Po obejrzeniu dwóch sezonów patrząc na Victora to jakbym widział Griffitha, tylko w Berserk zakończenie już totalnie zmiażdżyło system.
Nie no... trochę przesada :) Nie można porównywać go do Griffitha. On złożył w ofierze całą swoją grupę i "przyjaciół" w zamian za moc i koronę a Viktor mimo wszystko miał dobre intencje i chciał świata utopijnego gdzie nikt by nie cierpiał i wszyscy byli jednym organizmem. To trochę jakby porównać Hitlera do losowego nadużywającego władzy polityka. No nie ten kaliber zbrodni.