Podobało mi się, że Kennex zabił Bishopa bez mrugnięcia, można powiedzieć wykonał egzekucję. Jest bezwzględny i mam nadzieję, że będzie takich akcji więcej w serialu.
Ogólnie mam mieszane uczucia, sprawa którą prowadzili była trochę miałka, ale w większości seriali mniej więcej czwarty odcinek jest słabszą zapchajdziurą więc czekam na kolejny. Daję odcinkowi 8 za końcówkę. Szkoda, że Bishop nie przewijał się gdzieś w tle od pierwszego odcinka, wtedy była by 10.
Postać Kennex'a jest konsekwentnie budowana. Egzekucja Bishopa wpisuje się w tą konsekwencję. Mnie natomiast trochę zaskoczyło, z jaką lekkością Dorian skręcił kark człowiekowi (scena po tym, jak Rudy przyrządził narkotyk i go wyprowadzali - wtedy wkroczyła policja, Dorian zabił bez mrugnięcia okiem a Rudy zniknął). Zrozumiałbym, gdyby go ogłuszył, złamał rękę (ręce) lub nogę(i). Jednak by od razu, bez chwili namysłu czy pozwolenie (w końcu to funkcjonariusz policji), syntetyk odebrał życie człowiekowi, wzbudza we mnie mieszane uczucia. Sam Dorian miewa rozterki na temat swojego "życia" i "duszy", porównując się do człowieka, a tutaj w jednej sekundzie człowieka zabija. Chodzi mi o to, że nie musiał tego robić - ma na tyle siły, że mógł go po prostu ogłuszyć. A jednak zabił pomimo, iż miał inne wyjście. Chyba właśnie to jest źródłem mojej ambiwalencji.
Poza tym trochę za mało jak na mój gust ujęć uroczej Valerie. Jest dla mnie jasne, że w pewnym momencie Valerie i Kennex połączy ognisty romans. Pytanie tylko kiedy? W tym sezonie?
Natomiast Irby to dupek i mnie irytuje. Najpewniej jednak dokładnie w ten sposób została pomyślana ta postać. Także zamysł scenarzystów działa :)
DRN-0167 (Dorian) został wyłączony z produkcji właśnie z powodu zbytniej emocjonalności. Podczas sceny ze skręceniem karku dał się ponieść emocjom...