W porównaniu do sezonów jakie do tej pory były ten jest zdecydowanie najsłabszy. Momentami jest wręcz bardziej przekombinowany niż sezon 2 (znaczy tam mieliśmy wszystko włącznie z bezsensownym ufo, ale chociaż to było jakoś logicznie wplecione).

O ile 1 i 2 sezon był tak wciągający, że oglądałem po kilka odcinków o tyle tutaj jest już inaczej. Zdecydowanie jest więcej epizodów nudnawych niż tych ciekawych. Najbardziej kuriozalny chyba jest tu problem Łowców Czarownic, który ewidentnie jest zerowym zagrożeniem.

W poprzednich sezonach jeżeli ktoś ginął to nawet jeśli wracał było to sensownie wytłumaczone (nawiedzony dom w 1, ufo przywracające życie w 2 i tylko w jednym wypadku). Tutaj wypada to groteskowo, bo nawet jeśli ktoś ginie to i tak mamy to gdzieś, bo może wróci. Niby jest Misty z cudownymi mocami, ale nie tylko postacie za sprawą jej wracają (bądź są widocznymi duchami np. lokaj). Zabawne jest w sumie to, jak wszyscy mają gdzieś lokaja, jak znika.

Sympatia do postaci to też ciekawa kwestia. Ja rozumiem żeby pokazać mroczną stronę, ale w tym serialu są dosłownie 3 postacie, którym można kibicować, czyli Misty, Cordelia i Zoe (tu już też z grymasem na twarzy). Zupełnie inaczej niż w 1 czy 2 sezonie.