Co do Yoshioki i Kou - tak zostali przedstawieni w mandze. Futaba płacze od bodajże 10 rozdziału prawie co krok, jest taka zachwiana emocjonalnie, że ma się ochotę ją uderzyć. Później to się zmienia za sprawą jednej osoby (nie jest nią Kou).
Mabuchi udaje takiego niedostępnego twardziela, bo wiele już w życiu przeszedł i po prostu nie chce kolejny raz się przejechać. Jak sam stwierdził, przywiązanie się do czegoś rodzi tylko same kłopoty, dlatego woli żyć sam we własnym świecie. Jego postawa irytuje dlatego, że odrobinę łamię on swoją zasadę, okazując czułość Yoshioce.

Jeśli chodzi o kreskę - nie jest ona idealna, to prawda, ale akurat mnie podoba się jej wyrazistość. Statyczność i sztywność postaci nuży, bo przecież ile można stać i się gapić na drugą osobę. Ale chyba właśnie o to chodzi. W tej ciszy, w tych spojrzeniach jest jakaś ukryta rozmowa, nić wzajemnego zaufania, czy czegoś tam. Okay, dobra zaczęłam filozofować.

Mnie zaś nie podoba się ujęcie "romansu" w tym anime. Jakoś w mandze jest ono płynniejsze, co rusz można dostrzegać jakieś romantyczne spojrzenia, gesty, etc., a w anime jedna scena, która może podejść pod prawie romantyczną i nagle łup - znowu codzienność.

Nie czytałam mangi i prawdę mówiąc nie planuję, dlatego też oceniam tylko i wyłącznie anime, to co widziałam i to co wiem. Kreska mnie nie boli (widziałam gorsze). Rozumiem postawę Kou, ale sądzę, że źle ona została przedstawiona, dlatego też jego postać jest taka irytująca (mnie to nawet jego głos wkurza) :D Co do romansu może się on nie podobać, jest bardzo delikatny, ale mnie to akurat nie przeszkadza :)

Postawa Kou jest, moim zdaniem, przerysowana. Rozumiem, ma być przedstawiony jako ktoś, kto nie chce zbytnio wchodzić w interakcje z innymi ludźmi, ale właściwie został pokazany jako nastolatek z wielkim napisem nad głową "Zostawcie mnie w spokoju, bo inaczej będzie źle!".

Wg. mnie cała fabuła stoi na słabych fundamentach, a dialogi je tylko podmywają. Obecnie oglądam anime, miałem się wziąć za mange, ale coraz mniej mi się chce :) Widzę, że ktoś tutaj czyta. Więc, w 11 odc. pojawił się rudzielec ten od "nieszczęśliwego wypadku". To o nim wspominasz w 1 poście? Najwyższa pora na rywala, który i tak w końcowym rozrachunku przegra z Kou :D

Tak, to Touma. Za jego sprawą w mandze jest trochę lepiej, Yoshioka już się tak nie maże i można wreszcie obserwować coś innego niż drętwe dialogi czy to uciążliwe wpatrywanie się w siebie.

Zachęciłaś i teraz na pewno się za nią wezmę :) W grudniu ma się pojawić film. Oczywiście razem z Toumą. Mam nadzieję, że szybko przełożą na angielski.

Też mam taką nadzieję :) Teraz czekam na 44 rozdział mangi, który na dniach ma się ukazać w sieci.
Nie widziałam jeszcze odcinka 11, gdzie widziałeś?
Touma rudzielcem? A w mandze wyglądał na blondyna. Yoshiokę także widziałam w innym kolorze włosów niż ma w anime, nie podoba mi się.
Mangę polecam, naprawdę ;) Nawet ja, której angielski nie jest jakiś bardzo wybitny, zrozumiałam większość dialogów :)

http://www.myvi.ru/watch/-HorribleSubs--Ao-Haru-Ride---11--720p--mp4-BfsV0_R9Iy1 tVzwUicPBn1vw1yzg2
10:30 akcja z rudzielcem :)

Dziękuję!