Serialowi brak mrocznego i przytłaczającego klimatu oryginału. Ja osobiście robiąc serial nawiązujący do filmu "12 małp" po prostu musiałbym umieścić tamte wydarzenia w serialu. Tu mamy oddzielną historię. Z drugiej strony, może jeszcze wszystko się zmienić- choć wątpię. Troszkę za landrynkowato, za prosto, za płytko. Mimo to daję mu szansę chociaż w pełni zgadzam się z Radosławem: "Prawdopodobnie jak utrzyma taki sam poziom wykonania i naiwności to dostanie cancela zanim dotrwa do pełnego sezonu" Poprzedni serial SyFy u mnie już tak miał, chociaż ten jest lepszy.
P.S.
Organizacja 12 małp z tego serialu trochę mi się z organizacja Sieć z Utopi kojarzy jak na razie, a wg filmu wiemy czym ona była. Cóż- zobaczymy co będzie dalej.

Serial dość mocno odcina się od filmu co mnie zdziwiło. Fabularnie planują coś zupełnie innego. Aktorzy są dobrani do typowego serialu fantasy a nie do thrillera. Główny bohater psuje cały mrok jaki ten serial mógłby mieć. Nawet w swojej najbardziej złowieszczej formie twarz Aarona wygląda po prostu zabawnie. Trzyma broń jakby miał ją komuś oddać a nie z niej strzelać:D Oryginał miał Gibsona i sama jego gra wystarczyła, żeby stworzyć klimat. Tutaj nawet w czasach postapo wszystko wygląda jak sceny wyjęte z Herculesa i nie mówię o filmie a serialu z dawnych lat. Obecnie powstało i powstaje tak wiele seriali z dobrym pomysłem i różnym wykonaniem, że potrzeba czegoś więcej niż złowrogiej organizacji, która bez powodu planuje ubić pół ludzkości i bohaterów, którzy wraz z nielicznymi przyjaciółmi są jedynymi wybawcami świata. Film z 95r jest jedynym powodem, dla którego jak narazie można dać szanse temu serialowi. Zawsze jest szansa, że zacznie bronić się sam.

Zgadzam się w 100%! Poczekajmy- może się rozkręci.
P.S.
Chyba w głównej roli już Kirk Acevedo by się lepiej spisał.

Pisałem,że chyba im role zamienili. Ale podobne odczucia miałem jak dali Richard Dean Andersona do roli Jack O'Neilla w StarGate:) Pierwszy sezon nie mogłem go znieść, a potem okazało się,że pasuje idealnie.

Jakiego Gibsona? Mela Gibsona? A może Arnolda? Albo Sylwestra?

Był jeszcze taki aktor, Bruce Willis się nazywał, ale pewnie nie o niego Ci chodzi...

Oj tam:) Pomyliły mi się ich mordy. Podobni są:)

Jak na Syfy to i tak nieźle się zapowiada.Może i brak klimatu, jednak w porównaniu do słabego The Strain wypada przyzwoicie.