Le Bureau des Légendes to było coś. Jak skończyłam oglądać francuską wersję została we mnie pustka. Agencja nie ma tego czegoś. Ale wiadomo, jak to Amerykanie - oni zawsze muszą mieć wszystko swoje.
Zgadzam się. Francuski wymiata. Główny bohater ma mega charyzmę w porównaniu z jego wersją made in USA.