Od pierwszego odcinka serial trzyma w napięciu, ale to właśnie obraz macierzyństwa staje się jego najmocniejszym punktem. Miłość matki ukazana jest tu przez krzywe zwierciadło – nie jako czysta i bezwarunkowa, lecz jako uczucie zdolne do przybrania niebezpiecznych, obsesyjnych form. Z jednej strony wzrusza i budzi współczucie, a z drugiej niepokoi, a momentami wręcz przeraża.
Na tym tle rozwijają się także historie innych bohaterów, które wciągają i dodają opowieści wielowymiarowości. Widzimy w nich różne postaci rodzicielskiej miłości. To zróżnicowanie sprawia, że „Święta rodzina” staje się nie tylko thrillerem i dramatem psychologicznym, ale także mozaiką emocji, pokazującą, jak odmienne mogą być oblicza rodzicielstwa.