Zaczynało się fajnie. Taissa i Evan razem co pewnie wiele miłośników tej pary ucieszyło. W sumie
obsada całkiem niezła. Ale sezon jest naprawdę bardzo podporządkowany pod typową nastoletnią
publikę. Po 1 bitwa o chłopaka, czyli neutralna nieśmiała dziewczyna kontra. słodka suka,
hollywoodzka gwiazda. Po 2 kompletny brak jakiegoś psychopatycznego wątku. Żadnego nagłego
zwrotu akcji jak to było w poprzednich sezonach. Bohaterowie bardzo słabi, prości, mało
przemyślani. Wszystko spoczywało na barkach cudownej Jessici Lange, której postać akurat bardzo
polubiłam. Pani Delphine również przypadła mi do gustu. Kolejna rzecz to ciągłe zmartwychwstania.
Śmierć ludzi w tym sezonie nie miała żadnego znaczenia, była obojętna widzą (przynajmniej mi),
bo i tak zaraz ktoś przyjedzie i dzięki magicznemu Vitalum Vitalis przywróci osobę z powrotem do
życia. Śmierć po prostu nie poruszała. 7/10 tylko z sentymentu. Co was denerwowało, albo co wam
się podobało?
Dla mnie również sezon ten był chujowy w przeciwieństwie do dwóch poprzednich. Strasznie wciągnąłem się po 2 pierwszych sezonach w AHS, niestety trzeci bardzo szybko sprowadził mnie na ziemię... Dałem radę obejrzeć tylko 2 pierwsze odcinki i na początku trzeciego wyłączyłem. Zgadzam się, że Jessica Lange zagrała świetnie jak zwykle, była jedną z bardzo niewielu pozytywnych rzeczy w tym sezonie, no ale niestety nawet ona nie wystarczyła, biorąc pod uwagę, że rola jej przydzielona nie miała według mnie także takiego potencjału jak dwie poprzednie.