Akurat ten odcinek, oderwany od głównego wątku, nie był tak kompletnie głupio pomyślany. Z drugiej strony ponownie mamy sytuację, w której podróż w czasie nic nie zmienia, jej skutki są tylko wkomponowane w łańcuch przyczynowo-skutkowy. Cokolwiek robi Cole i cokolwiek zrobi, jest z góry przesądzone, a jego pojawienie się w którymś punkcie na linii czasu stanowi tylko ogniwo łączące określone wydarzenia i ich konsekwencje. Wyjątkiem była rysa na zegarku, bo ingerowała w zastaną rzeczywistość zmieniając ją.
Tak czy owak ten odcinek sam w sobie, jeśli abstrahujemy od całości, był dość spójny i nawet dość dobrze zmontowany.
wlasnie ogladam ten serial i zauwazylem to samo (cokolwiek cole robi to generuje przyszlosc) jeszcze sie okaze ze sami sie przyczynili do powstania wirusa tymi podrozami w czasie
ja się lekko pogubiłem w jednym wątku, otóż patrząc na wiek Cola z przyszłości zawsze kiedy wracał do roku 2014, czy 2015 gdzieś na świecie żył sobie mały Cole, ok... ale co teraz, gdy jednocześnie w przyszłości jest dorosły Cole (ten, który się cofnął o 2 dni) i przeszłości oprócz małego (tego co sobie żyje zupełnie niczego nie świadomy) jest również ten dorosły?? jest ich trzech??
Tak, jest ich dwóch, w zasadzie w tym samym wieku. Wcześniej wspominano, że spotkanie samego siebie może pociągnąć bardzo poważne konsekwencje, więc należy się tego za wszelką cenę wystrzegać. Ale znając amerykańskich scenarzystów serialowych pewnie nie omieszkają do takiej sytuacji doprowadzić, by podnieść napięcie i dramaturgię...
juz ogladałem. Odcinek ok, ten temat podrozy ww czasie robi sie zagmatwany - podobno w serialu continuum czy czyms tam jakims filmie (nie wiem jakim ale mam z tego co pamietam go w chce obejrzec wiec nie ma problemu, nie musze wiedziec teraz i nie chce bo wole sam cos zobaczyc ;) no nie wazne) sa jeszcze bardziej popieprzone.