tak,i właśnie już skomentowałeś,a ta www jest taka super,jakby tego anime nawet nie było :|
znacie jakąś stronke na której są na bieżąco odc anime? Choćby wyłącznie(z ocenami oczywiście ;p )
Mi się też jak na razie bardzo podoba. Tylko jak zmienić na filmwebie, żeby ogarnęli, że to anime już trwa?
Oklepane motywy, walki z dominacją stopklatek i humor bez polotu a może przede wszystkim płytkość i schematyczność postaci - tak to przynajmniej widzę po 4 odcinkach. Mogliby przynajmniej więcej fajnservisu dać. To by działało rozgrzeszająco o uratowało w moich oczach jeden odcinek Coppelion, do której Akame Ga Kill wciąż daleko.
To wszystko są cechy shounena (chociaż nic tego nie usprawiedliwia), ta produkcja wybija się z tego gatunku szybkimi i krwawymi walkami, mrocznymi wątkami oraz tym, że nie boi się pozbyć kilku bohaterów. Ja miałem bardzo wiele funu czytając mangę - niestety porównując do niej anime, które nie wprowadza nic nowego i wygląda brzydko - wypada ona o wiele lepiej.
Och mroczne były także Kuroshitsuji (bardzo mroczne jak na shounen) a krwawe walki były też choćby w Claymore. Akame ga Kill nie jest jakoś szczególnie złe, ot na chwilę obecną (4 odcinek) nie wyróżnia się.
Nie oglądałem tych produkcji więc nie mam porównania. Stąd wysoka ocena (dla mangi).
Jak zaczynasz swą przygodę z M&A to mogą zrobić wrażenie, ja Claymore'a oglądałem chyba z 5 razy, Kuroshitsuji 3 razy. Ale jak oglądasz 5 podobnych do siebie anime to zaczynają się problemy. O ile jednak Claymore bardzo się w moich oczach zestarzał tak najnowsza (częściowa) adaptacja Kuroshitsuji: Book of Circus przypadła mi do gustu.
Ja próbowałem czytać Kuroshitsuji ale humor kompletnie nie przypadł mi do gustu i mialem wrażenie, że za kilka rozdziałów to przerodzi się w BL. Ale ktoś mi polecał żebym się tak szybko nie odbijał, a seria wygląda jakby miała potencjał.
W sumie też mam takie wrażenie, tylko że zamiast shounen ai zmieni się to gwałt dorosłych na dzieciach. Właściwie w tym anime uświadczymy wszystkich rodzajów miłości poza wspomnianym shounen ai a i ten to raczej jakaś "niezdrowa" fascynacja niż miłość nawet platoniczna (drugi sezon Kuroshitsuji).
No właśnie ta seria wydaje się być mroczna dla tej mroczności. Pasuje mi tu słowo: edgy :)
Trochę się Ciebie zaczynam bać... Skoro oglądałeś Kuro, dlaczego piszesz, że to Shonen? To, że ktoś podał dodając taki setting to jest jedno, ale oglądając chyba już w pierwszym odcinku wiadomo, że do shonena tu będzie daleko, chyba bliżej do shonen ai, stąd mój lęk ;P
Jeśli chodzi o Claymore, było niezłe, ale zdecydowanie za plecami tej serii. Chyba pod każdym możliwym względem. W Claymore brak różnorodności postaci, fabuły gdyby nie było, nie dałoby się zobaczyć różnicy. Walki na niskim poziomie.
Co do mroczności, ani Akame, ani Claymore ani Kuro nie jest mrocznym anime. Spróbujcie porównać z Higurashi albo Umineko, chyba nawet Danganronpa wygląda mroczniej. Bardziej bym to nazwał ukazaniem brutalności świata i tu się zgodzę, mało tego typu rzeczy w innych anime można uświadczyć.
Z tego roku, zdecydowanie górna połowa tabeli.
Shonen to grupa demograficzna, w zasadzie stosowana przy określaniu docelowej grupy wiekowej dla mang. Określa się też tak czasami anime pokroju Soul Eater, FMA, Bleach, Naruto, One Piece itd. Teoretycznie motywem przewodnim jest wchodzenie bohatera w dorosłość i radzenie sobie z wyzwaniami tejże (ochrona świata przed zagładą, powstrzymanie inwazji obcych i tym podobne typowe dla każdego nastolatka problemy). Kuroshitsuji porusza jakże typowy dla współczesnej młodzieży problem służby krajowi poprzez dowodzenie (czteroosobową?) rządową agencją ds. wszelakich, próbą zamordowania podczas ceremonii satanistycznej i zaprzedaniem duszy diabłu. Spoko, wszyscy przecież wiemy, że HELL'o Kitty to ZUO! Zapewne choć raz w życiu stanęliście przed podobnym wyzwaniem, więc wiecie o co mi chodzi. Ale dość żartów. Ja osobiście nie widzę jakichś wyraźnych różnic pomiędzy mangą/anime shonen a seinenem. Na pewno nie jest to ilość i jakość przemocy, może obcowanie seksualne (czy raczej jego brutalność) stanowi jakąś barierę, ale też nie na pewno. Nie będę się tu bawił w podział shounenów na podkategorie wiekowe znane na Zachodzie, bo to zupełnie inna kultura. Po kilkuset obejrzanych tytułach nawet nie podchodzę do tych kategorii nazbyt poważnie. Owszem, można to "wyczuć nosem", ale to chyba wszystko. A nos (ale bardziej klasyfikacja mangi) podpowiada mi, że to shounen, którego metody uległy wypaczeniu.
Hej, widzę że ktoś tu się zna na anime. Może by dało radę mi polecił jakieś fajne anime ? Sam nie ogarniam tych wszystkich gatunków, na Akame ga Kill zwróciłem uwagę bo wbiło na listę najlepszych seriali filmweb 2014, a że dawno nie widziałem żadnego anime pomyślałem że dam produkcji szanse. Jestem po dwóch odcinkach i mam ogromną chęć zainstalować jakiś program do kasowania danych i potraktować nim owe anime :( Jak już pisałem znam się słabo i możliwe że zbroje składające się z klamry na pasku, różnokolorowe włosy do kostek (nie komentując już fryzu jednego z bohaterów), wszechobecne biusty wylewające się z przymałych staników oraz "humor" są wyznacznikiem jakiegoś gatunku a ja po prostu nie jestem jego targetem. Pomóżcie z tego całego natłoku "chińskich bajek" wybrać coś w moim guście.
Do dziś ideałem przygodowego anime dla mnie (a takiego właśnie szukam) jest Fullmetal Alchemist: Brotherhood. Rozbudowany świat, wiarygodni bohaterowie (detal, jedna z bohaterek skraca włosy żeby nie przeszkadzały w walce a wcale nie wymachuje półtorametrowym mieczem a preferuje pistolety) emocje i nie nachalny humor który sprawia że mimowolnie kąciki ust ruszają w górę. Oprócz tego podobał mi się swego czasu Cowboy Bebop oraz Samurai Champloo a ostatnio Shingeki no Kyojin i właściwie to moje jedynie doświadczenie z przygodowym anime. Blecha próbowałem ale również odstawiłem bardzo szybko zniechęcony kliszą i tandetą, Naruto skreśliłem podobnie jak One piece. Starałem się jeszcze bezskutecznie obejrzeć Fairy Tail w którym odrzuciło mnie mniej więcej to samo co w Akame ga Kill!. No i co mi zostaje? Polećcie coś tak dobrego jak Fullmetal Alchemist: Brotherhood, żeby trafiło w mój niewyrafinowany gust :)
PS. W pełnometrażowych bardzo lubię Akirę, Vampire Hunter D, Ninja Scroll oraz wszystko z studia Ghibli. Z innych anime polubiłem Ergo Proxy, Death Note, Berserk, Hellsing w wersji OVA, GTO, Kuroko no Baske (choć to bardziej przy okazji gdy brat oglądał) i zachodniego Avatara.
Taa, gatunkami to ja bym się za bardzo nie przejmował, gdyż coraz trudniej o czyste typy. Warto raczej lecieć nazwiskami. Ja od kilku lat uważnie śledzę anime do których pisze scenariusze Gen Urobuchi. W 2011r. obejrzałem jego Puella Magi Madoka Magica i od tamtej pory nie przepuszczam niczego przy czym macał palce. Tutaj w szczególności polecam Pscyho-Pass i Fate/Zero (prequel do Fate/Stay Night - o tym jeszcze niżej napiszę ). Mroczna, klimatyczna historia (ale tez wolno się rozkręcająca), wiarygodni bohaterowie nie podpadający pod żadne typowe dla anime schematy - to jego znaki rozpoznawcze. Ale weź też pod uwagę, że Urobuchi firmuje swoim nazwiskiem anime, dla których stworzył tylko ogólny zarys fabuły - Suisei no Gargantia czy Aldnoah/Zero - bo o nich tu mowa już wspomnianym wyżej trzem anime ustępują.
Dalej często jest ekranizowana szeroko rozumiana twórczość Kinoko Nasu - Fate/Stay Night - oparto na grze, która ma trzy scenariusze wydarzeń. Pierwsze anime z 2006 r. miksuje je wszystkie, ale mamy też dwie adaptacje drugiego scenariusz: Unlimited Blade Works - film i obecnie wychodzący serial. Tego nie widziałem, ale zbiera świetne oceny. Co do powiązań pomiędzy Fate/Stay Night a Fate/Zero to lepiej zacząć od Fate/Stay Night (to z 2006 r.) Ale warto pamiętać, że te serie łączą założenia, ale ich wykonanie jest niemalże nieporównywalne.
Od kilku lat też nadrabiam zaległości z mecha. Z nowszych pozycji spodobało mi się Knights of Sidonia (na podstawie mangi Tsutomu Niheia, zobacz też sobie jego mangę Blame!) a w szczególności mam tu na myśli Ryosuke Takahasiego i jego Armored trooper Votoms (seria z 1983 r.) - bardzo klimatyczne wojenne Sci-fi. Jakbyś już to obejrzał to sobie też zobacz trzy OVA - The Last Red Shoulder; Roots of Treachery i Big Battle - oraz serię OVA Pailsen Files - te są najlepsze z całej sagi (Heretic Saint i dalej są tworzone nieco na odwal się, dla fanów i mają niekonsekwentnie prowadzoną fabułę). Jeszcze co do Sidonii to nie ma tam jakiejś wielkiej, wielowątkowej fabuły, ale walki w kosmosie są świetnie zrealizowane. Cyberpunk to też już chyba najlepsze lata ma za sobą ale pomijając Ghost in the Shell to nieźle jeszcze jest zrobione Armitage III ( czyli "The Third" - to nie jest trzecia część!) OVA.
Z fantasy to na chwilę obecną polecam Rage of Bahamuth, można też zobaczyć Chaika: The Coffin Princess i Garo: The Animation.
Jeśli jesteś masochistą, szukającym geniusz tam, gdzie został podany w niewysłowienie zły sposób to polecam Blood:C. Tsutomu Mizushima to etatowy reżyser mang ze od grupy mangaczek CLAMP, które to adaptacje są moim zdaniem albo beznadziejne, albo na raz (na trzeźwo). Ewentualnie to dla tych co lubią shoujo. Ale jest też reżyserem kilku tak głupich, że aż śmiesznych komedyjek: Bokusatsu Tenshi Dokuro-chan, Dai Mahou Touge oraz Yondemasu-yo Azazel San! Kupa śmiechu z przewagą kupy...ale I'm Loving It! Tyle mi narazie przychodzi do głowy. Z przygodowych-akcji to jeszcze niezłe są Black Lagoon i (w bardzo podobnych klimatach) Yormungand.
Dzięki, jak już napisałem trochę słabo się na tym znam a moją całą wiedzę o anime opisałam w poście wyżej :) Od cięższych tematów wolałby jednak odejść, jestem świeżo po lekturze znacznej większości tomów Berserk-a, również si-fi jak na razie w tej formie mnie nie bawi. Pozostaje jakieś fantasy ale szukam właśnie czegoś wymieszanego i w miarę możliwości logicznego (choćby nie wiem jak to tłumaczyć,12-lataka w bikini, 10 metrów nad ziemią z metrowym mieczem i kolorowymi włosami do kostek przeżywająca 3 minutowy wewnętrzny monolog jest wizją ponad moje siły, oczywiście to skrajny przypadek.), stonowanego ale gdy przyjdzie czas dynamicznego jak diabli i z ładną kreską, wiarygodnym jak na fantasy światem. Ogólnie w założeniach przypominającego Fullmetal Alchemist: Brotherhood. Black Lagoon mam na liście od jakiegoś czasu jak również Pscyho-Pass i Fate/Zero ale jak pisałem wcześniej chciałbym odpocząć od ciężkich tonów na rzecz jakiejś dobrej przygody z miłą obsadą i nie musi być wcale nowe. Co możesz polecić najbliższego Fullmetal Alchemist: Brotherhood ?
PS. Zerknąłem na Hitsugi no Chaika, laska w koronkach z karabinem taszczonym w trumnie jej rozmiarów na jej wątłych plecach, każda postać w innym kolorze włosów. Właśnie takich absurdalnych wizji staram się unikać. Mimo wszystko sprawdzę mam nadzieję że nie będzie podobnie jak z Akame ga Kill! :))
W tej chwili nic mi takiego nie przychodzi do głowy. Może Fullmetal Panic? Dowcipne, lekkie (przez większość serii) sci-fi z umiarkowaną ilością "japońszczyzny".
Hunter? Zaczął się dosyć ciekawie, ale po pewnym czasie zrobiła się jakaś masakra. Tytułowy bohater to typowy mięczak i jakże dobra i naiwna duszyczka, która potrafi zaufać nawet jakiemuś typkowi spod ciemnej gwiazdy. Do tego przez większość anime płacze, że będzie silniejszy, po czym jak zawsze dostaje baty...
No w sumie to nie wiem nad czym zachwyt. Sądząc po ocenie liczyłam na jakąś perełkę pokroju Zankyou no terror czy Densetsu no yuusha no densetsu. Na razie oglądnęłam 13 odcinków i jakoś kompletnie mnie nie wciąga. Pierwszy odcinek absolutnie genialny -czegoś takiego chyba nikt się nie spodziewał. Sądziłam , że będzie to mroczne , brutalne i zagmatwane anime z dobrą grą psychologiczną i zwrotami akcji. W tym przeświadczeniu utwierdziły mnie przekonanie , że niby ''George R. R. Martin nie powstydziłby się takiego scenariusza''... Pochwały mocno na wyrost. Kolejne odcinki miałkie i przede wszystkim czarno-białe. Nic nie zaskakuje , śmierć co poniektórych bohaterów obchodziła mnie tyle co zeszłoroczny śnieg - serio , zupełnie mnie to nie ruszyło , a chyba powinno , nie? Śmierć jednego z głównych bohaterów chyba z założenia ma wstrząsnąć widzem , a mnie o wiele bardziej zasmuciła historia z pierwszego odcinka , niż kolejne 12 odcinków razem wziętych. Lubię głównego bohatera , jest przesympatyczny i cała paczka również da się lubić , ale tylko lubić. Pewnie skończę oglądać , ale całość puki co nie wywołuje u mnie wypieków na twarzy. Mogłoby się skończyć na tych 13 odcinkach i nie płakałabym wcale.
Bardzo średnie anime, ogólnie zakończenie sezonu lekko bez sensu. A do tego w tych, "nowych" anime, zazwyczaj główny bohater (lub postać na niego kreowana) jest, za przeproszeniem, kupą ciepłego g*wna. Prawie ciągle przegrywa, drze się bo umiera jego przyjaciel a sam potrafi dokładnie nic. To jest już dosyć irytujące.