Mam parę punktów, ktore mnie raziły. Są to tylko moje subiektywne odczucia, nie trzeba sie z nimi zgadzać.
Ta słynna już poprawność polityczna, wciskana nam na siłę, a mimo dużych pokładów tolerancji chciałam po prostu przenieść sie w uroczy, piękny, prosty świat.
Miłość Ani i Gilberta, gdzież ona? Gdzie ten wesoły, beztroski, łobuzowaty chlopak, ktory tutaj jest poważny i nad wiek dorosły. Rozumiem, musieli coś tam zmienić, pokombinować, ale chyba przesadzili na niekorzyść.
Ania...tutaj rozgadana, odważna, podkreślająca swoją inność, brzydka dziewczyna. Jest ok, ale nie super, brakuje dumnej, uroczej, ciepłej Ani, brakuje pokazania miłości jaka polaczyla ja z Marylą i Mateuszem, nie ma tej bliskości, którą uwielbialam w pierwszej wersji.
Pory roku. W wiekszosci odcinków panuje zima albo jesień. Rozumiem że tak było wygodniej nagrywać...lekko mnie to irytowało, bo przeciez Zielone Wzgórze bylo takie piekne wiosną i latem. Szkoda, i jeszcze raz szkoda.
Jak dla mnie casting na Anję i Gilberta genialny. Młody narybek idealnie pasował. Gilbert jest niesamowicie uroczy, a Ania chociaż nie wkomponuje się w kabiny urody to ma momenty kiedy jest ładna. Poprawność polityczna musiała być bo taka moda, nowa wersja na nowe czasy i rozumiem,że to serial dla nastolatków więc musi wnosić jakieś wartości. Tylko co za duzo to nie zdrowo. I bardzo ciężkim kalibrem jest to przestawiane. Im dalej w sezony tym mniej z książki. Nie mam nic przeciwko dodatkowym wątkom wymyślonym przez scenarzystę, ale przez trzy sezony jednej książki nie skończyli bo ładowało wymyślone sytuację. Może wątków homoseksualnych było dużo, ale w sumie i tak mogłoby być. Znaleziono lukę, która inaczej przedstawiono. Ale ileż można słuchac o emancypacji i rownouprawnieniu? Jestem wdzięczna wcześniej pokoleniom kobiet,że to o co walczyły ja mam teraz bez trudu i korzystam z tej wolności. Jednak czym innym są pouczające wzmianki w wątkach, a czym innym łopatplogiczna doktryna ciągnięta przez trzy sezony. Ile razy Ania ma się wściekać za to,że jest kobietą? Główną aktorka ma charyzmę i dobrze oddawała ducha Ani jednak twórcy niepotrzebnie robili z niej wariatkę. W dodatku książkowa Ania przynajmniej na początku była z manierami na bakier i chociaż później nie zawsze stosowała się do nich to jednak je znała. I było jej przykro,że nie zawsze umiała się dostosować, ale musiała postępować zgodnie ze swoim sumieniem. Natomiast niezależność serialowej Ani w czesty sposób było przedstawiane w chamski sposób.