Jestem zadowolona z tego, że mimo bogatych elementów humorystycznych znalazło się miejsce na powagę, w których mogliśmy zauważyć, że historia ta nie jest tylko komedią, ale także tragedią o
Młoda dziewczyna imieniem Xi Lan (Patricia Lin) niespodziewanie ginie w wypadku. W zaświatach spotyka anioła Chang Chang Bai (He Xuan Lin), który widząc jej ogromną tęsknotę za swoim chłopakiem Ying Xiong Mai (Aaron Lai), postanawia dać jej szansę na spotkanie się z nim, lecz wpierw musi w ciągu jednego tygodnia ponownie rozkochać w sobie swojego ukochanego. Dodatkowo musi zrobić to w ciele szkolnego nieudacznika imieniem Gu Si Ren (Yun Lin Jiang). Po paru dniach uwodzenia okazuje się, że Ying Xiong Mai nie ubolewa tak mocno za swoją martwą dziewczyną i bez problemów daje się uwodzić swojemu przyjacielowi.
Fabuła wydaje się komiczna i cały serial również zawierał dużo elementów humorystycznych, ale w odpowiednich scenach zachowywał powagę i był wyczuwalny dramat bohaterów. Nie mogło zabraknąć żartów z półki "baba przebrana za chłopa" jak na przykład w filmie "Gorąca Laska". Czy sceny, w których ktoś z płci męskiej uczy kobietę w ciele mężczyzny korzystać z pisuaru, jest jakimś nieodłącznym elementem wątków z zamianą płci, czy jak? Na szczęście nie było takich żartów dużo i reszta odcinków wypadała poważnie. W pewnym momencie było mi nawet szkoda głównej bohaterki, gdy ta dowiedziała się, że jej chłopak nigdy nie był w niej zakochany miłością tak szczerą jak jej i dodatkowo jest gejem. Patricia Lin, mimo że nie jest doświadczoną aktorką, to z powodzeniem odegrała swoją rolę zazdrosnej dziewczyny za wszelką cenę dążącą do swojego celu. Cały serial przyjemnie się oglądało, ale niestety przez to, że jest taki krótki, to fabuła pędziła jak dzika. Chętnie pooglądałabym rozwinięcie pewnych wątków lub skupiła się trochę na historii anioła.
Muzyki praktycznie nie było tam słychać. Bardzo szkoda, bo gdyby zdecydowano się trochę wydłużyć odcinki lub zwiększyć ich liczbę, to znalazłoby się miejsce na melodię wpasowaną w obrazy, a wtedy widz miałby odpoczynek od pędzącej fabuły. W takim zestawieniu można by było również lepiej pokazać emocje bohaterów.
Kolejną kwestią, która także rzucała się w oczy, jest montaż. Zauważyłam, że seriale z Tajwanu i Tajlandii bardzo często mają własne, nieraz szalone wizje na ten temat. Cały serial płynie stabilnie, ale zdarzają się momenty, w których sceny wyglądają, jakby były (pozwolę sobie przytoczyć moje słowa z innej recenzji pewnego tajlandzkiego serialu) montowane przez początkującego youtubera. Nie raziło mnie to mocno, jednak gdy w pierwszym odcinku anioł doznał szoku (było przybliżenie na jego otwartą buzię, z której wyłaniał się kolejny on i tak w kółko) to poczułam zażenowanie. Pomyślałam: "Kto w 2017 robił takie rzeczy?", ale reszta serialu przebiegła ze spokojniejszym montażem.
Podsumowując, mimo montażu, muzyki i prędkości fabuły wszystko mi się bardzo podobało. Jestem zadowolona z tego, że mimo bogatych elementów humorystycznych znalazło się miejsce na powagę, w których mogliśmy zauważyć, że historia ta nie jest tylko komedią, ale także tragedią o nieszczęśliwej miłości.