Tak jak w tytule było nieźle z początku ale niestety czym dalej tym gorzej. Nie widziałem wcześniejszej serii Aquarion, więc się nie będę o niej wypowiadał, ale tutaj zaczęło się całkiem przyzwoicie. Była wartka akcja i ciekawie zarysowany główny wątek. Przynajmniej tak mi się wydawało po pierwszych odcinkach. Niestety po przedstawieniu większej ilości postaci pierwszoplanowych pojawiają się ich problemy miłosne rodem z gimnazjum. Fabuła stała się monotonna, nic tylko walki na przemian ze wspomnianymi wstawkami telenoweli. Wyemitowanych 17 odcinków i dalej nie wiadomo o czym jest ten serial. W głównym wątku Mykage i Zen prowadzą jakąś dziwaczną rozgrywkę między sobą - nie wiadomo komu na co i dlaczego (może jakieś urazy z pierwszej serii kontynuują po 12000 lat?).
Istna szekspirowska tragedia przeplatana właściwie nie wiadomo czym ;d Myślę, że zamierzenie było takie: każdy ma swoją jasną i ciemną stronę natury, którą musi zwalczyć. Trochę banalne wyjaśnienie. 20 pare odcinków za mną a ja również ledwie nadążam za tym wszystkim. Nie ma ewidentnej mowy, iż Kagura jest wcieleniem Apolla, a dziewczyna (Mikono) Sylvii. Kawamori nie mógł sobie pozwolić na taką oczywistość, zostawiając sobie otwartą furtkę do dalszego trolowania. Zresztą sami Apollo i Sylvie we wspomnieniach Kagury nie przypominają charakterów z Genesis of Aquarion, a raczej ich obecne reinkarnacje. Być może więc to jakiś alternatywny świat jak to miało miejsce z dwuodcinkową OVA lub wspomnienia bohaterów zmieniają się z biegiem lat. Ostatnio przyszła mi do głowy jedna z miliona naciąganych wersji - może Amata i Kagura to jedna osoba? A tak jak pisałam wcześniej każdy ma jasną i ciemną stronę, więc Amata stara się pozbyć swojej złej natury jaką jest Kagura? I właśnie tak rodzą się kolejne pytania a każda nowa wersja jest głupsza od pozostałej ;d Pozdrawiam!
Możliwe lekkie spoilery
No i ocena znowu poleciała w dół. Byłem już przy końcówce więc postanowiłem dociągnąć serial do końca. Ujmę to tak - jeżeli przy 17 odcinku piep...e o miłości było irytujące, to w ostatnich odcinkach przechodzi to ludzkie pojęcie. W pewnym momencie już zacząłem nawet kibicować Mykage (to ten "zły") żeby wziął i wykończył te bachory. Ale ten niestety wolał się rozkoszować swoją pseudofilozoficzną papką zamiast zebrać się w garść i urządzić im krwawą łaźnię. Później wyszło że on też był zakochany...ręce opadają. Na koniec oczywiście nastąpił morał typu kochajmy się wszyscy, świat będzie lepszy tra la la kwiatuszki kwitną, ptaszki ćwierkają. A i jeszcze rozwaliło mnie Aquarion EVOL i super transformacja ostateczna....
UWAGA
AQUARION LOVE!!!
Płakałem ze śmiechu. Oczywiście nikt się nie domyślił tego wcześniej, to było takie przewrotne ze strony twórców.
Nie wiem, może do jakiś zakochanych nastolatek ta seria trafia, ale nie do mnie. Chciałem dać ocenę 2 (nie 1, bo ogólnie to oprawa graficzna i dźwiękowa wypada fajnie) ale przypomniałem sobie, że na początku jeszcze przed katastrofą fabularną całkiem nieźle się to oglądało i stąd ostatecznie serial dostaje 3. Ogólnie rzecz ujmując strata czasu.