Zabawne - gdy oglądałam tę serię po raz pierwszy byłam jeszcze dzieciątkiem co biegało po szkole krzycząc: "Potęgo Księżyca Działaj!" :D I choć nie wiele z niej rozumiałam, jako że była po niemiecku, to i tak wydawała mi się bliżniaczo podobna do "Bishoujo Senshi Sailor Moon" - te transformacje, romans głównej bohaterki, nawet ta sama kreska! Gdyby pannie Momoko doczepić blond kudełki byłaby istna Usagi T.! Zresztą to chyba nie jedyna seria "żerująca" na fali popularności planetarnych wojowniczek...nie sądzicie? ;)
Zgadza się. Podobnie jak wiele azjatyckich horrorów powstało na fali popularności "Ringu" ("Shutter", "The Eye", "Ju-On", "One Missed Call", "A tale of Two Sisters" i cały wachlarz innych). To, że wtórne, nie zmienia faktu, że świetne (cały czas mówię o oryginałach z Japonii/Korei/Tajlandii/Chin, a nie hamerykańskich popłuczynach).
Anime podobne do SM, poza Wedding Peach: Tokyo Mew Mew, Magical Girl Nanoha, Cardcaptor Sakura, Madoka Magica, Pretty Cure (tasiemiec, dziesięć sezonów w ciągu 10 lat, a ciągnie się do dziś).
A WP podoba mi się bardziej niż zapowiedzi remake'u SM...
o tempora.... widziałam oficjalny trailer nowej SM. Straszna ta piosenka, co ma niby zastąpić Moonlight Densetsu! No Koszmar przez duże "K"! Ale poczekam na pierwszy odcinek i wtedy zdecyduję, czy warto oglądać, czy może zostać przy miłych wspomnieniach po oryginalnej SM i WP :)
Kreska też nie najpiękniejsza... Mam złe przeczucia, co by to się nie okazało taką samą zdradą wobec oryginału jak "Sadako 3D" wobec "Ringu", a też podobno miał być to hołd wobec twórców w rocznicę powstania... Ale mam nadzieję, że się mylę... Pozdrawiam