Mozna dyskutowac .... zpowiadal sie o wiele lepiej od Bitchcraft ... i jest lepiej ... ale wypowiem sie
po pelnym obejrzeniu odc :-) :-)
Odcinek miazga, miliard razy lepszy od pilota sezonu. Powrót do korzeni, elementy horroru wdzierają się w niemal każdej scenie - mamy powieszenie, nekromancję, morderstwa, czarną magię, rytuały. Jednak najlepsze jest to, co ukryte jest w dialogach. Starcie Supreme z Voodoo Queen jest nie do opisania, oby więcej takich spotkań tych dwóch pań. Doczekaliśmy się też powrotu Misty Day na poziomie, bardzo intrygująca postać, zastanawia mnie, jaki kierunek twórcy jej wybiorą. Niepozorna Cordelia również pokazała ciekawszą stronę. Ten odcinek przekonał mnie totalnie, 40 minut minęło mi błyskawicznie. Chociaż dostrzegłem też kilka minusów, mianowicie: 1. Zoe i Madison - postacie są mdłe i/lub niewyraźne, a wątki z nimi kiczowate (jakby nie było, cały AHS od samego początku bawił się różnymi kliszami z filmów grozy, niejednokrotnie ocierając się o kicz), jednak nic nie jest przesądzone, liczę na jakieś ciekawsze rozwiązania z tymi dwiema; 2. muzyka - o ile w tym odcinku nie wcisnęli jakiegoś kiczowatego kawałka, to po co się pytam jakieś dubstepy?
Całość bardzo na plus.
A mnie odcinek nie zachwycił.
Nie było w nim ani jednej sceny ścinającej krew w żyłach.
Nawet wskrzeszanie Kyle'a wyszło jak z kiepskiego filmu dla nastolatek.
Podobała mi się scena Jessiki z Angelą. Obie panie mają siłę dotarcia do widza.
Nie podobała mi się Cordelia i jej satanistyczna orgia.
Misty Day wydaje się być niezłym świrem.
Psychol jej z oczu patrzy.
A no i o co chodzi z tym Minotaurem?
Jak Marie znalazła ukochanego to już nie żył i wskrzesiła go razem z głową byka?
Nie mogła jej wcześniej z niego zdjąć?
Dlaczego go trzyma na łańcuchu?
Co do Cordeli to przyznam Ci racje choc po tej scenie mozna wywnioskowac ze tez moze okazac sie ciekawsza postscia.
Misty na poziomie, Kathy bez zmian geniusz ... spotkanie Marie i Fiony baaaardzo dobre :-) :-) bedzie sie dzialo ..
Madison mnie wkurza, to znaczy ze dobrze napisali jej role :-). Zoe to Zoe Kyle to Kyle scena wskrzeszenia Kylea ... hmmm dobre to moze i nie bylo ale dali fajna otoczke do calej sceny wiec wyszlo ok.
Pytalas co z tym Minotaurem, hmmm do konca nie wiem, ale moze 'trzyma' go na specjalne okazje :-) :-) np jak teraz go uwolnila to narozrabia troche dla niej i temat bedzie sie krecil :-)
Ale minotaur zyl. Wszyscy na poddaszu byli żywi, mysle ze Minotaur jeszcze zrobi kilka rozrob
No to dlaczego został Minotaurem? Nie kumam.
Przecież LaLaurie nie przemieniła go w minotaura tylko założyła żywemu człowiekowi łeb byka na głowę.
Jeśli żył to Marie powinna mu ten łeb zdjąć, nie? I ewentualnie wtedy dać mu nieśmiertelność.
A jeśli on pod tą "maską" żył to ona swoimi czarami zmieniła go na wieczność w minotaura.
To chyba gorsze niż to co zrobiła mu LaLaurie.
Co do Zoe i Madison w ty odcinku całkowicie się zgadzam straszna lipa :/ bardzo się zawiodłem i one popsuły odcinek a tak dobrze wypadły w pilocie ale nic straconego jeszcze 11 odcinków przed nami :)
Wedlug mnie, chociaz zadna ze mnie fanka dubstepow, w tym odcinku wpasowuja sie one DOSKONALE! :)
Mi się nie podoba w tym sezonie gra aktorska Taissy. Większość ją chwaliła po 1 sezonie ale teraz moim zdaniem nie wypada za dobrze. Emma jeszcze jakoś sobie radzi, choć jej postać jest dla mnie oklepana. Już dużo w historii telewizji było takich bitch księżniczek, ale może jeszcze coś więcej pokaże i jej postać jakoś się rozwinie.
Jestem w szoku. Nie spodziewałam się, że aż tak mi się spodoba. Jessica jak zwykle wspaniała (scena z kurczakiem mnie rozwaliła :) ). No i scena z Voodoo Queen-mistrzostwo. Madame LaLaurie przekonała mnie bardziej niż w poprzednim odcinku, mam nadzieję, że jej wątek rozwinie się w interesujący sposób. Za Madison nie przepadam, jest dla mnie zbyt cyniczna i zarozumiała (może gdyby grała ją inna aktorka lepiej bym ją odbierała, a że za Emmą nie przepadam to nie umiem jej zbyt obiektywnie ocenić). Misty...Jest Lily, jestem zadowolona. W sumie to mi jej żal, że tak sama mieszka na tym odludziu. A ta scena w której prosi Zoe, żeby z nią została była wspaniała, nawet mnie trochę poruszyła. Ale myślę, że z czasem Misty przestanie być taka kochana. Cordelia jak na razie jest dość mdła, oby się bardziej rozkręciła. No i wątek Zoe i Kyle'a. Evan dobrze zagrał, właśnie tak wyobrażałam sobie jego pierwsze godziny po "ożywieniu". Z pewnością będzie z nich ciekawa para, mam nadzieję, że przebiją pierwszy sezon. Muzyka świetna, ale dubstep był według mnie zupełnie niepotrzebny i psuł tylko nastrój.
:) taakk kurczak rządzi ... chcesz trochę ?? ... hahaha :D
Co do LaLaurie myślę, że w każdym odcinku będzie pokazane trochę jej przeszłości (w sensie dlaczego jest jaka jest)
Zoe i Kyle no tak, pewnie że razem bedą :D tylko jak to zostanie pokazane ?? hmmm ...
Madison to Madison, ale Nan i Queenie mają moje serce :):) są cudowne.
Jessica, Kathy, Angela - mistrzostwo!
Na szczeście nie wsłuchiwałam się tak w ten dupstep, więc bardzo mi to nie przeszkadzało, aczkolwiek niepotrzebne
Brakuje mi jeszcze Frances :( chcę jej więcej! Polubiłam jej postać po dwuminutowym występie w pierwszym odcinku, a teraz jej nie ma. Skandal :)
Właśnie zastanawia mnie postać odgrywana przez Frances - kim ona w ogóle jest? Pojawiła się na minutę w pierwszy odcinku, a już zdążyła mnie zaintrygować. Wymieniono ją w czołówce (która swoją drogą jest najsłabsza z wszystkich sezonów), więc mam nadzieję na jej większy udział w fabule.
Misty jest dla mnie postacią na tyle oderwaną od rzeczywistości, że aż ociera się o szaleństwo. Z jednej strony bije od niej spokój, z drugiej jednak bez wahania zabija kłusowników . Scena, w której opowiada Zoe o wokalistce Fleetwood Mac i prosi, by do niej wróciła - trochę mi to zajechało obłędem, w pozytywnym sensie.
Bardziej od sceny z kurczakiem rozbawiła mnie ostatnia, tj. reakcja Fiony na starcie Madame LaLaurie z przejeżdżającym samochodem. ;]
Co do Cordelii, uważam, że jej postać jest celowo stonowana w celu uśpienia naszej uwagi, jestem przekonany, że jeszcze pokaże nam ona, na co ją stać (a drobne próbki jej charakteru mieliśmy chociażby w jej kłótni z Fioną w pierwszym odcinku, czy w rytuale z odcinka dzisiejszego).
Wątek Kyle'a i Zoe mógłby dla mnie nie istnieć na chwilę obecną, miejmy nadzieję, że jeszcze zmienię zdanie.
Co do Cordelii możesz mieć rację :):) może jeszcze pokazać co potrafi :), Frances na pewno się jeszcze pojawi i też za cholerę nie wiem dokładnie kim ona jest :). Co do Misty, to też może pokazać pazurki, jak na razie jest za bardzo "ugłaskana".
Frances zapewne jest z kimś z rady czarownic czy czegoś podobnego... W pierwszym odcinku mówi do matki Zoe "She's our daughter now, Nora. You've done all you can." Skoro używa liczby mnogiej, to jest przedstawicielką czegoś większego... W tym samym odcinku, w kłótni Delii i Fiony pojawia się wzmianka o radzie.
Co do Delii, to zgadzam się. Dziewczyna jeszcze pokaże pazurki. Stara się być inna od Fiony, ewidentnie ich kontakty nigdy nie były dobre i wygląda na to że postanowiła żyć tak normalnie, jak tylko się da.
Swoją drogą, byłam przekonana, że jest panną...
Nie wiem czy Misty przestanie być "kochana" wiem, że będzie coś na rzeczy między nią a Kyle'm.
Czytałam dziś wywiad z Lily i powiedziała, że nigdy nigdzie wcześniej nie widziała ani nie czytała o relacji choć trochę podobnej do tej, która łączy Misty i Kyle'a. I, że uwielbiała każdą chwilę z ich wspólnych scen.
Murphy mówił, że w którymś momencie serii będzie trójkąt miłosny, stawiam na Misty, Zoe i Kyle'a.
Oj, zapowiada się ciekawie. Tak się właśnie zastanawiałam po dzisiejszym odcinku czy do czegoś między nimi nie dojdzie. Mam nadzieję, że Misty będzie się nim bardzo troskliwie "zajmować".
Odcinek zleciał mi jak błyskawica! 40 minutowy odcinek wydał mi się 20 minutowy...Po prostu chyba jeszcze nigdy niczego tak przyjemnie mi się nie oglądało. Pierwsza scena zmusiła mnie do złapania się za głowę i niedowierzanie w niesamowitość tego serialu! Po prostu rozwala mnie totalnie ten sezon, jeszcze się chyba tak głęboko nie wczułem ani w sezon pierwszy ani w Asylum. W tym odcinku podobało mi się wszystko i nic mnie nie kuło w oczy ani w uszy. Tylko tak jak w poprzednim sezonach znów zaczyna rozwijać się wiele wątków, starania Cordelii o dziecko używając czarnej magii, stworzenie frankenkayla, sprzeczka między Fioną a voodo queen, madame LaLaurie znów wśród żywych, powrót Misty, której aż tryska szaleństwo z oczu, no i tragedia z autobusem z pierwszego sezonu, to wszystko nie może obejść się bez konsekwencji...
Swietny odcinek. Madison to taka skrzywiona ksiezniczka, niby taka suka, ale gdzies tam ma uczucie i chciala okazac wdziecznosc Zoe w swoj skomplikowany i potworny sposób. Cordelia niby taka cicha woda, ale jednak rozkręca sie. Misty cudowna i ciesze sie z jej powrotu. A Marie Lavaeu fantastyczna. Kazda postac jest swietnie skonstruowana i dwulicowa - madison zimna i bezuczuciowa, ale stara sie okazac wdziecznosc i naprawic swoje błędy, Madame LaLaurie zła i okrutna, ale jednak kochała swe córki i zabolała ja ich strata, Fiona w dazeniu do mlodosci i dlugowiecznosci mimo wszystko dba o corke i stara sie chronic zycia mlodych czarownic, Voodoo Queen jest dobra, ale bezwzgledna po utracie ukochanego i wciaz szuka zemsty.. nawet Queenie widac dba o Nan.
Minotaur, mi sie wydaje...ze pod glowa byka, jest bardzo oszpecona twarz....jak byly pierwsze ujecia "stryszku" to byla pokazana postac z ogryziona twarza, mysle ze ta tortura polegala wlasnie na tym ze pod zgnilizne z glowy by wchodzily szczury i zaczely ogryzac rowniez twarz. ;)
Poza malym potworem Madisonsteina ;) w tym odcinku nie bylo nic srogiego i przypadkowego. super!!
Zwiastun tego odcinka pokazywał jeszcze wstające z ziemi zombie i jakąś imprezę. To chyba dopiero w następnym :(
No nic. Czekam !!!!
Ogolnie tematy czarownic i voodu jak dla mnie nie sa straszne dlatego w tym sezonie gesiej skorki raczej nie dostane, ale co jak co milo sie oglada i czas bardzo szybko leci wiec raczej wciaga. Evan zostal frankensteinem hehe, a Lalauire zrobilo mi sie nawet zal jak powiesili jej rodzine :( MIsty Day wyglada na niezle zakrezona i chyba jej postac najbardziej mnie ciekawi ;)
jak dla mnie max lajt pierwsze dwa odcinki 4 sezonu , mam nadzieje ze sie cos poprawi bo poki co to jest kiepsko
Po pierwszym odcinku byłem pełen obaw ale widzę, że serial wróci na odpowiednie tory. Najważniejsze, że twórcy nie owijają w bawełnę i serial poświęca się tematyce wiedźm całościowo, bez podchodów. Zwykle daję serialowi czas 3 odcinków, widzę, że to nie będzie konieczne i AHS nie podzieli losu fatalnego Marvel SHIELD.
Wreszcie było się z czego śmiać! Brawo!
Scena Violet z Kylem w aucie.. po prostu rozpłakałam się ze śmiechu. Jej wywód filozoficzny -trzymał poziom :D
Każda scena Fiony... ok. pani Lange znów mnie bawi jak w 1 sezonie - kocham jej sarkazm
Emmy nie da się lubić, ale ubarwia zycie. XD
Cały odcinek w stylu serialu z lat 90. (to na plus) a Emma jest podobna nawet Sabriny.
Klimatu... jeszcze nie widzę.
Aha i najwazniejsze Liby Rabe ma najbardziej Zarąbiste ciuchy z całej ekipy! Cudne!
ALe chyba juz wiem jak bedzie wygladał sezon. Umiarkowanie.:D