Wiktoriańskie objection!

Czas upływa zdecydowanie szybciej, niż powinien. Chwilę zajęło mi uświadomienie sobie, że od premiery jednej z lepszych, o ile nie najlepszej, visual novelowej serii, której protagonistą był
Czas upływa zdecydowanie szybciej, niż powinien. Chwilę zajęło mi uświadomienie sobie, że od premiery jednej z lepszych, o ile nie najlepszej, visual novelowej serii, której protagonistą był pewien nierozgarnięty mecenas, minęło już dwadzieścia lat. Kolejne wiosny przemijały, pojawiały się następne remastery pierwszej trylogii przygód Phoenixa Wrighta i pewnie nie mielibyśmy na co narzekać, gdyby nie fakt, że poza zasięgiem "gaijinów" wciąż pozostawał jeden ze spin-offów serii, a mianowicie dwie części "The Great Ace Attorney".



Spokojnie, możecie już przestać zazdrościć Japończykom, gdyż wreszcie nadarza się okazja do własnoręcznego sprawdzenia losów Ryunosuke Naruhodo. Tym razem żegnamy się z czasami współczesnymi i cofamy się do okresu Meiji. Czasu, w którym Japonia zaczęła coraz śmielej fascynować się kulturą Zachodu, zrywając docelowo z kultem szogunatu i przeprowadzając intensywną modernizację kraju.

Ryunosuke, podobnie jak jego daleki potomek, nie ma łatwego życia. Poznajemy go jako studenta drugiego roku lokalnego uniwersytetu. Jak to zwykle bywa w grach z tej serii, wszystko, co dobre, nagle bierze w łeb i nasz protagonista zostaje oskarżony o morderstwo, którego oczywiście nie popełnił. Zanim więc przyjdzie mu samemu stanąć w roli obrońcy słabych i uciśnionych, musi zawalczyć o to, by nie pożarł go budowany na nowo od podstaw japoński wymiar sprawiedliwości. Historia nabiera rozpędu i Ryunosuke wraz ze swoją wesołą kompanią ląduje na brytyjskiej ziemi, by stawić czoła nowym wyzwaniom.

Najnowsza gra z serii nie wprowadza drastycznych i spektakularnych zmian do rozgrywki. To wciąż stara, dobra zabawa w poszukiwanie dowodów, przesłuchiwanie świadków oraz wychwytywanie niekonsekwencji i nielogiczności w ich zeznaniach. "The Great Ace Attorney Chronicles" idealnie balansuje segmenty, w których konieczne jest wyłapywanie istotnych detali z otoczenia wydarzeniami dziejącymi się na sali sądowej. Wiktoriański Londyn wymaga od zagranicznych gości nowego, świeżego podejścia do prowadzenia prawniczych dysput. Pertraktowanie z ławą przysięgłych, wytykanie im błędów i próby przekabacenia ich na jasną stronę mocy będzie wymagało od gracza niesamowitej uwagi i umiejętności sprawnego łączenia faktów. 



W świecie, w którym wszyscy zatajają prawdę i próbują uniknąć konsekwencji swych czynów, niejednokrotnie przyjdzie nam sięgać po pomoc sławnego i wybitnego detektywa, Sherlo… a nie, mam na myśli Herlocka Sholmesa. Kreacja tej postaci to tylko wisienka na torcie całej plejady doskonale rozpisanych bohaterów. Herlock odstaje od naszego wyobrażenia o genialnym książkowym detektywie. Często popełnia błędy, jest roztrzepany, a jego dedukcja pozostawia wiele do życzenia. Tym samym często na naszych barkach spoczywać będzie sprzątnięcie bałaganu, do którego doprowadził ekscentryczny łowca złoczyńców.

Niesamowicie cieszy mnie fakt, że Capcom zdecydował się na zbiorcze wydanie tej intrygującej opowieści. Wydarzenia obu tytułów są ze sobą ściśle powiązane i uraczenie graczy tylko jedną częścią nie miałoby najzwyczajniej sensu, pozostawiając u nich ogromny niedosyt. Niejednokrotnie będą zaskakiwać gracza nietuzinkowymi postaciami, zaskakującymi zwrotami fabularnymi i wciągającymi sprawami kryminalnymi.

Zaskakujący jest fakt, jak ładnie prezentuje się ta gra na czymś innym niż 3DS. Pomimo przenośnego rodowodu, obcowanie z "The Great Ace Attorney Chronicles" sprawia masę przyjemności. Po dość niechlujnym wizualnie remasterze "Phoenix Wright: Ace Attorney Trilogy" do samego końca obawiałam się jakości omawianego portu. Modele 3D wciąż wyglądają świeżo, a ich animacje cieszą oko płynnością. 



Mając za sobą praktycznie wszystkie tytuły serii, odniosłam wrażenie, że spin-off ten jest bardziej skondensowany. Mniej tu miejsca na dygresje i smętne snucie się przez kilkanaście lokacji tylko dlatego, że umknął nam piksel ukryty w śmietniku. Nie ma to jednak żadnego wpływu na jakość rozgrywanych historii. Te wciąż prowadzone są wyśmienicie i spokojnie wystarczą na wypełnienie dziesiątek godzin w nadchodzących wielkimi krokami coraz dłuższych wieczorach.

"The Great Ace Attorney Chronicles" to solidny kawał detektywistycznej visual noveli. Biorąc pod uwagę fakt, że Capcom wypluwa z siebie nieśmiało kolejne remastery z roztargnionymi prawnikami, mam cichą nadzieję, że doczekamy się też wreszcie zupełnie świeżej produkcji. Nie miałabym nic przeciwko kontynuacji przygód Ryunosuke, którego starcia z Barokiem van Zieksem ogląda się z porównywalnie wielką przyjemnością, jak potyczki Phoenixa z Milesem Edgeworthem. Obowiązkowa pozycja dla miłośników gatunku.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones