Nie zgodzę się z tobą. Myślę, że grupa ocalonych naukowców z bazy, podjęła jak najbardziej logiczną decyzję. Po co tracić czas na mozolne odbudowywanie z gruzów świata spustoszonego przez epidemię, skoro mając do dyspozycji wehikuł czasu, można cofnąć się w czasie i zmieniając przeszłość, zapobiec wybuchowi epidemii?

żeby nie minąć się z prawdą, ale wydaje mi sie, że w którymś z pierwszych odcinków padło stwierdzenie, że jest ich zbyt mało, żeby odbudować cywilizacje bo umrą w przeciągu kilkudziesięciu lat.

No właśnie. Dlatego, mając do dyspozycji wehikuł czasu, ocalenie świata przed epidemią, poprzez zmianę przeszłości, jest tym bardziej znacznie sensowniejszym pomysłem, niż z góry skazana na niepowodzenie próba jego odbudowy...

Moja odpowiedź miała być do osoby wyżej :)

Ale reszta ludzkości nie eksperymentuje, reszta zamiast mieszkać w apartamentowcu i hodować w parku kukurydzę i montować bicykle, włóczy się z śpiworem pod pachą. Dlaczego?

Pewnie dlatego, że nie istnieje już dawny porządek świata. Nie ma już armii, służby zdrowia, przemysłu ani policji, która pilnowałaby porządku na ulicach miast. Światem ocalałych po wybuchu epidemii rządzą teraz prawa dżungli, głód i bezprawie. W takim świecie ludzie nigdzie nie czują się bezpieczni i zapewne dlatego są zmuszeni prowadzić koczowniczy tryb życia.
Chociaż, tak do końca to nie wiemy, jak naprawdę wygląda ten spustoszony przez epidemię świat, bo do tej pory w serialu pokazano tylko niewielką jego część i być może jakiś procent ocalałej populacji żyje jednak w niektórych miastach...

A ludzkość podnosiła się tle razy z klęczek po epidemiach i wojnach bo... No dlaczego?

Ludzkość może i podnosiła się już wielokrotnie, ale chyba jeszcze nie po takiej epidemii jak w serialu...

A rozmiar miałby znaczenie dla ludzkiego instynktu? Tu chcą również żyć, ale bezmyślnie obierają scenariusz przetrwania (mowa oczywiście o tej reszcie).

Zawsze bezpieczniej na ufortyfikowanej farmie niż w namiocie, prawda?

Ale tu wchodzi pewien nie tylko błąd ale paradoks czasowy. "Wehikuł czasu" powstał po to by "naprawić" świat, ale gdyby nie zaraza on by w ogóle nie powstał. Ponieważ celem powstania wehikułu była naprawa świata.
Nie wiem czy dobrze to wytłumaczyłem i dokładnie, ale kiedyś o tym gdzieś czytałem lub słyszałem.

O ile dobrze pamiętam z pierwszego odcinka, to raczej nie było tam żadnej wzmianki o tym, że wehikuł został stworzony właśnie po to, żeby zapobiec wybuchowi epidemii, tylko powstał jeszcze zanim do tego doszło...

Że jak? A resztę odcinków widziałeś? Przykładowo ostatnio emitowany, o podziale tego ustrojstwa z energią. Zresztą chyba w kilku odcinkach było mówione o tym, że pani Katrina Jones tworzyła go z myślą o tym by "przechytrzyć" lub wyprzedzić epidemie.
Chyba, że pani Katrina Jones stworzyła go by wygrać w loterii.

To słynny paradoks dziadka. Cofanie się w czasie ma sens tylko, gdy podróż tak naprawdę odbywa się międzywymiarowo. Każda podróż w przeszłość zmieni ją delikatnie, dlatego podróże te nie są możliwe, jeżeli istnieje tylko jeden wymiar. Zawsze coś się zmieni i zawsze lub prawie zawsze doprowadzi to do wydarzenia, które uniemożliwi podróż w tej konkretnej minucie, w której odbył ją ktoś za pierwszym razem. Może to być motyl, który omijając taką osobę cofającą się w przeszłość, wydłużył czas lotu i został zjedzony, lub nie został itd. Za dużo zmiennych.

Paradoks dziadka można ominąć tylko, jako coś egzystującego poza linią czasową. W filmie Predestination jest to dobrze pokazane, jednak w tym serialu ta opcja nie wchodzi w grę.

Dokładnie o to mi chodziło, tylko nie pamiętałem całości. Ale chyba przed ostatni odcinek ma w tytule "Paradoks", więc może o to będzie chodziło.
Nawet w trylogii "Powrót do przyszłości" tak było, że został stworzony alternatywny świat.

Na marginesie fajny film, chodzi o "Predestination".

Moim zdaniem Predestination to świetny film, który polecam każdemu, kto jeszcze go nie widział, a czyta ten komentarz :)

To się kupy nie trzyma.

Ale reszta ludzkości nie eksperymentuje, reszta zamiast mieszkać w apartamentowcu i hodować w parku kukurydzę, włóczy się z śpiworem pod pachą.

znajomy podsuną mi jeszcze jedna myśl w oryginale ziemia była skażona - ludzkość definitywnie została zepchnięta pod ziemi, na powierzchnie ludzie wychodzili w kostiumach a potem przechodzili dekontaminacje-chcieli cofnąć czas oby odzyskać możliwość powrotu na ''górę'' - tu odporni mogą swobodnie chodzić po powierzchni i udawać Adama i Ewe.

I dlatego serial nie trzyma poziomu filmu - by było taniej karzą bidakom biegać bez ochrony i zakazują scenarzystom rysować postacie, które tak jak to ma w zwyczaju rodzaj ludzki chciały by odbudować sobie życie, a nie ganiać z szpiwerem pod pachą i gardzić uprawą kukurydzy.

12 małp to jeden z mich ulubionych filmów... po pierwszym zwiastunie serialu pomyślałem'' o k@#$% ale masakra ! co to ma być ?!''. ale koniec końców nie jest tak źle... puki co jestem na 6 odcinku

pomyslalem to samo (ale mimo wszystko serial mi sie podoba choc w innych kategoriach jest wg mnie niz film)

zgadzam się - całkiem przyjemnie, bez zgrzytania zębami się ogląda i jak na razie scenarzystom udaje się uniknąć kłopotów z pętlami i przeskokami czasowymi - co nie jest łatwe

Serial nie trzyma poziomu filmu z wielu innych powodów. W zasadzie tylko kreacja Barbary Sukowej jakoś się na tle całej tej mizerii wybija. I nie, nie ogląda się źle, ale ja tej historii z filmem nawet nie próbuję porównywać.

pełna zgoda, film to inny poziom - fajne jest natomiast to ze autorzy serialu nie są tylko odtwórczy, nie poszli na łatwiznę i chcą poprowadzić serial trochę innym kierunku, żywię nadzieje na pozytywne zaskoczenie

Wirus wybił prawie całą populację i nadal mutuje. Nie wiadomo kiedy może ponownie się rozwinąć. Odporność na jeden szczep wirusa nie daje odporności na wszystkie. Było to wyraźnie powiedziane. Wystarczy jeden nosiciel nowego szczepu i całą pozostałą populację by zmiotło. W serialu pokazano też drugą grupę naukowców, którzy wierzą, że mogą stworzyć szczepionkę i wtedy zacząć odbudowę. Żyją w zamknięciu żeby uniknąć kontaktu z wirusem i robią dzieci, żeby gatunek przetrwał. Żeby przetwarzać surowce trzeba dużo energii i ludzi, a z tego co pokazano to ich energia jest ograniczona a ludzie dzielą się na grupy przeciwne sobie ideologicznie. Gangi jak 7, czy grupy naukowców o diametralnie rożnym podejściu do tematu. To jak The walking dead tylko zmarli nie wstają:) Tam też nikt nie planuje odbudowy tylko każdy ucieka gdzie się da aby najbliżsi byli bezpieczni. Wg. mnie serial dobrze pokazuje realia w starciu z wirusem. Projekt podroży w czasie to czyste fantasy, ale cała reszta jest całkiem przekonująca.

A prócz garstki naukowców nikt nie chce opracować własnego patentu na życie?
A te wszystkie kilkutysięczne społeczności, które w historii ludzkości nie zadowalały się koczownictwem?
Bo liczymy, że gdzieś jest puszka z fasolą zamiast ją uprawiać?
Lepsza harcerka zamiast ogłady XIX wieku?
Lenistwo płodzących scenariusz + presja kosztów producentów i mamy nieprzekonujący serial.

Obejrzalem dopiero cztery odcinki i bylo wyraznie powiedziane ze

1.Ludzkosc jest bardzo nieliczna-to zreszta widac w odcinkach 3 i 4 gdzie okazuje sie ze ta ich kryjowka w roku 2014 to nie zadne podziemne miasto(jak to sugeruje film z Brucem Wilisem)ale raptem jeden duzy bunkier w ktorym zyje kilkanascie osob zas grupy kocownikow na zewnatrz licza rowniez po kilkanascie osob.Krotko mowiac na obszarze takiego USA w roku 2043 zyje moze kilkanascie tysiecy osob.Raczej trudno z tego odbudowac cywilizacje-nawet jest to mozliwe ale zajmie setki lat wiec naukowcy wybieraja szybsza droge.
2.Wechikul czasu zostal zbudowany w naszych czasach-naukowcy z przyszlosci go tylko znalezeli i uruchomili ponownie.Z sama epidemia nie ma on nic wspolnego.No chyba ze w ktoryms z odcinkow ktorych jeszcze nie ogladalem ktos stwierdza cos innego ale w takim razie to blad bo w odcinku bodaj 1 jest wyraznie powiedziane ze wechikul zostal zbudownay przed epidemia a naukowcy z przyszlosci go tylko znalezli i uruchomili.

Co do drugiej części.
Jest dalej mówione o tym, że pani doktor robiła wehikuł po to by cofnąć epidemie u źródła. Nie chcę spoilerowć ci ale jest tym później dość sporo. I oni nie go uruchomili ponownie, tylko uruchomili go z sukcesem.

A te wszystkie kilkutysięczne społeczności, które w historii ludzkości nie zadowalały się koczownictwem?
Bo liczymy, że gdzieś jest puszka z fasolą zamiast ją uprawiać?
Lepsza harcerka zamiast ogłady XIX wieku?
Lenistwo płodzących scenariusz + presja kosztów producentów i mamy nieprzekonujący serial?

Nie wiadomo, czy nie ma gdzieś takich grup. Po prostu serial nie skupia się na tym a kto wie - może w przyszłości będzie na ten temat wzmianka albo nawet rzeczywiste pokazanie jakiegoś małego miasteczka z uprawami etc.
Zresztą jakby nie patrzeć to Spearhed z Fosterem na czele to właśnie coś takiego co mówisz. Opracowywali lek, żyli w jednym miejscu i uprawiali żywność. Wychowywali tam dzieci itp

I z nikim się nim nie podzielili, wegetowali w własnym gronie na uboczu, bez aspiracji i miłości bliźniego, który potrzebował pomocy.
Kiepski scenariusz, wymuszony niskim budżetem, ot co.

Jak wokół Ciebie zaczęłoby umierać na nieznany wirus setki ludzi to ciekawe czy miałbyś aspiracje do miłości bliźniego bo ja raczej bym stawiał na totalną rozpierduchę a im większe miasto tym większa rozpierducha.

Dwie dekady po pandemii? W pustym mieście?

Nie wiem na którym jesteś odcinku, ale osoby które są na bieżąco z wychodzącymi odcinkami powinny wiedzieć dlaczego ludzie nie próbują odbudować świata. Bo ta epidemia nadal trwa, nie skończyła się. Ludzie którzy przeżyli są odporni, ale wirus nadal mutuje co kilka lat i zabija kolejnych ludzi, którzy na wcześniejszą mutacje byli odporni.

Dziewiąty

I dlatego nikt na wirusa nie umiera, nikt też nie boj się nim zarazić. Kiepski scenariusz, wymuszony niskim budżetem, ot co.

Jak na razie nie umiera, ale gdy wirus zmutuje to zbierze kolejne żniwo wśród ludzi.

Nikt nie chroni się przed zarażeniem i nie chodzi w maskach bo prędzej czy później by się i tak zarazili, a lekarstwa nie ma.

Poza tym, serial nie może pokazać wszystkich ludzi i wszystkich aspektów życia w 2043, bo tak na prawdę nie jest o tym jak sobie radzą ludzie tam, tylko o tym jak Cole próbuje zmienić przeszłość. Film nie mówi że nie ma miejsca na świecie gdzie próbują odbudować miasta, tyle że ich nie pokazuje i nie wspomina o tym. Bo nie to jest ważne. Ale patrząc nawet po obozie "Spearhead" (jeżeli dobrze pamiętam) to jest to jakaś forma odbudowy, tworzenia społeczeństwa na nowo. Tak samo inne grupki, ta do której uciekł Ramse, W7, ta grupka samych kobiet podróżująca.

"Nikt nie chroni się przed zarażeniem i nie chodzi w maskach bo prędzej czy później by się i tak zarazili, a lekarstwa nie ma." Genialne !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Cole padnie ofiarą i padnie przed pierwszym skokiem, a wtedy... Wtedy co? Na kogo wypadnie na tego bęc?

Ja widzę, że ty masz swoją opinię i nic jej nie zmieni. I w sumie nikt nie musi, jak Ci się bardzo nie podoba to zawsze możesz nie oglądać. Serial może nie jest jakimś wielkim hitem, ale ma sporo fajnych elementów, które np. mnie do niego przyciągają.

Mierną pracę scenarzysty / reżysera / producenta każdy dostrzec potrafi, więc jak udawać, że nie dostrzegam?
A, że tematy przyciąga to już zasługa kinowego oryginału. Tam ładnie wszystko zebrano w apetyczny bukiecik.

Nie było nigdzie powiedziane, że nikt nie umiera. Część ludzi, która pozostała jest albo odporna na wirusa, albo jest nosicielami. Wirus zmutował parę razy i wg. pozostałych naukowców zmutuje ponownie.

Więc nikt się nie boi, na co nam maseczki, my se błękitem poświecimy. Kiepski scenariusz, wymuszony niskim budżetem, ot co.