania). Świetnie wpisali się w ten schemat aktorzy grający główne role: Zbigniew Buczkowski, który potwierdził swój talent komediowy wyposażając Lucjana w szeroki repertuar zasad koszarowego savoir - vivru i Leszek Zduń w roli wyobcowanego Jędrusia, którego sentyment i zażyłość z polskimi górami sprawiają wrażenie, jakby nie została mu jeszcze odcięta pępowina, łącząca go z górską naturą. Dowcipne, dyskretne i naturalne dialogi zostały napisane przez Grzegorza Łoszewskiego i Janusza Kondratiuka, który jest odpowiedzialny także za reżyserię.

Na próżno szukać w "Nocy świętego Mikołaja" rozmachu realizacyjnego, wielowątkowej fabuły czy złożoności problematyki i nie jest to w żaden sposób wadą filmu; mimo wszystko urzeka kameralnością. Przekaz tutaj jest bardzo prosty i bezpretensjonalny, lecz zarazem głęboki. Dostajemy od autora ciekawą, refleksyjną, ładnie oprawioną i sympatycznie zabawną wiadomość, która niekoniecznie jest misternie i skrzętnie zakodowana. Widz odczytuje ją spontanicznie, z możliwością dotarcia do pokładów swojej empatii, której istota w odbiorze kina jest niepodważalna, aczkolwiek coraz częściej tracona w mnogości dostarczanych nam bodźców.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones