Czekałam do ósmego odcinka aż się rozkręci, tak lubię ten serial, że ciągnęłam to mimo wszystko,
z nadzieją że w końcu coś zaskoczy i okaże się że jednak było warto. No niestety, nie doczekałam
się. Mam wrażenie, że to nie miało sensu, żaden wątek nie był porywający, żaden nie powodował
uczucia, że chciało się więcej.
Jeszcze ten idiota Kyle :D wątek tego warzywa miał jakiś ukryty sens?
Z czystym sumieniem daję 3/10
Ten wątek miał taki sens, że twórcy chcieli pokazać swój brak pomysłów. Śmierć Kyle'a symbolizuje śmierć idei serii, zaś jest ożywienie jako tępego Frankensteina - nową, idiotyczną koncepcję AHS.
To jedna z moich teorii. Druga to taka, że nie mieli pomysłu, a koniecznie chcieli Evana Petersa w jakiejś roli.
Dokładnie! :)
Do tego rola Taissy Farmigi, ta dziewczyna położyła ten sezon i tak samo słaba była w Murder House. Porażka!!
Ten sezon jest bez żadnego ładu i składu. Twórcy namnożyli wątków, a żaden z nich tak naprawdę nic nie wniósł. Po b.dobrym Murder House i genialnym Asylum liczyłam na coś lepszego.
P.S. Jeśli lubisz Evana, polecam najnowszego X-mena. Jego Quicksilver wymiata ;)
Zgadzam się w 100%. Sezon nudny, z odcinka na odcinek bardziej bezsensowny, jak dla mnie zrobiony pod 14-15 latek. Z trudem dobrnęłam do końca licząc na coś więcej i tylko dlatego, że dwa ostatnie sezony były ok.
Najprawdopodobniej masz rację, bo jestem w tym wieku i ten sezon podoba mi się najbardziej.
Sezon okropny, bez jakiegokolwiek pomysłu. Humor (który tak bardzo podobał się reżyserom) strasznie mnie irytował.
Kompletny brak pomysłów dla postaci Farmigi, Petersa, czy O'Harey. Do tego idiotyczny wątek miłosny Nan, z tym chłopcem z religijnej rodziny. Bezsensowne zmartwychwstania. Kiczowaty i przekoloryzowany sezon.