Recenzja Sezonu 3

Dark (2017)
Baran bo Odar
Oliver Masucci
Karoline Eichhorn

Lekcja genealogii

Oglądając trzeci sezon "Dark", trudno otrząsnąć się z lekkiego podziwu, bo nic, co zobaczyliśmy do tej pory, nie było dzielem przypadku - bynajmniej. Skrupulatnie rozpisany scenariusz to jednak
Lekcja genealogii
Wyciągnijcie swój wierny kajet i czym prędzej przekartkujcie notatki poczynione podczas oglądania poprzedniego sezonu, a może nawet i dwóch. Jeśli jednak nie studiowaliście pilnie, to powtórka z kilkunastu godzin nieprzeciętnej niemieckiej telewizji może okazać konieczna przed przystąpieniem do finału. Zamiast poklepania po plecach czeka tu na nas mocny kopniak.

Oczywiście "Dark" to nie egzamin: nie musimy znać odpowiedzi na piętrzące się pytania. Przeciwnie, czekamy na ich ujawnienie, lecz każdy odcinek nie sprzyja bierności, tylko zachęca do aktywnej partycypacji. I to na dwóch poziomach. Pierwszy określiłbym mianem personalnego, bo wzajemne relacje mieszkańców Winden komplikuje już nie tylko fakt ich ciągłych podróży w czasie, ale i otwarcie alternatywnego świata istniejącego rownolegle z pierwszym.


Drugi jest iście filozoficzny, bo "Dark" co i rusz zmusza do refleksji o ciążącym nad bohaterami fatum, któremu przeciwstawiają oni prawo decydowania o własnym losie. Wszystko to tworzy powiązaną na ciasne supły sieć deterministycznych zależności, których wynikiem jest, jak się wydaje, niezmienne trwanie w swoistym czyśćcu, czyli prowadzącej od katastrofy do katastrofy pętli. Lecz bohaterowie nie składają broni i próbują toczyć na pierwszy rzut oka beznadziejny bój z przeważającymi siłami przeznaczenia. Umyślnie nie operuję tutaj imionami, żeby niczego nie zdradzić, bo "Dark" znakomicie co chwilę odwraca kota ogonem. Twórcy długo (bo ostatecznie - zgodnie z prawidłami telewizji - muszą to zrobić) nie podsuwają nam gotowych rozwiązań, przekonując do słuszności raz jednej, raz drugiej frakcji. Nie ma tu czarnego charakteru knującego przeciwko dobru, prawdzie i pięknu. Każdy błądzi i zarazem zdaje się mieć absolutną rację.

Twórcy serialu - Jantje Friese i Baran bo Odar - częstokroć zgrabnie sprowadzają egzystencjalne, mogące zaważyć na losach ogółu wybory, do skali mikro. Nie na darmo "Dark" to także rodzinny dramat, eksplorujący stosunki międzypokoleniowe, nie mniej pokomplikowane niż fabularne zawijasy. A tych jest sporo. Końcówka drugiego sezonu zaproponowała bowiem koncept multiświata, gdzie również istnieje maszyna czasu - stąd stopień złożoności serialu można pomnożyć przez dwa. 


I choć, jak pisałem, twórcy zachęcają nas do główkowania, można też machnąć ręką, odprężyć się i dać się porwać galopującym wydarzeniom, bo "Dark" ostatecznie odkrywa karty. Ba, zaryzykowałbym stwierdzenie, że na dobrą sprawę można samemu posłużyć się osobistym przyśpieszaczem czasu i przy pomocy pilota tudzież pada przełączyć od razu na ostatni odcinek (no, może dwa ostatnie), żeby jako tako pokleić fabułę do kupy. Wyróżniająca niemiecki serial gęstość treści bywa bronią obosieczną i choć Friese i Odarowi raczej nie zdarza się zakałapućkać (choć i tak pewnie potrzeba oka bardziej sokolego niż moje, aby to wyłapać), to piętrzące się komplikacje mogą być trudno przyswajalne i zanim zdążymy się z nimi oswoić, następuje kolejna niespodziewana zmiana status quo.

Zabawne, że nawet po tylu odcinkach nie potrafiłem spamiętać niemieckich imion, gubiąc się niekiedy w meandrach tego, o kim mowa i kto jest kim (bez kajetu ani rusz!). Ale składam to na karb nie tyle kulejących umiejętności poznawczych, co przywyknięcia do anglosaskich standardów: oto dość niespodziewany skutek uboczny kulturowej globalizacji. 


Oglądając trzeci sezon "Dark", trudno otrząsnąć się z lekkiego podziwu, bo nic, co zobaczyliśmy do tej pory, nie było dzielem przypadku - bynajmniej. Skrupulatnie rozpisany scenariusz to jednak nie wszystko. Znakomitą robotę wykonali również spece od castingu (nie ma tu chyba słabo obsadzonej roli) i ekipa operatorska. To jeden z najlepiej zrealizowanych i zagranych dostępnych obecnie seriali. Kręcić nosem można miejscami jedynie na wymuszone skomplikowanie, nagromadzenie przewrotek i niekiedy zupełnie zbędne fikołki, które tłumaczone są wygodnie "oceanem naszej niewiedzy”. Ale tłumaczone w sumie słusznie, bo czy musimy poznać absolutnie całą prawdę? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami.
1 10
Moja ocena sezonu 3:
8
Krytyk filmowy i tłumacz literatury. Publikuje regularnie tu i tam, w mediach polskich i zagranicznych, a nieregularnie wszędzie indziej. Czyta komiksy, lubi kino akcji i horrory, tłumaczy rzeczy... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Będę całkowicie szczery, stwierdzając, że główny plakat promujący niemiecką produkcję spod szyldu... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones