Gratka dla miłośników kina historyczno-wojennego, ale nie tylko.
Serial ciekawie splata wątki miłosne/obczyjowe/psychologiczne, a nawet fantastyczne (weteran-psionik) z historycznymi. Scenografia i kostiumy na najwyższym poziomie, wojna pokazana z realistycznym okrucieństwem, bez taniego efekciarstwa.
Na przykład scena, w której bohaterowie docierają do Danevirke i oglądają szturm Prusaków. Kamera obserwuje pole bitwy z daleka, ludzie są mali jak mrówki. Nie trzeba być w centrum wydarzeń, by doświadczyć, jakim horrorem jest wojna. Wystarczą ludzie padający jak muchy i wrzaski rannych.
Albo otwarcie serialu - grupa młodych ludzi na wycieczce szkolnej odwiedza pole bitwy sprzed 150 lat, totalnie znudzona, bardziej zainteresowana muzyką na słuchawkach i paleniem trawy niż historią. Serial jest przyjemnie oryginalny w tym sensie, jak ukazuje splot historii ze współczesnością.
Całości dopełnia piękna muzyka.
Polecam!
W zeszłym roku oglądałam film na HBO, ale teraz kupiłam serial i muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem rozmachu - jestem na 5 odcinku. Oglądałam mnóstwo filmów wojennych i co mi się szczególnie rzuca w oczy to nakład pracy włożony w całość, żeby jak najlepiej oddać ducha tamtych czasów i budżet, żeby móc to godnie zrealizować. Piękna muzyka, ciekawie ugryziony temat połączenia współczesności z przeszłością, sposób nakreślania psychologicznej strony każdej z postaci. Sceny batalistyczne przede mną, ale już widziałam co nieco w filmie i wiem, że wyszły efektownie i realistycznie. Piękny hołd dla ludzi, którzy zginęli w tej naprawdę niepotrzebnej wojnie. Po raz kolejny widać, że europejskie kino wojenne stoi na wysokim poziomie. Uwielbiam Dinesena, bardzo dobry strateg i mądry dowódca. Taki duński Winters
Dinesenowi nie można odmówić brawury, inteligencji i siły, ale z drugiej strony, to taki typowy pies wojny, ktoś, kto po prostu kocha wojenne rzemiosło (chociażby to jego podniecenie, kiedy duńskie działa robią z Prusaków sito). Tacy żołnierze są nieocenieni z militarnego punktu widzenia, choć nad ich moralnością można by gdybać.
W rejonach okołoskandynawskich wiedzą, jak robić dobre filmy wojenne. Duńskie "Land of Mine" i "9 kwietnia", fiński "Żołnierz nieznany" (ostatnio wyszedł remake), estońskie "1944" - polecam :)