Rzadko się trafia serial, w którym wszystko jest słabe - od gry aktorskiej i scenariusza, po scenografię, charakteryzację, a na montażu kończąc. Odcinki w większości składają się ze zmontowanych scenek "rodzajowych". Bohater mówi, że gdzieś idzie. Cięcie. Następna scenka w innym miejscu - dochdzi drugi bohater i mówi: jadę z tobą. Cięcie. Następna scena: dojechali...
Poziom dialogów to jest "Ukryta prawda", a gry aktorskiej meksykańska telenowela. Inna sprawa, że ci aktorzy zupełnie nie pasowali do tych ról. Natomiast kostiumy i charakteryzacja przywodzą na myśl "Koronę Królów". Szkoda, że zmarnowano taki potencjał.