Na razie serial wydaje się na szczęście inny niż NCIS i NCIS: Los Angeles. Widoczny jest klimat jazzu i Nowego Orleanu, chociażby w oryginalnej i nadającej klimatu sekwencji początkowej (intro). Sam odcinek może nie był rewelacyjny ale Pride wydaje się świetnym liderem zespołu, ma także fajny styl (garnitur czy hawajsko-podobna koszula). Za odcinek dałbym 7/10 ale następne odcinki zapowiadają się lepiej. Przepuszczam że worem 1 sezonu NCIS : LA także NOLA będzie się rozkręcało z każdym kolejnym odcinkiem i sezonem (o ile zamówią pełny sezon 24 odcinkowy).
Czuć wyraźnie ten specyficzny mikroklimat małej społeczności, samo zaplecze jednostki NCIS jest bardzo 'domowe', Pride wręcz tam mieszka, zespół zachowuje się, a wręcz narzuca dla nowej agentki, zażyłość rodzinną. Bardzo to ciepłe i sympatyczne, pięknie kontrastuje się z wielkim miastem i główną siedzibą "Agentów NCIS".
Jak Ozzy zauważył również ciuchy sugerują pewnego rodzaju luz?, swobodę, znów na odwrót dla biurowca gdzie działa grupa Gibbsa. Moje wrażenie po pierwszym odcinku jest bardzo pozytywne i chętnie będę śledzić dalsze odcinki. ;)