Bezapelacyjnie moja ulubiona postać :)
Urocza, niesztampowa, sympatyczna, bystra... no i ten styl :)
Abby jest genialna i strasznie ją lubię choć jak dla mnie agentów NCIS nie byłoby bez każdej postaci z naszej szóstki (czytaj: Gibbs, Tony, McGee, Ziva, Abby, Ducky) :)
Gibbs jest spoko, taki typ mentora, choć bałabym się takiego szefa - nigdy nie wiadomo, co zrobi.
McGee to mój ulubiony bohater męski (Abby - kobiecy), sympatyczny, bystry, gdybym istniał w rzeczywistośći na pewno bym się z nim bardzo zaprzyjaźniła.
Zevę lubię za jej chatrakterek - nie daje sobie w kaszę dmuchać, ale czasami bywa irytująca swoją złośliwością.
Ducky mnie rozwala czarnym humorem - gdyby wszyscy wykładowcy na AM byli tacy... zajęcia w prosektorium nigdy nie byłyby nudne.
Natomiast Tony mnie wkurzał od samego początku - to nadęty buc, przekonany o tym jakby był najpiękniejszy i najmądrzejszy na świecie. Uch!
Abby jest niesamowita bo nie kryje swoich uczuć
McGee jak dla mnie za dużo spędza czasu przed komputerem
Gibbs wielka niewiadoma w krytwcznych momentach zawsze zachowuje zimną krew i dobrze wie co ma zrobić
Ducky brak mi słów po prostu super gość
na konicu Ziva i Tony praktycznie wszystko się kręci wokuł nich
Ziva tajemnicza ale to i dobrze zawsze może czymś zaskoczyć
Tony jest wkurzający ale i to ma swój urok.
Ja bardzo lubię Tony'ego - za jego genialne teksty w rozmowach z Zivą i za pewność siebie (często przesadnią, ale za to uroczą)
Ducky - świetny, bo gada z trupami :)
Gibbs - twardy, jak słusznie zauważył krzysiek 34 21 "wielka niewiadoma", nie wyobrażam sobie serialu bez niego
McGee jakoś mnie nie zachwycił, aczkolwiek wiele wnosi do atmosfery "Agentów...".
Ziva - ostra babka, czasem złośliwa - fakt, ale w jakiś taki pozytywny sposób
no i w końcu - wisienka na szczycie tortu: Abby. Bezkonkurencyjna, oryginalna i ujmująca swoją niezwykłością.
Ach, te je obroże... ;)