Wbrew pozorom i masie wygłupów - jest bardzo smutny i gorzki. Przecież to ludzie samotni, na
tym swoim wygwizdowie osnutym mgłą absurdu. Oczywiście, jest śmiesznie, wesoło i przaśnie,
ale wystarczy się przyjrzeć, by zobaczyć, co reżyser chciał pokazać. A widać to szczególnie wyraźnie
np. w odcinkach Wigilijno-Świątecznych.
co ty się czepiasz to zajebisty serial kocham go i chciałabym żeby polsat go emitował
Ja się nie czepiam. Też bardzo lubię ten serial. No, bardziej pierwszy niż drugi sezon. Mówię tylko, że pod warstwą komediową jest coś jeszcze (nic dziwnego, biorąc pod uwagę reżysera), na co kolega kinoman-ileś tam się bardzo oburzył, jakby mu miskę z zupą spod nosa zabrano.
smutny to chyba ty jestes skoro doszukujesz sie dramatu w serialu komediowym. chyba najglupszy post jaki widzialem na fw "filozofie"
Ale autor tematu ma rację. Jest w tym serialu większa głębia, coś większego niż tylko czarny humor - nie wiem, czy był ten przekaz zamierzony, ale tak wyszło. Zauważ, że życie prywatne bohaterów to dramat - nikt poza komendantem nie ma żony - reszta to albo samotnicy albo rozwodnicy, a i komendant woli psa od żony. Sens absurdu i głupoty policji jest przykrywką dla ich codziennego biednego nudnego życia - więc topią smutki w absurdzie i alkoholu. Stępień był w tym mistrzem - pił bo musiał wyzwolić się od żony. Dlatego ten serial przypomina mi serię Nic Śmiesznego - tragikomedię.
A przekaz raczej był zamierzony. Ślesicki to świadomy siebie, sprawny reżyser z perełką i paroma dobrymi filmami na koncie.
czemu od razu "filozofie"? każdy ma prawo wyrazić swoją opinię przecież....Sosniak zwrócił akurat uwagę na ciekawy aspekt, na który myślę, że większość nie zwróciła uwagi, w tym i ja. Zatem bardzo cenna uwaga!
Serial jest pełen śmiesznych gagów opartych na absurdach, jest dobrą komedią, ale jak najbardziej czerpie z polskich realiów - analogicznie jak "Kiepscy". Natomiast przy "Posterunku" zdecydowanie częściej płacze się ze śmiechu, niż przy "Kiepskich", przy których człowiek czasem zastanawia się, przysłowiowo, "czy śmiać się, czy płakać".
Właśnie skończyłam oglądać I serię i powiem, że Twoja wypowiedź dała mi dużo do myślenia. Zgadzam się też z Tobą w 100 % - pod całą otoczką gagów da się wyczuć taki smutny klimat; świetny jest właśnie przykład z Wigilią, gdzie - ku swemu zdumieniu - bardziej chciało mi się płakać, niż śmiać. Płakać z powodu czarnej komedii, no proszę ;p gratulacje dla reżysera, naprawdę.
Często było mi przykro, kiedy patrzyłam na Stępnia zagłuszającego swoje problemy wódką, albo kiedy Kasia dawała się wykorzystywać przez manipulatora Czarka (którego, swoją drogą, od zawsze uważałam za wielkiego cwaniaka, egoistę i kompletnego palanta, jak ja go nie znoszę...).
I słowa Arniego, że na dobrą sprawę nikt i tak ich nie lubi...
Też było mi smutno i żal naszych poczciwych Glin, kiedy oglądałem odcinek Wigilijny. Widzę, że nie jestem odosobniony w odczuciach. :)