Czy wy też wyczuwacie, że za chwilę będzie nas gnębić wątek "uczucie skye i nowego i zraniony ward"? Zazwyczaj Marvel serwował miłosne wątki bardzo powoli, i mam nadzieję, że teraz też tak będzie... :)
Wolałabym nie wchodzić w miłosny trójkąt, chociaż po jednym odcinku trudno stwierdzić, czy Skye rzeczywiście podoba się Lincolnowi (tak w ogóle dość dziwne imię xD).
Poza tym nie wiemy, czy Ward nadal coś czuje do agentki, w końcu upierał się, że skoro do niego strzeliła, to jasno dała do zrozumienia, że z ich związku nici.
Co do powolnego rozwijania wątków miłosnych, to najlepszym przykładem jest duecik Fitz-Simmons. Docieramy do końcówki drugiego sezonu, a nadal nie wiadomo, czy i kiedy będą oni razem ;p