Już się obawiałem, że będziemy skazani na ciągłe nudę w ósmym sezonie. Serial nareszcie ruszył z kopyta. Podczas ataku na CTU czułem się przez chwilę jak w sezonie drugim, czyli jednym z najlepszych sezonów 24. Tarin mnie również zaskoczył - już wydawało się, że zginął. Oczywiście takie tricki są znane nam, fanom 24, ale nie zaprzeczę, iż zaskoczenie było. Oby teraz tylko szło wszystko do przodu. Moim zdaniem uratowaliby ten sezon, gdyby terrorystom udało się odpalić pręty na manhattanie. Wszak mieliśmy już coś podobnego w sezonie szóstym. Zniszczony manhattan to by było coś!
Piszcie swoje wrażenia z najnowszego odcinka...
nom, zaskoczenie bylo, ale szkoda ze wszystko co dzialo sie przed tym twistem bylo znow nudne jak flaki z łolejem ( chyba juz robie sie wybredny)
Dokładnie, pierwsza połowa odcinka wręcz fatalna. Kolejny raz jeden człowiek bez problemu wydostaje się z obławy policyjnej - która oczywiście wcześniej zignorowała polecenia Jacka, no bo jakby inaczej. Mało tego, okazuje się że wystarczy wjechać do tunelu by zgubić pościg doświadczonych agentów CTU i NYPD.To już naprawdę robi się irytujące.
Całość rekompensuje znakomity twist. Mimo że byłem już nabierany setki razy, teraz też dałem się podpuścić wierząc że Tarin naprawdę poświęcił swoje życie dla ukochanej. Zastanawia mnie tylko ile to już razy CTU zostało zniszczone lub zaatakowane? Pamiętam że w drugim sezonie wysadzili budynek w powietrze, w piątym wypuścili trujący gaz, w szóstym terroryści siłą opanowali agencję.
Tak czy inaczej teraz się zacznie jazda bez trzymanki. Ta cała technologia rodem z powieści Dicka trochę przyćmiewała działania Mistrza. Teraz Jack będzie musiał sobie radzić bez gadżetów i mam nadzieje że tak zostanie do końca sezonu. Precz z "Copy that".
Założyciel tematu podsunął fajną wizję. Zniszczony przez bombę New Jork, postapokaliptyczny klimat miasta trupów i chaosu w którym musi poruszać się Jack to coś czego ten serial potrzebuje.
ja tez sie nabralem, ale w momenice kiedy tarin "ratował" tą dziewkę, to wydalo mi sie strasznie glupie ;P i naciagane, tyle zachodu, taka akcja, i ten wyjezdza z takim czyms :P na szczescie ladnie to zakonczyli ;>
po raz kolejny piszę i apeluje - kiedy wreszcie bauer kogos przeslucha? kiedy obije komus morde? przecie sceny brutalnych przesluchan z bauerem byly wizytowka tego serialu, tak kipialy emocjami ze az nie moglem oderwac oczu, a teraz jakos tak miętko jest
No właśnie, teraz tylko jeździ tam i z powrotem jako szef jednostki uderzeniowej :-) Jego indywidualność ginie w tłumie. W poprzednim odcinku nieźle nastraszył młodego terrorystę, ale mimo wszystko lepiej jakby oklepał komuś mordę.
A już się zaczynałem przyzwyczajać do dronów a tu zonk :) W sumie nie braliśmy chyba pod uwagę możliwości ataku EMP (co nie? ekipa quizu) Czyli coś nowego. Do panów powyżej - nie mówcie o samym obijaniu mordy bo ja 24 godziny oglądam oczywiście dla jacka i jego wyczynów, ale też dla pracy CTU (tych super technologii) i jej bogini Chloe xD. a propos mądrości Jacka to zauważyliście, jak on się mądrzył w tym odcinku? normalnie wszystko przewidywał. Wiem, że to Jack wie wszystko najlepiej ale akurat teraz rzuciło mi się to strasznie w oczy. Ciekawe co teraz ekipa zrobi. opcje są takie
1) Jack jedzie do końca sezonu bez technologii na czuja (mało prawdopobobne)
2) CTU przenosi się gdzieś indziej (i po co było budować taką super kwaterę...)
3) niwelują działanie impulsu (z tego co mi się wydaje to się nie da, ale mogę się mylić)
Zwróciliście uwagę na tego strażnika w końcowej scenie co próbował przeparkować wóz? Nigdy żaden strażnik nie miał chyba tak znaczącej roli co ? :D
Co kto lubi, mi te drony wydają się śmieszne i mało prawdopodobne choć wiem że akcja serialu dzieje się w niedalekiej przyszłości. Takie namierzanie i ściganie terrorystów przez satelity i kamery według mnie nie wpływa dobrze na samą fabułę i znacznie ją upraszcza. W końcu przez tyle sezonów śledziliśmy wyczyny superhakerki Chloe, że może najwyższy czas odetchnąć i zdać się na tradycyjne metody (czyli np. przesłuchania, szukanie nowych świadków). Jakby nie było wolę "24" w konwencji "Szklanej pułapki" niż "Johnego Mnemonica". Więcej krwi, potu i łez, mniej obwodów!