Recenzja filmu

Złaknieni (2014)
Saverio Costanzo

Matka alternatywna

Atmosfera posępnieje z minuty na minutę, reżyser buduje klimat niesamowitości, wprowadzając szerokokątne obiektywy, które czynią z Alby Rohrwacher kubistycznie zniekształconego upiora, a
"Hungry Hearts" ma jedno z najbardziej mylących otwarć ostatnich lat. Nakręcone w jednym ujęciu przypadkowe spotkanie Amerykanina Jude’a (Adam Driver) i Włoszki Miny (Alba Rohrwacher) to niezwykle urocza scena rozpisana na dwoje świetnych aktorów, zatrzaśniętą toaletę i… problemy żołądkowe. Nijak nie przystaje ona jednak do reszty filmu, który w finale nabiera wręcz cech horroru.

Reżyser Saverio Costanzo startuje po jasnej stronie, a potem powoli, krok po kroku, sprowadza nas do piekła. Jude i Mina oczywiście zakochują się w sobie, dziewczyna oczywiście zachodzi w ciążę i para oczywiście bierze ślub, co opowiedziane jest w sekwencji dobrze znanych obrazków: seks – cięcie - kobieta siedząca na toalecie z testem ciążowym – cięcie – wesele. Kiedy na świat przychodzi dziecko – którego imienia nawet nie poznajemy – zaczynają się jednak problemy. Mina już przed porodem hołdowała nietypowym nawykom żywieniowym, teraz przerzuca je również na dziecko. Co więcej, nadopiekuńczość świeżo upieczonej matki osiąga absurdalne rozmiary: zakazuje ona używania przy niemowlaku telefonów, nie chce, by maluch opuszczał dom, unika kontaktu z lekarzami. Jude tymczasem zaczyna stopniowo wątpić w metody swojej żony.

"Hungry Hearts" mogłoby być próbą zmierzenia się z tematem alternatywnych metod wychowawczych. Mogłoby też być ciekawą analizą pewnego jednostkowego przypadku, wiwisekcją małżeńskiej próby sił, badaniem, gdzie leży margines empatii i kompromisu między partnerami. Ale reżyser nie próbuje oddać sprawiedliwości obu stronom tego sporu. Sympatia widzowska rozdzielona jest bardzo nierównomiernie i bardzo stereotypowo. Kobieta jest irracjonalna, enigmatyczna, europejska - obca. Mężczyzna zaś to amerykański "nasz chłopak". O ile motywacje Jude’a są dla nas jasne i oczywiste - chce jak najlepiej dla swojego dziecka - to Mona z minuty na minutę nabiera cech czarnego charakteru o mętnych priorytetach. W którymś momencie wyznaje, że wychowywała się bez matki i ma napięte relacje z ojcem, ale trudno nazwać to pogłębioną charakterystyką. Nie pomaga fakt, że jest ona zbiorem wszelkich "podejrzliwych" ideologii: weganizm, ezoteryka (wróżka przepowiedziała jej, że będzie miała wyjątkowego syna), choroba psychiczna. Brakuje jeszcze, żeby ćwiczyła jogę.

Costanzo nie potrafi obronić zamierzonej przez siebie wolty – od niezależnego dramatu o relacjach międzyludzkich do klaustrofobicznego dreszczowca o zagrożeniu przychodzącym z najmniej spodziewanej strony. Atmosfera posępnieje z minuty na minutę, reżyser buduje klimat niesamowitości, wprowadzając szerokokątne obiektywy, które czynią z Alby Rohrwacher kubistycznie zniekształconego upiora, a niespodziewane pojawienie się bohaterki w kadrze piętnują złowrogie smyczki. Efekt jest jednak raczej śmieszny niż straszny. W rezultacie "Hungry Hearts" wpada w koleiny konserwatywnej, topornej narracji w rodzaju "Tato". Biedny mąż kontra niezrównoważona żona – wszystko się zgadza z wyjątkiem tego, że tutaj teściowa stoi po jasnej stronie mocy. Ale film Costanzo nie ma nawet tonu guilty pleasure, który jakoś tam ratuje produkcję Ślesickiego. Tu wszystko jest śmiertelnie poważne i niebezpiecznie oczywiste. Nie brakuje nawet pretensjonalnego motywu proroczego snu-alegorii o myśliwym strzelającym do sarenki. A sarenki żal - podobnie jak Drivera i Rohrwacher.
1 10
Moja ocena:
3
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones