Recenzja filmu

Vatel (2000)
Roland Joffé
Gérard Depardieu
Uma Thurman

Straszny dwór

Jak to dobrze było być królem! Nie dość, że unikało się codziennych zmagań o byt, to jeszcze marzeniem wszystkich dookoła było wykonywanie Twoich rozkazów i umilanie Ci życia. Sztab kobiet,
Jak to dobrze było być królem! Nie dość, że unikało się codziennych zmagań o byt, to jeszcze marzeniem wszystkich dookoła było wykonywanie Twoich rozkazów i umilanie Ci życia. Sztab kobiet, mężczyzn i dzieci pracował dzień i noc nad spełnianiem każdej zachcianki. Nic więc dziwnego, że apetyt władców rósł w miarę jedzenia i znudzeni żądali coraz to nowych rozrywek, z chęcią sięgając po to, co z pozoru interesować ich nie powinno i pławiąc się często w bezmyślnym okrucieństwie i wypaczonej seksualności. Jeśli nawet sami niechętnie przyłączali się do tych zabaw, robili to za nich dworzanie, dla których niekiedy stanowiło to jedyne zajęcie. Nie inaczej działo się też na dworze króla Ludwika XIV, który to stał się tłem i zarazem przyczyną tragicznych wydarzeń przedstawionych w "Vatelu". Tytułowy Vatel (Gerard Depardieu) był (w wolnym tłumaczeniu) mistrzem ceremonii na dworze Księcia de Condé. Do jego obowiązków należało zarówno nadzorowanie działań kucharzy i sprawowanie pieczy nad dostawami, jak i planowanie zamkowej rozrywki. Pewnego razu, jego zdolnościom organizacyjnym i pomysłowości dano możliwość sprawdzić się przy okazji wizyty samego króla. Od stopnia zaspokojenia widzimisię władcy zależał los Księcia i tym samym Vatela. Nasz bohater popuścił więc wodze fantazji i przygotował trzydniowy plan wizyty, który wprawił w osłupienie nawet jego samego. Mając do dyspozycji armię służących, pracując nieprzerwanie zaaranżował oszałamiające uczty, przedstawienia teatralne, pokazy sztucznych ogni i inne atrakcje. W ciągłym pośpiechu pomiędzy kuchnią, ogrodem a nękającymi wierzycielami udaje mu się jednak zwrócić uwagę pięknej damy dworu. Rodzi się płomienne uczucie, które nie ma szans na powodzenie, zarówno z powodu klasowych różnic między kochankami, jak i ogromnej przepaści światopoglądowej... Nasz Vatel, mimo iż był człowiekiem niezwykle inteligentnym i zaradnym, był też człowiekiem prostym. Nie pociągały go dworskie intrygi. Gardził fałszem, bezmyślnością i pychą dworaków, ich rozrywki zupełnie go nie interesowały. Wszystko, co wiedział o ich świecie znał właściwie z opowieści Księcia de Condé - poprzez lęki i cierpienie swego pana odczuwał ogromną siłę władzy i jej wpływ na ludzkie losy. Niestety, wraz z wizytą króla przyszedł czas, kiedy miał okazję odczuć to na własnej skórze, a konfrontacja miała tragiczne skutki... Depardieu znakomicie pasował do roli poczciwego, prostego i oddanego swej pracy człowieka. Cały czas jesteśmy świadkami jego ogromnego zaangażowania, przemierzając z nim zakamarki kuchni i podglądając wydarzenia w ogrodzie. Praca była dla Vatela wszystkim, choć nie zapominał przy tym o swoich ludziach - rzeszy stajennych, kuchcików, lokajów, każdego znał i każdy bez wyjątku był dla niego ważny. Czegoś jednak zabrakło w tej postaci, jakby scenariusz nie pozwolił w pełni wyeksploatować umiejętności ogromnie utalentowanego aktora. Odnosiłam czasem wrażenie, że jego ciągły ruch na planie miał na celu nie tyle uwydatnienie niezwykłej aktywności i ilości obowiązków tytułowego bohatera, co wypełnienie akcji, do której pomysłu zabrakło także reżyserowi. A szkoda, bo postać Vatela ma znamiona prawdziwie tragicznego bohatera, człowieka, który wolność ceni sobie bardziej niż wszystko inne i jest gotów poświęcić dla niej życie. Najbardziej niezrozumiałe są jednak jego stosunki z Anną (Uma Thurman) - właściwie nie wyjaśniono nam, co tych dwoje, tak bardzo różnych ludzi, pcha do siebie na tyle, by mogli zaryzykować karierę, dobre imię, słowem wszystko, co mają i poświęcić się uczuciu ponad podziałami. Szczególnie Anna ma tu wiele do stracenia, wiodąc wystawne życie na królewskim dworze, ciesząc się szczególnymi względami władcy i często bezmyślnie poddając się regułom panującym wśród jego świty. Spotkanie z Vatelem uświadamia jej, że na świat można patrzeć z własnej perspektywy i podejmować niezależne decyzje. Dowiaduje się jednak o tym za późno. Jednak to wszystko jako widzowie musimy sobie dopowiedzieć, bowiem owe wnioski nijak nie wynikały z gry pani Thurman, która tym razem stworzyła postać zupełnie bez wyrazu. Choć jej bohaterka rzeczywiście była jedyną przychylną Vatelowi osobą, zupełnie nie można zrozumieć zainteresowania nią jako człowiekiem. Niewykorzystany potencjał gwiazdorskiej obsady jest główną wadą filmu. Jednak w obliczu wielkiego, magicznego widowiska, jakim jest "Vatel" można i na to przymknąć oko. Niezwykle kolorowo przedstawiono tu bowiem świat dworskich uciech i rozrywek, zagłębiając się w próżność ich uczestników, którzy z nudy gotowi byli nawet do okrucieństwa. Za przepychem strojów i gwarem wesołych rozmów kryli się bowiem ludzie, których jedynym zajęciem było zaspokajanie własnych zachcianek, często przekraczających nie tylko poczucie dobrego smaku, ale i szeroko pojęty humanitaryzm. Przerażający to obraz, szczególnie w kontraście z prostolinijnością i dobrocią tytułowego bohatera. Dla mnie "Vatel" był właśnie takim zbiorowym portretem ludzi minionych czasów. Portretem bynajmniej nie pochlebnym. I to warto zobaczyć.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ostatni film Rolanda Joffé pt. "Vatel" z pewnością można by określić etykietką: film kostiumowy i uznać... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones