Tak się składa, że gdy "Życie na gorąco" po raz pierwszy pokazano w tv byłem studentem i dokładnie pamiętam zarówno reakcję na serial, jak i ówczesny PRL. Odczuwaliśmy już nadchodzący kryzys i z każdego wyjazdu zagranicznego przywoziło się najbardziej prozaiczne, niemal niedostępne u nas towary ( z DDR-u włóczkę, z Rumunii kakao itp. ). Dlatego ten serial był tak wkurzający, bo miał być jak szklanka zimnej wody "zamiast". Nie znam osoby, której wtedy film się podobał, bo jest po prostu gniotem przepojonym propagandą. Ale gust jest kwestią nie podlegającą dyskusji.